Rozmawiałem niedawno z osobą wyznania katolickiego o którą bardzo się martwię w kontekście umierania. To osoba schorowana i dzień odejścia może wydarzyć się w każdym momencie.
Martwię się bo osoba ta bardzo jest przywiązana do idei kija i marchewki. Nagrody w postaci nieba, czyśca i piekła jako dwóch pozimów kary. Jest pełna lęku mimo że żyje od wielu lat wg chrześcijańskiego wzorca etycznego oraz aktywnie uczestniczy w sakramentach i modli się bardzo często.
Nie jestem chrześcijaninem ale byłem bardzo wierzącym i studiującym Ewangelię kiedyś. Wydaje mi się więc iż rozumiem i czuję głęboko idę odkupienia poprzez czyn Jezusa.
Widzę jednakże że chrześcijanie często nie przekraczają tego punktu w swej wierze który jest uznaniem bezwarunkowej zbawczej roli Jezusa, któremu się oddają. Nie ma w nich tego oddania właśnie a jest często niestety rola petenta starających zarobić na nagrodę.
Próbowałem wyjaśnić tej osobie jak wygląda proces umierania, filmu życia i ryzyka popadnięcia w chwilowy chaos wynikły z skupienia się na winie i grzechu. Wyjaśniałem że człowiek sam może zepchnąć się do przejściowego stanu będącego odpowiednikiem wizji piekła czy czyśca. Że to nie Bóg to człowiekowi czyni. Niestety bez rezultatu - kij i marchewka są zbyt silne.
Jak wg was chrześcijanin powinien przygotowywać się do śmierci?
CM
Re: umieranie po chrześcijańsku
1
Ostatnio zmieniony 23 gru 2014, 10:18 przez civilmonk, łącznie zmieniany 1 raz.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest