Naprawiłam mój 'błąd', przeczytałam, jeszcze raz przepraszam i wracam do tematu tego wątku.
Moje pierwsze słowa to: mój Boże... Z całego serca Wam współczuję! Ale współczucie to za mało w tej sytuacji. Zrobię, co będę mogła, ze szczerego serca.
civilmonk pisze:Jak Trwoga To do Boga i Czekać Na Cud
CM
Nie, CM, to też za mało, trzeba samemu 'Czynić Cud'... Bóg pomaga tym, którzy sami sobie pomagają. Ja wiem, Ty raczej wolałbyś w te 'rewiry' nie wchodzić, ale sytuacja jest poważna, zrób, co możesz, odejdź 'na chwilę' od swoich przekonań i spróbuj czegoś innego. Oczywiście nie namawiam do zrezygnowania z konwencjonalnego leczenia (czy jakiegokolwiek, w które uwierzycie), ale dodam, że i tak u podstaw są uczucia, niestety... Sam masz okazję zobaczyć to na samym sobie, spójrz, życie podsunęło Ci słowa JP2 'Nie lękajcie się', Ty się otworzyłeś na nie i... zrobiłeś to, uciszyłeś swój strach (świadomie bądź nie, bez znaczenia), stąd i ten 'cud'. Ale to nie JP2 tego dokonał ani jego słowa a Ty sam, bo Ty sam otworzyłeś się i tego dokonałeś. Życie (i w nim JP2) dostarczyło Ci tylko takiej możliwości, tego, czego potrzebowałeś najbardziej na dany moment.
Widzisz, jesteśmy Jednością, wszyscy (na poziomie duchowym). Niby każdy tu jest 'osobny', inny, ale w rzeczywistości jesteśmy cząstkami tego samego Życia, jednego, nie ma więcej. I to samo Życie w sytuacji, kiedy jedna Jego cząstka 'upada' z takiego czy innego powodu, w całej tej 'reszcie' mobilizuje się i pomaga jej, wystarczy wyciszyć się, uspokoić, rozejrzeć wokół i brać... Bo Życie w swej naturze i zgodnie ze swoim Porządkiem ZAWSZE dąży do... porządku, nie chaosu, do harmonii, a nie dysharmonii (każda choroba to dysharmonia energetyczna w organizmie), do zdrowia, nie do choroby, do sukcesu nie do porażki, do szczęścia, nie do rozpaczy itd. jednym słowem do pozytywnego, nie negatywnego.
CM, paczeć jest bardzo cenne, ubogaca nas. Ale to nie wystarczy, trzeba też patrzeć i myśleć, wyciągać wnioski, kontrolować swoje uczucia, myśli, reagować na te negatywne, transformować je. Jest miejsce i czas na paczenie, ale i na patrzenie, z którego wynika działanie. Trzeba działać, nie tylko obserwować. Po to tu jesteśmy. I działania nie dotyczą tylko sfery materialnej (iść do lekarza), ale, i to w pierwszej kolejności, sięganie o źródła 'upadku', które jest w naszej sferze duchowej, choć, jak z pozoru się wydaje, powód jest materialny; nie, to tylko efekt...
Stąd właśnie tak cenne i skuteczne jest zachować w chorobie wiarę, nie tracić nadziei itd.
Ale to tylko słowa, słuszne i prawdziwe, rzecz jasna, jednak jakże trudno jest zachować wiarę, nadzieję, spokój, kiedy człowiek cierpi i, tak naprawdę, nie rozumie, dlaczego powinien
nie lękać się, wierzyć, mieć nadzieję...
CM, możesz zdziałać dużo, możesz tego 'cudu' dokonać, jesteś silny, dysponujesz potencjałem zdolnym góry przenosić, ja to czuję i widzę. Pomogę Ci, dołożę moją 'cegiełkę' do całej tej pomocy w postaci medycznej, ale głównie w postaci współczucia i modlitw innych osób, zrobię to ze szczerego serca. Ale to Ty 'grasz tu pierwsze skrzypce' i to Ty możesz najwięcej, od Ciebie zależy tak dużo, że chyba nie wyobrażasz sobie tego... Bo Twoja żona na Tobie się opiera. Więc zrób, co możesz (a możesz naprawdę DUŻO, podkreślam), żeby 'otulić' Kasię swoja energią najwyższej jakości, energią bez strachu, nasączoną wiarą, wręcz pewnością, że choroba odejdzie (JUŻ odeszła).
Domyślam się, że nie jest to łatwe dla Ciebie (te moje rady, rzecz jasna cała ta sytuacje również), bo Twoje poglądy na życie odbiegają od takich 'hocków-klocków', tym niemniej spróbuj, proszę, bo MOŻESZ.
I szczególnie Tobie, gdybyś znalazł chwilkę, polecam:
http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?id=7495
Nie chodzi tu o raka, choć on jest motywem przewodnim lektury, ale o samo życie. Ta książka otwiera człowieka na to, czego on nie jest świadomy, genialnie łączy materialne z duchowym, pokazuje, co życiem rządzi, skąd się biorą choroby, dlaczego jedni chorują, a drudzy nie, jak sobie z tym radzić itd. Istna kopalnia wiedzy o naszej duchowości. Myślę, że znalazłbyś w niej i wiedze, i energię, dzięki której mógłbyś 'stać w pionie' i przekształcić swoje uczucia w taki sposób, żeby móc nimi objąć Kasię i pomóc jej zharmonizować swoje energie w organizmie.
PS. Miałam dziś dziwną 'przygodę' w nocy, kompletnie zaskakującą, ale teraz dociera do mnie, że ona Ciebie dotyczyła...
. CM, cokolwiek zadecydujesz, jestem z Tobą całym sercem.