civilmonk pisze:Tia. Grypa też zaczyna się w głowie buchachaha
A i owszem, CM, choć na dany moment sobie tego nie wyobrażasz.
Organizm ludzki jest 'cudem' i jest wyposażony w tak doskonały system obronny (i nie wchodźmy tu w argumentacji w kwestię dzieci, które się rodzą z wadami, choć to też dokłądnie to samo zjawisko, tym niemniej aż takie oddalenie zaciemniłoby tylko sprawę, którą dyskutujemy), że ludzka głowa mała, żeby choć w drobnym stopniu coś podobnego stworzyć.
I to jest stan NORMALNY, taka jest nasza natura.
Ale nie człowiek ze swoją ludzką świadomością, a raczej nieświadomością życia i siebie samego w nim (czego nie krytykuje, bo rozumiem sens takiego stanu rzeczy). I na skutek tej nieświadomości swojej prawdziwej Istoty, w ciągu całego życia zaburza ten naturalny porządek. Właśnie uwarunkowaniami mentalnymi, choć nie tylko.
Im więcej negatywnych myśli i uczuć (efekt tychże uwarunkowań), tym więcej okazji do skierowania swojej uwagi w stronę przeciwną, czyli do swojego wnętrza (i temu właśnie one służą), żeby móc odkryć swoją prawdziwą Istotę i móc zrozumieć życie.
Ale rzadko kto to robi (w skali globalnej), zdecydowana większość ludzi nie jest na to gotowa, będą trwać przy uwarunkowaniach (mentalnych) i coraz bardziej zaburzać ten nasz cudowny, naturalny stan równowagi między duchowym a materialnym.
Właśnie to się objawia chorobami i negatywnymi sytuacjami w życiu.
Czyli, reasumując, jeśli ktoś żyje na bazie uwarunkowań mentalnych, gromadzi w sobie coraz większe pokłady negatywności (które, jakby nie było, rodzą się w pierwszej kolejności w jego głowię, gdyż dotyczą one ludzkiego umysłu), a to rozregulowuje jako pierwsze jego system odpornościowy, na skutek czego organizm nie daje sobie rady z wirusami, i załapuje np. grypę. W dalszej części - zaczynają się tworzyć choroby ciała.
Organizm 'zdrowy duchowo' radzi sobie z wirusami bez najmniejszego problemu.
(i tu siebie mogę dać jako przykład, ale wielokrotnie o tym pisałam, więc teraz odpuszczę sobie, tym bardziej, że z takim nastawieniem, z jakim rozmawiasz ze mną, moje stwierdzenie faktów możesz uznać za chwalenie się, wywyższanie lub coś w tym rodzaju, nie ma to sensu)
civilmonk pisze:Niby taka "osadzona w życiu" a ciągle żyjesz w wirtualu swego umysłu. Człowiek to całość organizmu. Jakże to proste.
Nie, CM, chciałbyś w to wierzyć, ale fakty temu przeczą. A moje zdrowie, chociażby, nie jest przykładem na 'wirtual mojego umysłu', a faktem/efektem materialnym, którego nie da się podważyć.
To jest prawdą, co się w (materialnym) życiu sprawdza, przecież sam to wiesz.
To, co usiłuję Ci od wczoraj powiedzieć, to fakt, że dla naszej Istoty (duchowej) całe ludzkie życie ze wszystkimi wydarzeniami jest dokładnie taką samą 'bajką', za jakie uznajesz moje słowa. Więc i choroba Twojej żony jest tylko jednym z elementów tej 'bajki', elementem, który pojawił się na skutek konkretnej przyczyny.
Dlaczego nie chcesz zrozumieć (uświadomić sobie) tej przyczyny, żeby zmienić treść tej 'bajki'?... A MOŻESZ to zrobić, każdy człowiek może, bo każdy sam sobie tę treść życia pisze. I jest ona dokładnie tak, jaką dany człowiek ma świadomość, nasze życie jest materialnym odbiciem naszej świadomości.
Póki co, obydwoje w tej 'bajce' żyjecie, chyba warto mieć wpływ na jej treść?...