28
autor: Krzysiek
Tomasz Gontarz
Jak to jest nie być katolikiem w Polsce? Wyznanie nastolatka
W swoim krótkim, bo zaledwie 17-letnim życiu, byłem już katolikiem, ateistą, antyklerykałem, agnostykiem, poganinem, mitraistą, protestantem i lefebrystą. Czyli jak typowy zagubiony nastolatek.
Dzisiaj jestem gnostykiem. Wierzę w istnienie Boga, ale nie chodzę do kościoła, nie wierzę w dogmaty, nie przyjmuję bezrefleksyjnie każdej treści znalezionej w Biblii. Jak sami widzicie moja pokręcona religijność, daleko odbiega od ideału Polaka-katolika. Czy spotkały mnie przez to jakiekolwiek nieprzyjemności?
Nie, a jeśli już to nie większe od tych, jakich doznają od społeczeństwa: otyli, niepełnosprawni, czarni, rudzi, okularnicy.
Kościół twój wróg
Mimo że formalnie należę do kościoła rzymsko-katolickiego, nie czuję się z nim w jakikolwiek sposób emocjonalnie związany. O to, że w moich aktach przy kategorii "wyznanie" widnieje wpis "katolik", mogę obwiniać tylko moich rodziców, którzy mnie ochrzcili. Nie chce się wypisywać z Kościoła, bo moja obecność w nim nic mnie nie kosztuje i mi nie ciąży.
Ostatni raz byłem na spowiedzi 4 lata temu, a na mszy przed rokiem. Obecność krzyża w szkolnej sali lekcyjnej w żaden sposób mnie nie mierzi i nie boli. Lekcje religii (w których uczestniczę) nudzą mnie i irytują. A święta Bożego Narodzenia, rekolekcje i Wielkanoc są okazją dla odpoczynku od szkoły.
Dziś, daleki jestem od ideologii nienawiści, jaka reprezentują antyklerykałowie. Trudno jest nienawidzić cały Kościół. Przecież to mnóstwo osób, zarówno dobrych jak i złych. Takie uogólnianie kojarzy mi się z inną ideologią z anty- w nazwie, mianowicie antysemityzmem.
,,Prześladowania'' niekatolików
Życie w kraju, gdzie ponad 90% osób deklaruje się jako katolicy, nie zawsze jest usłane różami. Pierwszą przeszkodą i chyba najbardziej dokuczliwą dla ludzi w wieku szkolnym są lekcje religii. Na początku roku automatycznie – niezależnie od wyznawanego światopoglądu – jesteś zapisany na zajęcia. Zdarza się, że religia ląduje w środku planu lekcyjnego. Z chwilą, kiedy z niej rezygnujesz, musisz bezczynnie spędzić dwie godziny w tygodniu na szkolnym korytarzu, zamiast iść wcześniej do domu.
Katecheci to zazwyczaj osoby bez wykształcenia pedagogicznego. Nie potrafią zapanować nad klasą, przekazują uczniom nudne i nieatrakcyjne treści. Jak stwierdziła bodajże Magdalena Środa, "To nie przez lewicę młodzi odwracają się od Kościoła, ale przez lekcje religii". W moim przypadku ten cytat ma 100% uzasadnienie.
Po drugie, polski kościół jest współfinansowany z budżetu państwa. Z podatków nas wszystkich, niezależnie od wyznania. O ile zwrot mienia kościelnego, zagarniętego przez komunistów, ma moje poparcie, to nie rozumiem, skąd się biorą preferencje i przywileje podatkowe dla kleru.
Chrzciny, komunię, ślub, czy pogrzeb traktujmy jak usługi, od których musi być odprowadzony podatek. Idąc dalej, dlaczego mamy współutrzymywać katolickie kościoły (o ile nie są zabytkami), katolickie uczelnie, czy katechetów, których praca w publicznych szkołach niczemu nie służy?
Tylko te dwa punkty w relacjach Kościół – państwo polskie mnie bulwersują. Oczywiście komuś może się nie podobać politykierstwo abp. Życińskiego, pielgrzymki papieskie, Radio Maryja, blokowanie dróg przez katolików na Boże Ciało, dni wolne w czasie świąt chrześcijańskich i wizyta proboszcza po kolędzie. Ma do tego pełne prawo, tak jak ja mam prawo irytować się, kiedy słyszę o kolejnych dotacjach budżetowych dla rolników. [...]Wiadomości-24
Nie wiem, na ile to powszechny głos, niemniej mnie zastanowił...
Ostatnio zmieniony 04 cze 2010, 23:35 przez
Krzysiek, łącznie zmieniany 2 razy.
"ŚWIADOMOŚĆ jest jak wiatr,
o którym można powiedzieć, iż wieje,
ale nie ma sensu pytać o to,
gdzie jest wiatr, kiedy n i e wieje."
_________________
Z Foresta Gump`a"