1. Kult u starowierców jest obowiązkowy, opcjonalny, czy może jest to wiara która nie wymaga aktywnego kultu, tylko biernego przyjmowania pewnych prawd?
Zacznijmy od pewnego faktu, mianowicie jeśli ktoś traktuje wiarę poważnie, jest to dla tej osoby czymś ważnym to samoistnie dowiaduje się, czyta i działa w jakiś sposób. To tak jakby wychodzi naturalnie. Natomiast jeśli idzie oficjalnie o wiarę - nie ma tu obowiązków, dogmatów itp. Liczy się szczerze podejście do tematu. Oczywiście można biernie przyjąć fakty jeśli to komuś odpowiada, jednak trzeba pamiętać, że liczy się przede wszystkim własne podejście do tematu. Osoba zaangażowana zrobi więcej dla sprawy niż osoba nie robiąca nic, to ogólna prawda w każdej dziedzinie życia. Z tym, że to nie kościół katolicki, który nakazuje chodzić na święta i działać aktywnie - tutaj każdy jest wolny i sam decyduje o sobie, bez jakichkolwiek konsekwencji ze strony innych.
2. Rodzimowierstwo nie jest religią objawioną z tego co wiem, czy ktoś mnie wprowadził w błąd?
Owszem. Religie objawione to te przede wszystkim monoteistyczne, gdzie był prorok, któremu coś się objawiło - a on sam miał wystarczająco dużo charyzmy aby przekonać do tego ludzi. Religie naturalne, etniczne i odwieczne - są najczęściej nieobjawione, ponieważ łączą się z otaczającym światem. Oczywiście nie neguję tu symboli od Bogów - wszakże nie jeden je otrzymał, z tą różnica jednak, że nie były to wielkie objawienia typu maryjne czy coś takiego. Raczej indywidualne przeżycie i stwierdzenie, że coś się dostrzegło w tym czy innym aspekcie określonej sprawy. I to raczej są przeżycia naturalne, dlatego nie nazywałbym tego żadnym objawieniem.
Jednocześnie słyszałem o historii istnienia wątku objawienia w religii politeistycznej, związanej prawdopodobnie z Arjami albo Hindusami... nie pamiętam jednak tematu. Jak sobie przypomnę, to napiszę.
3. Jeśli dobrze rozumiem istotę rodzimowierstwa, chodzi tu o powrót do wartości, religii przodków/praojców, tak? Co mają jednak zrobić ci, którzy nie są Żydami a mimo to nie mają żadnych pogańskich praojców (Hiszpanie dajmy na to)? Tak w ogóle to czy nie powinno się dążyć do jakiegoś indoeuropejskiego rodzimowierstwa, nie do "religii plemiennych", czy może już się zgubiłem ?
Jest to wyznanie zasad i praw Przodków oraz rozwijanie dawnego kultu, owszem. Jednak należy nadmienić parę rzeczy: wiele zależy od związków wyznaniowych. Jedne są otwarte i do nich mogą należeć wszyscy, którzy chcą, a są i takie, do których należeć mogą jedynie ci, którzy mają przodków genetycznie słowiańskich - aczkolwiek nie wiem na kij to. Wystarczy już, że jest to wiara ETNICZNA, więc raczej interesować będzie jedynie ludzi związanych z tą konkretną tożsamością. Jednak tak jak mówię - zależy od związku. Sami Żydzi mają na swojej ziemi pogan - dowiedziałem się, że są tam ludzie kultywujący jakieś bóstwa znane przed prorokami i karzą nazywać siebie Hebrajczykami, a nie Żydami. Niestety tylko tyle wiem na ten temat. Hiszpanie są nacją rzeczywiście bez korzeni pogańskich. Ich korzenie są chrześcijańskie, jakby nie patrzeć - chyba, że ktoś pochodzi z rodziny, w której pojawiła się krew Indian - wtedy ma nawiązanie do pogańskiego korzenia. A co mają zrobić? Sprawa jest prosta. To zależy czy komuś pasuje brak więzi krwi czy nie. Jeśli nie przeszkadza to może próbować dołączyć się do jakiegoś związku jakieś wiary etnicznej, która na to zezwala i tyle w temacie. Wśród pogan są bardzo różni ludzie i każdy może odnaleźć osoby przychylne sobie jak i mające inne zdanie. Tak już jest ten świat zbudowany. Oficjalnie np. w Rodzimym Kościele Polski może być każdy, któremu nie przeszkadza, że jest to wyznanie ETNICZNE, a więc bardzo konkretne. Nie znam przypadku aby ktoś typu Hiszpan próbował nawiązać do takiego środowiska i wiary. A co do Żydów, to dodam jeszcze, że przecież polska krew jest w pewnym stopniu zmieszana z semicką, nie cofniemy tego. Nie widzę więc powodu aby ktoś miał robić sobie z tego problem. Ja np. dowiedziałem się, że mój pra pra dziadek był prawdopodobnie Niemcem, a więc mogę mieć trochę krwi germańskiej w sobie, na co niektórzy się powołują określając mój wygląd jako Słowianin podobny do Wikinga. No ale nie ważne. Prawda jest też taka, że Rodzimowierstwo nie jest wiarą dla wszystkich. Nie będzie odpowiadała wszystkim i nie ma tendencji masowych - nie chcemy stanowić nigdy większości, ponieważ mogłoby się to źle odbić na istocie samej wiary. Na przykładzie skomercjalizowanego chrześcijaństwa widać to bardzo dobrze. Chcemy uniknąć takiego losu - ale dopiero przyszłość pokaże jak to się rozwinie, wszakże jest nas coraz więcej, a potem dojdą potomkowie tych, co żyją teraz. Przyszłość może być bardzo ciekawa jednym słowem
Wszyscy jesteśmy świadomi pokrewieństwa z innymi ścieżkami pogańskimi i tradycjami innych ludów. Wiemy, że stanowimy razem z Celtami, Germanami czy np. Hindusami wspólnotę ludów i narodów indoeuropejskich i dbamy o te więzi, a przynajmniej chcemy. Jednak Słowianami jesteśmy co najmniej od IV wieku, Germanie są Germanami od czasów jeszcze wcześniejszych, nie wspominając o narodach celtyckich, wszakże pierwsi Celtowie opisywanie byli jeszcze "przed naszą erą", pomijam już Hellenów bo każdy wie o co chodzi. Nie ma sensu tworzyć jedno wielkie, europejskie rodzimowierstwo, bo mamy swoje nacje, kultury, języki - i tak jest po prostu dobrze
Jesteśmy jedną wielką, indoeuropejską rodziną, posiadającą jednak swoje mowy, tradycje i wiary, skądinąd podobne.