![Szczęście, dobry humor :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Więc kończę tę dyskusję dokładnie takim samym stwierdzeniem, jak już mówiłam:
Ja osobiście jestem przekonana, że prawdy (czym tak w istocie jest cierpienie dla zwierzęcia) dowiemy się dopiero wówczas, kiedy uwolnimy się od naszego "ego"
![Szczęście, dobry humor :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
![Sarkazm ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
Jakich najprostszych rzeczy nie potrafię dostrzec? Z tego co mówisz to wierzysz w "dobrą naturę człowieka" i uważasz, że każdy powinien to dostrzegać, bo inaczej nie potrafi szerzej spojrzeć na świat. Jeśli Ty wierzysz, że tak jest nie znaczy, że każdy powinien podzielać to zdanie. Człowiek jest człowiekiem, nie jest dobry ani zły, nie da się po prostu tego tak rozpatrywać.Lidka pisze:To ja współczuję Tobie, skoro najprostszych rzeczy nie potrafisz dostrzec... Ale możliwe, że jesteś zbyt mody na szersze spojrzenie na życie i patrzysz jedynie przez pryzmat czegoś, co akurat Tobie na dany moment wydaje się słuszne.
Nie rozumiem dlaczego znów mnie odsyłasz do innych postów, od początku czytam ten temat i wskazuję Ci błąd jaki popełniasz właśnie tu. Przykład z niemowlakiem był bardzo chybiony i raczej nie przysłużył Ci się zbytnio. Wygodnie kogoś bezsensownie odesłać do innych postów i tematów, stwierdzić, że jest "nowy i niewygadany", kiedy nie potrafi się obalić jego argumentów, ani utrzymać swojego.Lidka pisze:Pawełku, Ty jesteś nowy i nie wygadany, zatem odsyłam Cię do moich poprzednich postów w różnych rubrykach, gdyż to, dlaczego rodzi się taki "tabula rasa" i NATURALNY w zachowaniu, wyjaśniałam już tyle razy, że mi przez gardło nie przechodzi... Powiem Ci krótko: po to, żeby urosnąć, zacząć myśleć abstrakcyjnie i móc samemu WYBIERAĆ między wartościami i tworzyć swój własny punkt widzenia.
OK, ale powiedz mi proszę co znaczy dla Ciebie to tajemnicze pojęcie "energia pozytywna"?Lidka pisze:Energia pozytywna (i natura pozytywna) nie ogranicza się jedynie do pojęcia "dobro". Ono powstało w umyśle człowieka i dotyczy w zasadzie sfery moralnej jedynie. Więc nie przyklejaj etykietki "dobra"tam, gdzie ona nie pasuje, OK?
Myślę, że życie dobrze rozumiem, nie rozumiem za to Ciebie. Mogłabyś mi przybliżyć tą "Bożą obsługę"? Ja chyba jestem zbyt zaślepiony, żeby ją dostrzec.Lidka pisze:Szukajcie, a znajdziecie... Jeśli temat Cię interesuje, szukaj odpowiedzi. Ja o tym też nie raz, nie dwa, pisałam na tym forum, więc choćby tego możesz poszukać. Jak chcesz, oczywiście. To, że nie rozumiesz "obsługi Bożej", nie znaczy, że jej nie ma. Ale że Ty jej nie widzisz i nie rozumiesz życia.
Czyli jak katolik jest mordercą i okaże skruchę to go usprawiedliwia? "Miał przecież chwilę słabości", ale takiej chwili nie może mieć już nikt inny. Czy kiedykolwiek, ludzie organizujący krucjaty przeprosili czy okazali skruchę? Wydaje mi się, że dopiero ich następcy.Nikelaos pisze:Moglibyśmy, masz rację zacząć rozprawę o tym,
czy krzyżowcy powstali dla rozrywkowego mordobicia
czy dla ochrony pielgrzymów. I "kto zaczął".
Różnica jest taka, że wierzący okazuje skruchę,
a ateiści nie lubią poczucia winy.
Albo taka, że Kościół miał chwilę słabości,
a niewierzący zawsze tacy byli, i są,
prześladują chrześcijan w Chinach w Indiach itd...
:wita: :wita: :wita: :wita: :wita: :wita: zaświaty :wita: :wita: :wita: :wita:Lidka pisze:Wiesz co, wcale nie trzeba być egocentrykiem, żeby chcieć spojrzeć na problem nieco obiektywniej, niż przez pryzmat naszej wyobraźni...
Ja osobiście jestem przekonana, że prawdy dowiemy się dopiero wówczas, kiedy uwolnimy się od naszego "ego". Zatem proponuje temat odłożyć ad acta, może spotkamy się kiedyś po śmierci i skończymy dyskusję, mając w ręku rzetelne i prawdziwe argumenty...
:ahah::ahah::ahah:Krzysiek pisze::wita: :wita: :wita: :wita: :wita: :wita: zaświaty :wita: :wita: :wita: :wita:Lidka pisze:Wiesz co, wcale nie trzeba być egocentrykiem, żeby chcieć spojrzeć na problem nieco obiektywniej, niż przez pryzmat naszej wyobraźni...
Ja osobiście jestem przekonana, że prawdy dowiemy się dopiero wówczas, kiedy uwolnimy się od naszego "ego". Zatem proponuje temat odłożyć ad acta, może spotkamy się kiedyś po śmierci i skończymy dyskusję, mając w ręku rzetelne i prawdziwe argumenty...
Już widzę dalszy ciąg Polemiki POMIĘDZY PIĘKNĄ I MĄDRĄ lIDKĄ, A BŁYSKOTLIWYM I SUPERRZECZOWYM bezemocji.
Stają naprzeciw siebie i pada komenda: teraz zagramy w kości o wszystko !!!!!!!!
W tym momencie wątek i dalszą relację z POJEDYNKU nalezy przenieść do Działu SPIRYTYZM....
To się cieszę!spirytysta pisze:Ale z działem Spirytyzm mam nieco na pieńku...
Skądże, zdecydowanie więcej nas łączy, niż dzieli, a bez różnicy zdań byłoby nudno :calus:
A może po prostu nie wiesz, czego można oczekiwać od Boga, jak to "obsługiwanie" wygląda i na czym polega?Paweł pisze:Krystek. Ja nie uważam, że Bóg powinien się wtrącać i należy tego oczekiwać, bo w niego nie wierzę. Uznałem, że porównywanie go do fryzjera jest nie zbyt trafne, gdyż fryzjer jeśli tylko do niego pójdziesz Cię obsłuży, za to Bóg nie. Choćbyś nie wiem jak pobożnie żył i jak bardzo go prosił, nie doświadczysz interwencji czy pomocy. Dlatego to, że
Możesz jedynie, żyć z nadzieją na to, że po śmierci coś tam będzie, nie zagłębiam się co.
Ja mam inne doświadczenia. Z całą pewnością mogę rzec że doświadczyłem pomocy od Boga, realnej, w konkretnym ludzkim czasie i chwili ostatecznej.[W zagrożeniu życia] Ludzie wówczas mnie opuścili nawet moja polska mama, chory, zziębnięty stałem boso na drodze,zagubiona żydowska sierota w obcym i wrogim świecie. Zaczął padać śnieg z deszczem, zziębnięty i zrozpaczony nagle podniosłem głowę ku niebu i poprosiłem: .Paweł pisze:Krystek. Ja nie uważam, że Bóg powinien się wtrącać i należy tego oczekiwać, bo w niego nie wierzę. Uznałem, że porównywanie go do fryzjera jest nie zbyt trafne, gdyż fryzjer jeśli tylko do niego pójdziesz Cię obsłuży, za to Bóg nie. Choćbyś nie wiem jak pobożnie żył i jak bardzo go prosił, nie doświadczysz interwencji czy pomocy. Dlatego to, że
Możesz jedynie, żyć z nadzieją na to, że po śmierci coś tam będzie, nie zagłębiam się co.
Na tym polega Twój problem, dewiacje i laicyzm nazywasz "innością".Lidka pisze:Czy tak podchodzi katolik do "inności"?
Nie, nie od razu, trafiłaś w sedno.Lidka pisze:Skąd w Tobie tyle nienawiści i taka pogarda dla "inności"? Czy od razu trzeba nazywać homoseksualistę "pedałem"?
Tak. Codziennie modlę się "przyjdź Królestwo Twoje"Lidka pisze:I na dodatek masz nadzieję, że nasza cywilizacja się zawala na skutek szerzącego się laicyzmu??? Proszę, proszę, reprezentant religii miłości daje świadectwo swojej pogardy do człowieka, ba, do wszystkich ludzi!... A niech to "diabli wezmą", po co to wszystko, nie?...
I ty ludzi chorych wyzywasz od pedalow i zboczencow...Nikelaos pisze:".
Dla mnie homoseksualista nie jest tylko "inny", jest chory.
Moim zdaniem nic nie można oczekiwać. Nie wiem na czym miałoby to polegać, więc może opowiesz jak jest to według Ciebie?Lidka pisze:A może po prostu nie wiesz, czego można oczekiwać od Boga, jak to "obsługiwanie" wygląda i na czym polega?
Nie, Nikelaos, jest tylko inny... Twoje wypowiedzi zakrawają na fanatyzm religijny. Uważaj, żeby Bóg Cię nie doświadczył (abyś mógł zrozumieć swój błąd), ofiarowując Ci dziecko homoseksualne...Nikelaos pisze:Na tym polega Twój problem, dewiacje i laicyzm nazywasz "innością".
Dla mnie homoseksualista nie jest tylko "inny", jest chory.
A stać Cię na refleksję, DLACZEGO tak się dzieje?... DLACZEGO ci ludzie nagle popadli w drugą skrajność?... Zapewne nie przyszło Ci to do głowy, więc ci powiem: dlatego, że traktowanie ich jak zboczeńców, ciągły strach przed prześladowaniem (i to od wieków!), wytykanie palcami itp tak bardzo nagromadziły się w nich, że musiało to znaleźć ujście. Ta przesada wynika z wyswobodzenia psychiki z poczucia "gorszości". To są dokładnie tacy sami ludzie jak każdy inny, nie są "gorsi" od katolików, muzułmanów czy ateistów. I w ten (przesadzony) sposób usiłują upomnieć się o wszelkie prawa, które nietolerancja i nienawiść innych im przez wieki odbierała. Gdybyś znał odrobinę choć psychologie człowieka, sam byś taki wniosek wysnuł. I gdybyś nie starał się być fanatykiem religijnym bez żadnej refleksji, a za to ślepo nienawidzącym wszystkiego, co inne...Nikelaos pisze:Nie, nie od razu, trafiłaś w sedno.
Nie od razu, tylko gdy wychodzą na parady zboczenie ubrani,
wykonują zbereźne gesty i chcą legalizacji swoich związków,
potem zakazu mówienia o nich źle, potem dostępu do dzieci
z domów dziecka. To już są pedały.
Można znać Biblię na pamięć i na wyrywki, to samo z różnymi ułożonymi przez ludzi modlitwami. Jednak nie jest to gwarancją, że zna się Biblię i rozumie modlitwy. Jesteś pięknym przykładem na odklepanie modlitwy bez jej zrozumienia i na powoływanie się na Biblię (Jezusa, Boga) bez zrozumienia tego, co słowa Jezusa wyrażają.Nikelaos pisze:Tak. Codziennie modlę się "przyjdź Królestwo Twoje"
Mam nadzieję, że ten system się zawali, bo jest chory.
"Królestwo tego świata", znowu wychodzi Twoja
nieznajomość Pisma Świętego Lidko.
Dobrze, powiem Ci. Ale powiedz najpierw, jak rozumiesz Boga (bo musisz wiedzieć, w co i dlaczego nie wierzysz, i wiara, i "niewiara" mają twarde podstawy). Będzie mi dużo łatwiej odpowiedzieć bez pisania "elaboratów".Paweł pisze:Moim zdaniem nic nie można oczekiwać. Nie wiem na czym miałoby to polegać, więc może opowiesz jak jest to według Ciebie?Lidka pisze:A może po prostu nie wiesz, czego można oczekiwać od Boga, jak to "obsługiwanie" wygląda i na czym polega?
W pełni się z Tobą zgadzam...Po prostu w moim przypadku twierdzenie, że nie ma Boga jest równie absurdalne jak twierdzenie, że to Ziemia krąży wokół Słońca..Paweł pisze:Krzysiek. Jeśli uważasz to za Boską interwencję to ok, może potrzebujesz wiary; moim zdaniem był to przypadek, w którym doszukujesz się Boga, ale Ty to przeżyłeś i nie chcę nic umniejszać.
Jeśli ktoś naprawdę chciałby poznać zdanie jakiegoś ateisty, to zawsze może do mnie napisać, ale mówię wyłącznie za siebie, każdy ateista ma inne poglądy i wyznaje inne wartości.
Możliwe, że tak właśnie jest. Ale moją "bolączką" jest nie fakt przekonywania, a zrozumienia drugiej strony. Niestety, rzadko kto chce wysłuchać racji przeciwnika, koncentrując się tylko na swoich... A prawdziwa dyskusja właśnie na tym polega: każda ze stron ma swoje racje i ma do tego prawo. I trzeba by wysłuchać tych racji, żeby zrozumieć przeciwnika. Przyjmować jego punktu widzenia nie trzeba, nie o to chodzi, ale zrozumienie jest przecież podstawą dyskusji...spirytysta pisze:Szkoda, że każdy temat o ateizmie sprowadza się do tego, że jedni przekonują drugich do istnienia bądź nieistnienia Boga.
Wcześniej odnosiłem się do niepoprawnego porównania Boga z fryzjerem, więc był on tam przedstawiony raczej jako jakaś postać, z tym, że bliżej nieokreślona. Jeśli jednak, Twoja wizja Boga pokrywa się z panteizmem i Bóg=świat, tu się zgodzę, można go dostrzec wszędzie. W wypadku Boga, jako istoty rozumnej, wszechobecnej itd. Nie zgodzę się, ale może mi przybliżysz te boskie działania.Lidka pisze:Dobrze, powiem Ci. Ale powiedz najpierw, jak rozumiesz Boga (bo musisz wiedzieć, w co i dlaczego nie wierzysz, i wiara, i "niewiara" mają twarde podstawy). Będzie mi dużo łatwiej odpowiedzieć bez pisania "elaboratów".
Mam nadzieję, że już wiesz, że Ziemia rzeczywiście krąży wokół Słońca i to zwykła pomyłka; tak to też potraktuję.Krzysiek pisze:W pełni się z Tobą zgadzam...Po prostu w moim przypadku twierdzenie, że nie ma Boga jest równie absurdalne jak twierdzenie, że to Ziemia krąży wokół Słońca..
Przy czym, jak to zwykle bywa, opinie w obu kwestiach są skrajnie podzielone...
Nie do końca panteizm, ale zbieżnePaweł pisze:Wcześniej odnosiłem się do niepoprawnego porównania Boga z fryzjerem, więc był on tam przedstawiony raczej jako jakaś postać, z tym, że bliżej nieokreślona. Jeśli jednak, Twoja wizja Boga pokrywa się z panteizmem i Bóg=świat, tu się zgodzę, można go dostrzec wszędzie. W wypadku Boga, jako istoty rozumnej, wszechobecnej itd. Nie zgodzę się, ale może mi przybliżysz te boskie działania.Lidka pisze:Dobrze, powiem Ci. Ale powiedz najpierw, jak rozumiesz Boga (bo musisz wiedzieć, w co i dlaczego nie wierzysz, i wiara, i "niewiara" mają twarde podstawy). Będzie mi dużo łatwiej odpowiedzieć bez pisania "elaboratów".
To co można na prawdę zaobserwować, to kopia fotoelektryczna w naszym mózgu, gdzie cały wszechświat [ściślej mówiąc jego kopia] zajmuje 1 centymetr sześcienny..Paweł pisze:Wcześniej odnosiłem się do niepoprawnego porównania Boga z fryzjerem, więc był on tam przedstawiony raczej jako jakaś postać, z tym, że bliżej nieokreślona. Jeśli jednak, Twoja wizja Boga pokrywa się z panteizmem i Bóg=świat, tu się zgodzę, można go dostrzec wszędzie. W wypadku Boga, jako istoty rozumnej, wszechobecnej itd. Nie zgodzę się, ale może mi przybliżysz te boskie działania.Lidka pisze:Dobrze, powiem Ci. Ale powiedz najpierw, jak rozumiesz Boga (bo musisz wiedzieć, w co i dlaczego nie wierzysz, i wiara, i "niewiara" mają twarde podstawy). Będzie mi dużo łatwiej odpowiedzieć bez pisania "elaboratów".
Mam nadzieję, że już wiesz, że Ziemia rzeczywiście krąży wokół Słońca i to zwykła pomyłka; tak to też potraktuję.Krzysiek pisze:W pełni się z Tobą zgadzam...Po prostu w moim przypadku twierdzenie, że nie ma Boga jest równie absurdalne jak twierdzenie, że to Ziemia krąży wokół Słońca..
Przy czym, jak to zwykle bywa, opinie w obu kwestiach są skrajnie podzielone...
Dla mnie jednak to bardzo przesadzone, ponieważ ruch Ziemi wokół Słońca można zaobserwować, Boga i jego działalności nie. Dla mnie absurdalne jest twierdzenie, że on istnieje w formie osobowej i czasem miesza się w ludzkie sprawy. Rozumiem jedynie jeśli ktoś Bogiem nazywa świat i automatycznie wszystko co nas otacza, ja jednak tego tak nie nazywam.
czyli bedzie mógł czynić cuda i zyc wiecznie tutaj na ziemi ? :ach::ach::ach::6:Lidka pisze:będzie mógł stwarzać taką rzeczywistość, jaka będzie mu najlepiej służyć.
Prawidłowość zauważyłam, zresztą psychologia bazuje na niej i nie jest tajemnicą, że optymiście "wszystko się udaje", a pesymista "ma same kłody pod nogami" (oczywiście generalizuję). Ale to, dlaczego tak się dzieje, odkryłam zupełnie gdzie indziej i przy innej okazji.Paweł pisze:Wow, nieźle zakręcone, musiałem kilka razy przeczytać, ale przybliżyłaś mi to w co wierzysz. ;D Tylko moim zdaniem jeśli do czegoś się przyłożę, bardzo chcę żeby się udało i robię w tym kierunku co mogę to udaje się nie z powodów jakiejś niewidzialnej i nieodczuwalnej energii tylko dlatego, że się staram. Jak wpadłaś na to wszystko? Tak po prostu wpadło Ci to pewnego dnia do głowy czy wymyślałaś to dłużej, a może ktoś podał Ci taką teorię?
coś jak taka galareta , przeto czasem potrzebna jest seta na ta galareta :zdrowko: :ahah:Krzysiek pisze:bo mózg nie znosi światła...Nie porusza się też i nie obraca...
...."lorneta i meduza"? :ahah:Crows pisze:coś jak taka galareta , przeto czasem potrzebna jest seta na ta galareta :zdrowko: :ahah:Krzysiek pisze:bo mózg nie znosi światła...Nie porusza się też i nie obraca...
no i jeszcze "Przyjaźń z Bogiem" tegoż autoraLidka pisze:A Tobie mogę polecić książkę, która dotarła do mnie stosunkowo późno, ale w zasadzie to wszystko obejmuje (bo szczegóły i zakres wiadomości nie są takie istotne) N.D. Walscha o tajemniczym tytule "Rozmowy z Bogiem". Czyta się świetnie i nie ma problemu, na który by nie odpowiedziała.
.
Niestety, nie...Crows pisze:czyli bedzie mógł czynić cuda i zyc wiecznie tutaj na ziemi ? :ach::ach::ach::6:Lidka pisze:będzie mógł stwarzać taką rzeczywistość, jaka będzie mu najlepiej służyć.
Wróć do „Ateizm i agnostycyzm”