Środa, 22 września (11:03)
W opublikowanym dziś wywiadzie na uwagę, że w Polsce już zadeklarowano zamiar zablokowania jego wejścia do Treblinki, historyk odparł: "Zobaczymy. Jeśli zrobią to naprawdę, a przy tym użyją siły, będzie to znaczyć, że posłużą się taktyką nazistowską".
"Nie używam tego słowa przez przypadek. Chcę to powiedzieć jasno: nazistowska taktyka. A do tego pojęcia włączam także ewentualne użycie siły przez policję, by zabronić nam swobodnego poruszania się" - dodał Irving.
http://fakty.interia.pl/swiat/news/irvi ... 34932,2943
Jeśli podczas organizowanej przeze mnie wycieczki po hitlerowskich obozach śmierci w Polsce użyta zostanie siła wobec uczestników, to będą to nazistowskie metody - oświadczył negujący Holokaust brytyjski historyk David Irving. Kontrowersyjny badacz chce podczas wizyty w Polsce oprowadzić grupę turystów m.in. po byłym nazistowskim obozie w Treblince.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/ ... i__To.html
„Historycy mają dar, jakiego nawet bogom odmówiono: są władni zmieniać to, co stało się już przeszłością!” – pisze Irving we wstępie do „Wojny Hitlera”. A dalej o sobie: „Przystępując do pisania, widziałem się w roli czyściciela, kogoś, kto zajmuje się (...) usuwaniem wieloletniego osadu z fasady milczącego, posępnego pomnika, przywracaniem mu naturalnych barw”. Jakie barwy będzie chciał przywracać podczas wizyty w Treblince? Czy i jak będzie chciał zmieniać to, co stało się przeszłością Polski? Sam Irving nie chce zdradzić żadnych szczegółów. Twierdzi, że ze względów bezpieczeństwa: – Ludzie zapłacili sporo pieniędzy za tę wycieczkę i chcą w spokoju spędzić wakacje. Na swoich stronach internetowych► David Irving zaprasza na „niezapomniane przeżycie dla prawdziwych entuzjastów historii”. Są formularze jak w profesjonalnym biurze podróży, praktyczne informacje, jak korzystać z polskich toalet publicznych i miejskiej komunikacji, gdzie wymieniać walutę. Cena za tydzień „prawdziwej historii” – 2650 dolarów. W programie: Wilczy Szaniec pod Kętrzynem, kwatera Himmlera opodal wsi Pozezdrze, obóz śmierci w Treblince i wycieczka po terenach warszawskiego getta lub opcjonalnie samodzielne zakupy.
Irving chwali się, że zainteresowanie było tak duże, iż musiał odmówić dziesiątkom chętnych. Gwoździem programu tej wycieczki jest on i jego narracja. Narracja niepowtarzalna. W niemal wszystkich jego książkach są zdania, które brzmią jak podyktowane przez Goebbelsa. Tak pisze Irving o wrześniu 1939 r.: „Dla Hitlera i jego generałów pewne zdarzenia stanowiły dowód na to, że poza dawną granicą niemiecko-polską rzeczywiście rozpoczyna się Azja. W Bydgoszczy dowódca wojskowy wydał rozkaz rozstrzelania kilku tysięcy niemieckich mieszkańców, spadochroniarzy Göringa rozstrzeliwano na miejscu, zaś ludności cywilnej polecano oblewać i podpalać niemieckie czołgi (...) polska kawaleria zaś szarżowała na nie z lancami, sądząc, że to atrapy z cienkiej blachy” („Wojna Hitlera”). Irving o wojnie z ZSRR: „Obie strony dopuszczały się bezprzykładnego bestialstwa. Członków Waffen SS komisarze rozstrzelali na miejscu. Dochodziło do przypadków ludożerstwa. Poza liniami rosyjskimi często znajdowano niemieckie trupy pozbawione części ciała, choć mundury były nietknięte” („Wojna Hitlera”).
Wyzwolenie Francji w 1944 r. widzi tak: „Sprzymierzeni bezlitośnie bombardowali pozycje niemieckie. Salwy z zainstalowanych na czołgach miotaczy ognia paliły żywcem odmawiające poddania się załogi bunkrów” („Wojna generałów”).
W sprawie aresztowania komendanta Auschwitz Rudolfa Hössa zauważył: „Zwleczono go z pryczy, odarto z odzieży, wyrzucono na jeden ze stołów, po czym dotkliwie maltretowano, aż zaprotestował lekarz wojskowy (...) szalała śnieżyca, a Hössa prowadzono nagiego przez plac apelowy. W celu wydobycia od więźnia spójnego oświadczenia maltretowano go przez pełne trzy dni” („Norymberga. Ostatnia bitwa”).
Czy Irvingowi można zakazać pleść w Polsce podobne bzdury? Ukarać go za to? Tak, o ile udowodni się mu, że publicznie zaprzeczał zbrodniom nazistowskim albo komunistycznym lub szerzył nienawiść na tle rasowym czy etnicznym.
Polska ambasada w Londynie zawiadomiła na wszelki wypadek ABW i IPN. Oficer Agencji mówi nieoficjalnie: – Ta wizyta to nie tylko potencjalne przestępstwo. Ona jest zwyczajnie groźna. Ma bowiem charakter prowokacyjny. Pojawienie się Irvinga zawsze aktywizuje lokalnych neonazistów, a co za tym idzie – ich przeciwników. Jednak czy ABW coś zrobi – nie wiadomo.
Andrzej Arseniuk z IPN zapewnia, że prokuratorzy będą się bacznie przyglądać pobytowi Irvinga. Niestety, przyglądać się będą, z braku środków, ze swoich gabinetów, czytając gazety i patrząc w telewizor. Policja? Policja zarówno w Komendzie Głównej, jak i tam, gdzie jedzie Irving, zgodnie pyta: – Jaka wizyta? Ci zaś, do których ma przyjechać wycieczka Irvinga, nie widzą siebie w roli szeryfów. W ruinach Wilczego Szańca gospodaruje prywatna spółka. Zajmują się tam sprzedawaniem biletów, a nie słuchaniem, o czym przewodnicy – nawet tacy jak Irving – mówią do wycieczek. Andrzej Matuszewicz, dyrektor Muzeum Walki i Męczeństwa w Treblince, mówi, że go wpuści, bo wpuścić musi. A co będzie dalej? Pojęcia nie ma. Łudzi się: – Może się cała sprawa po kościach rozejdzie. Już tak bywało. Przyjeżdżali tu różni, którzy chcieli historię do góry nogami stawiać, spierali się z pracownikami muzeum, a dziś dyrektor nie pamięta nawet ich imion. Krystyna Oleksy, wicedyrektor Muzeum Auschwitz-Birkenau, uważa, że Irving wcale nie musi nic głosić, by można go było ukarać. Mówi: – Przecież on publicznie zaprzecza zbrodniom nazistowskim w tym sensie, że publikuje te tezy w swoich książkach wydanych na terenie Polski. Nie musi teraz tego powtarzać.
http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/ ... nd,64810,4