Rzeczywiście, słowo "tradycja" mówi tylko o ugruntowaniu i powtarzaniu przez ludzi pewnych zachowań, poglądów itp. Czyli nie mówi nic o rzeczywistych faktach, a w każdym razie nie jest odzwierciedleniem prawdy, a tego, co uznano za prawdę i chciano kultywować.
"
- Próbujemy zrozumieć, jakie mogły być historyczne powody ku takim przypuszczeniom: że Królestwo Boże przyjdzie za chwilę".
(Sorry, będzie "po mojemu", ale każdy używa środków, jakimi dysponuje
)
Jezus miał świadomość życia, to nie ulega żadnej wątpliwości, usiłował przekazać ludziom prawdy, jakie znał i nauczyć ludzi miłości jako prawdy zasadniczej i jedynej wartości, jak dla człowieka się liczy. Ale nawet najbardziej zaawansowana dusza wcielająca się w ciało, staje się człowiekiem i sam ten fakt sprawia automatycznie, że zapomina... Powiedziałabym, że nie ma "fizycznej możliwości" pamiętania, nie mogłaby w ciele porozumieć się z innymi ludźmi i nauczyć życia w postaci ludzkiej.
Ale im bardziej zaawansowana dusza, tym więcej "czuje" i tym łatwiej rozumie, przypomina sobie fragmenty, ustanawia kontakt z "drugą stroną" itp. Ale wszystko to i tak przechodzi przez filtr ludzkiego umysłu i może być zdeformowane.
Moim zdaniem zaistniał tu problem z czasem, który dla człowieka jest liniowy i trwa. W rzeczywistości niematerialnej jest inaczej, czas jest płaszczyznowy i wszystko dzieje się w "wiecznym teraz". Dusze mają mały problem z określeniem czasu "po ludzku". Skoro nasze życie, nawet jeśli trwa 100 naszych lat, to z tamtego punktu widzenia "mgnienie oka", jedna "lekcja", określenie "blisko" może oznaczać setki i nawet tysiące lat na Ziemi.
(ja sama czekałam na coś, co było zapowiedziane "za chwilkę", prawie 3 lata)
Jezus jako człowiek mógł nie do końca wziąć to pod uwagę. Stąd oczekiwanie, że "bliski" koniec świata mógł nastąpić za Jego życia jeszcze. Jest to ludzka interpretacja czasu, nic więcej. I chyba bez znaczenia w misji Jezusa.