Mi to w sumie wisi, jak facet wygląda. Przynajmniej mogę wyleźć do niego w jego starej koszulce, rozczochrana i spocona od gorąca pod wspólną kołdrą...a i tak usłyszeć, że jestem piękna. xD
Słyszałam o lasce, która zawsze wstawała 15 minut przed swoim facetem, gdy zamieszkali razem, bo bała mu się pokazać nie zrobiona.
Ja lubię czuć, że mam przy sobie samca!
Byleby się mył i raczej nie zapuszczał zarostu, haha!
A odnośnie tematu...Ja w byciu kobietą nie wysiliłabym się na większą filozofię. Nie będę pisać o trudach macierzyństwa itp, bo jeszcze tego nie doświadczyłam, więc po co filozofować na wyrost...
Mnie denerwują problemy czysto techniczne. Z kosmetykami nie przesadzam, bo dostaję od większości uczulenia (mam atopowe zapalenie skóry, które mi się odnawia czasem) więc problem z głowy, zawsze staram się wytuszować rzęsy i pomalować paznokcie...tak dla estetyki. Ale dwie rzeczy czysto techniczne mnie denerwują: okres i...staniki.