Re: Kacza podróż tam i bez patrzenia za siebie, a gdzie? Nikt nie wie

1

Gdzie serce nie może, tam rozum pośle

Edit. Zmiana tematu z powyższego na "Kacza podróż tam i z powrotem, czyli w połowie drogi do donikąd"
04.03.2020

Edit. Zmiana tematu z powyższego na "Kacza podróż tam i bez patrzenia za siebie, a gdzie? Nikt nie wie"
27.03.2020

Nazwa tego wątku brzmiała w mojej głowie bardziej błyskotliwie niż teraz, gdy to piszę. Niepokojące mną targają uczucia, głównie zażenowanie w sumie. Ale.
Można chwile nad tym pocierpieć, a później albo się o tym zapomni albo będzie z tego jakaś tam pamiątka.

Nie wiem o czym tu pisać, więc biorę się za wstęp, na który planu nie mam. Chociaż jeszcze przed chwilą zrodziło się ich kilka. Słowem wstępu, przejdę więc do rzeczy:

Myślę sobie, że gdyby nie przekazywać wyników myśli, a sam tok myślenia, to rozmowy mogłyby być bardziej szczere. Gdzie jednak uczucia? Czy to mój tok myślenia jest aż tak logiczny czy to staje się gdy piszę? W sumie chwilę temu myślałem o tym wątku w zupełnie innym stylu. Próba przypomnienia sobie tego doprowadzi tylko do wytworzenia jakiejśtam historii na ten temat, nie przekaże tego co trzeba.

Wydaje mi się jednak, że założenie jest spoko, tylko teraz poprzedni akapit zachęca do rozmowy, hmmm. W sumie nie taki miałem plan wcześniej, zakładał on stworzenie wątku w którym przedstawiam swój zdecydowanie bardziej logiczny tok myślenia. Pytanie jednak na ile prawdziwe było moje wyobrażenie tego, na ile prawdziwe z tym co tu sie dzieje.

W sumie po co o tym myśleć?

Może pisać i nie kasować? W sensie napisać, ale nie kasować tego co się napisało.

Bardziej po prostu nie poprawiać. Kasowanie jest potrzebne, szczególnie dla wewnętrznej równowagi. Miałem na myśli po prostu sferę uczuciową.

Nie próbojąc poprawiać tego co się napisało, a pisząc się myśli, przekazuje się w sumie tok myślowy? Kiedy jest to w formie dialogy wewnętrznego to tak.

Teraz wlasnie zrozumiałem, że cały ten post zaraz po pierwszym akapicie to dialog wewnętrzny. Teraz piszę do was. Rozmawiam z wami.

Chyba mam już plan na ten wątek, pozdrawiam cieplutko xd

Ostatnio zmieniony 19 wrz 2021, 21:05 przez kaczor, łącznie zmieniany 3 razy.

Re: Kacza podróż tam i bez patrzenia za siebie, a gdzie? Nikt nie wie

2
Gdy siadło się i się napisało, to się samo stało. Kolejna błyskotliwa myśl, damn. Jeszcze większy cringe. Good one.

Jak poprowadzić dialog wewnętrzny? Jeszcze mniej więcej do słowa wewnętrzny był to mój dialog wewnętrzny. Trza by to utrzymać, tylko jak?


W sumie gdy patrzę na klawiaturę, to przestaje mysleć o odbiocach. Ale chcac o tym napisać myśle o nich wiec to nie jest czysty dialog wewnetrzny poniewaz ciezko oderwac poczucie pisania do was od moich wlasnych mysli. To się znow urwalo od mniej wiecej "poniewaz ciezko oderwac poczucie pisania". To powinienem przemyśleć póxniej, może znajdę w tym jakiś ciekawy schemat.

Właśnie skasowałem wiadomość, ale nie miała sensu. Gdyby miała to bym wam o tym nie pisał.

Do kogo piszę post gdy czuję że pisze do kogos? Czy wtedy czuje, ze pisze do kogos czy to jest zwykla [...]

Skaskowałem tu za duzo rzeczy. Znaczy ze pora skonczyc bo sie flow skonczylo. Coś za bardzo zacząłem analizować chyba. Jesli ktos uwaza to za interesujące i zastanawia się czy to było następstwo urwania powyższej linii, to nie. Nie ma związku.

W sumie wpadła mi do głowy myśl, że jest jak piszę do was, to piszę bez znaków specjalnych. A gdy piszę do siebie, to nie używam. Ale okazało się, że to się wcale nie klei. No i tyle w sumie.

No i flow wróciło, w sumie myślę sobie, że jeśli prowadzić dialog wewnętrzny za pomocą klawiatury, to przekaze się znowu te myśli. Zajebiscie. Czy właśnie pisałem dialogem wewnętrznym? Chyba tak.

Trudno jest to rozkminic teraz, ciekawe jest to jak bardzo sam sobie mozesz wkrecic i wytworzyc pewne schematy. Napisanie dialogiem wewnętrznym było bardzo łatwe dopóki nie zwróciłem uwagi na to, że to robię.

I teraz chcąc to robić, jakby traćę to przez chwilę? Albo wątpię w to? Ciezko powiedziec w sumie.

Z drugiej strony, mysle pisząc, czy to więc byłby ten dialog wewnętrzny?

Nie ma odbiorców w sumie.

Hmm teraz caly czas patrzylem na klawiature gdy to piszę. Zastanawiam się w sumie czy warto byłoby zaznaczac kiedy piszę do was a kiedy dialogiem wewnetrznym (albo tak mi sie wydaje).

Okej w sumie, pisząc pierwszy temat chodziło mi po głowie, że to [...]

Ehh znowu sie urwało, zastanawiam się w sumie czy urwane myśli zapisywać. Czy usuwać? W sumie jest to coś ciekawego, ale z drugiej strony jest to raczej wynik zmęczenia o raz tego ze paliłem ganje pare godzin wczesniej. Wydaje mi się ze nadal mogę być trochę pod wpływem, ale z drugiej strony gdy o tym pomyślę, to nie czuję już żadnych efektów.

No ale na pewno jakoś oddziałowuje.

O wiem, przypomniałem sobie urwana mysl.

No i zapomniałem. Serio.

To na pewno ganja ;)

To teraz jaki wpływ ma ganja na to co piszę? POprawia wyobraźnie, sam pomysł tego wątpi wyszedł od niej. Znaczy za jej pomocą, jebac szczegóły, kazdy wie jak to działa. A jak nie wie to się niech doedukuje xd

Kogo ja tym chciałem obrazic?

A włąsnie, no , w pierwszym watku pomyslalem o tym ze nie odczuwam uczuc pizac to, teraz jakby sobie przypominam ze je odczuwalem.

Mam wrazenie jakby analizujac cos zapominam o nich, uczuciach. One pojawiaja sie gdy zaczynam po prostu o tym wszystkim myslec. Nie analizowac chlodno.

Mysle, ze powinienem je tu zawierac, ale to pokminie jeszcze nad tym.

Okej taka forma jak teraz jest spoko, jest bezstresowa. Jebac czy to dialog wewnetrzny czy nie, w sumie jakby tak. Tak, na pewno xD

Samo sie pisze, samo sie dzieje. Jak sie pomaga to sie zjebie.

Trza odpuscic.

Koncze ten festiwal żenady i jeśli ktoś to przeczyta, to tylko dajcie znac czy brak znaków specjalnych i przykówania uwagi do formy jest rażący i odpychający. Mógłbym poprawiać te posty.

Pisząc tak z głowy w sumie po prostu wciskam klawisze, staram sie dostroic do mysli wiec jakby latwiej jest mi pisac jak najszybciej. A ja pisze po prostu bardzo szybko, nie jakos rekordowo szybko ale tak "maly procent ludzi tak umie" szybko. Piszac bez znaków specjalnych piszę jeszcze szybciej, dzięki temu piszę tak szybko jak myślę.

Mogę więc to poprawiać po fakcie chociaz przyznam, że mi się po prostu nie chce. Ale jak to na prawdę przeszkadza, to coś wymyślę.
Ostatnio zmieniony 19 paź 2019, 0:56 przez kaczor, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Kacza podróż tam i bez patrzenia za siebie, a gdzie? Nikt nie wie

3
To teraz jaki wpływ ma ganja na to co piszę? POprawia wyobraźnie, sam pomysł tego wątpi wyszedł od niej. Znaczy za jej pomocą, jebac szczegóły, kazdy wie jak to działa. A jak nie wie to się niech doedukuje xd

Kogo ja tym chciałem obrazic?
No własnie kogo ja tym chciałem obrazić? Otóż raczej nikogo, chyba się po prostu przestraszyłem, a to zamieniłem na agresję. Przestraszyłem samego niezrozumienia, jeśli ktoś nie wie jak coś działa lub nie rozumie dogłębnie tematu jakiegoś, który przytoczę, to będę musiał go wyjaśniać.

Myślac przeciez operuje na skrótach myślowych, czasami nawet nie kompletnych słowach. Po prostu znam ich znaczenie głębsze.

Chcąc zachować autentyczność powinienem te skróty myślowe po prostu pisać i nie wyjaśniać. Ale z drguiej strony nie ma odbiorcy więc po co?

No w sumie jakiś odbiorca jest. Tylko nie podczas myślenia.

Bo odbiorca jest już w finalnej formie tego.

Znaczy że moge pisać normalnie jak mysle, ale moge dopowiedziec piszac do odbiorcy. Dopowiedziec w sensie wytłumaczyć odbiorcy znaczenie skróty myślowego (właśnie to zrobiłem).

Taka forma będzie jeszcze cięższa do czytania, ale może przez swoją autentyczność bardziej zachęcająca?

Zachęcająca ponieważ ciekawa?

[69] Tak ijesteś ciekawy kaczor kurwa, niech wszyscy sie na ciebie patrza xd

Kiedy serce wyjasnia rozum, a kiedy rozum wyjasnia serce?

Czy to rozum wyjaśnia serce czy lub odwrotnie a czy to może jeszcze inaczej?

Na przyklad jakas inna osobowosć?

Kto mnie kurwa skomentował w linii 69? (zaraz dopiszę ten numerek do linii)

W sumie mysle, ze jakas forma marty w mojej glowie. Oraz moj stary. I pare innych osob chyab tez.

Czy powinienem pomyśleć nad wątkami? W sensie poprowadzić to pisanie myslami według jakeigoś schemau?

W sensie opowiedziec kurwa historie - KIM JESTEM TUTAJ? //Może uczuciami, tj. jakas tam nazwijmy to sfera uczuciowa

Jeśli zaczne narzucać temat do tych postów, to moje myśli może nie będą mniej autentyczne, ale za to mniej sponttaniczne. A więc większa szansa na to, że to będzie zpalanowane.

Przede wszystkim po co o tym pisać? Już sobie to wyjaśniłem w linii 69 pozdro.

Patrzę sobie na moją tapetę, zastanawiam się, skąd mi przyszło do głowy żeby taka dać? Mroczny las, jak z horroru, taki zamglony, lekko obślizgłe kolory, takie mocno lovercraft.

Nie chce mi się wyjaśniac skróty myślwoego, mogę wyjaśnić jak ktoś poprosi.

Czy czułem się wtedy źle? Chyba nie. W sumie te mroczne rzeczy zwykle jakos mnie kreca gdy jestem wesoły. Ciekawe. Albo w sumie może tak mi sie teraz to wydaje.

Podoba mi się jednak ta tapeta. Hmm terz sie w sumie zorientowałem że gdybym patrzył na to odpowiednio długo

To mógłbym dojrzeć tam ukryty szczegół

Dodany przez autora. On tam może byc

Ja bym go umieścił

Ten las jest taki głęboki -- kto to pisał?

Sfera uczuciowa

GUT GUT

To sobie wyjaśniliśmy

Znaczy

Tak ta razie to wyglada, ale sie jeszcze okaze

Tak czy inaczej, koncze tego posta
Ostatnio zmieniony 19 paź 2019, 1:26 przez kaczor, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Kacza podróż tam i bez patrzenia za siebie, a gdzie? Nikt nie wie

12
Jestem w parku, piękno przyrody jest przytłaczające, kolorowe liście kładą dywan na wydeptanej ścieżce.

Za każdym razem gdy pomyślę jak tu fajnie i zacznę odczuwać swoiste zespolenie z naturą, zaczyna wiec a liście spadają zdrzew jeszcze szybciej, jak złoty deszcz.

Nie chce już wchoezic w ten stan, z obawy że nie zawieje.

Wspomnienie tego że wieje na zawołanie czyni mnie nieco bardziej specjalnym.

To fajne uczucie.

Szkoda tego psuć empirycznym doświadczeniem.
Ostatnio zmieniony 20 paź 2019, 11:53 przez kaczor, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Kacza podróż tam i bez patrzenia za siebie, a gdzie? Nikt nie wie

13
Synek nie słucha, wiec kręcimy się w jednym miejscu. Trochę to stresujące, zapalenie papierosa skutecznie poprawia nastrój. Zaspokojenie głodu nikotynowego to natychmiastowa nagroda. Szkoda tylko że ma takie konsekwencje, ale przynajmniej działa.

Robi się zimno, nic tu nie ma, sam las. Zaspokojenie swoją potrzebę obcowania z naturą chyba, czas wracać do domu, pograć w gry. Chyba zrobię obiad, zjadłbym jakiegoś meksykana.

Ciekawe czy da się tu wstrzyknąć kod poprzez iframe YouTube. Może dałoby się oszukać regexp adresu URL poprzez podwójna subdomenę YouTube.com.mojadres.pl

Pisanie powoli na telefonie pozwala na bardziej uporządkowane myśli. Mniej są one jednak spontaniczne. Myślę szybciej niż pisze, różnica jest odczuwalna.
Ostatnio zmieniony 20 paź 2019, 12:25 przez kaczor, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Kacza podróż tam i bez patrzenia za siebie, a gdzie? Nikt nie wie

14
Mój projekt rośnie w siłę, chciałbym wam powiedzieć co to jest ale to nierozsądne. Biją do nas drzwiami i oknami, byliśmy też na PGA, 10 stanowisk.


Blisko 1000 uczestników.

Nigdy tak jeszcze nie bylo w tej dziedzinie, dotychczasową konkurencja przestała nią być. Teraz ich sponsorzy konkurują z nami.

Bardzo cieszę się z tego rozwoju przypadków, średnia IQ mojej ekipy to over 160 minimum. Jak widzę co te Łeby czasami rozkminiaja to aż się wstyd odzywac.

Jeden z nich pojechał na PGA zobaczyć nasze stanowisko (organizowała do dla nas inna firma, by siedzimy sobie w cieplutko domu).

Złapał kontakt z LG i załatwił nam film promocyjny, 2-3min na wielkim ekranie. Grafik już kończy montować film. Akcja reakcja, wszystko w przeciągu 2h.

Już od jakiegoś czasu nic przy tym nie robię, zrobiłem sobie przerwę. Chłopaki powiedzieli że nikt inny na nią nie zasługuje tak jak ja.

Cieszę się, że jestem tam doceniony. Cieszę się też że udało mi się przyciągnąć do siebie tak zdolnych ludzi. Tak zdolnych, rozważnych mądrych i inteligentnych. Oraz zajebiście pewnych siebie. Same dzieci indygo xd Sami ninja, tylko prze chuje.

Google by pozazdrościło talentów xd
Ostatnio zmieniony 20 paź 2019, 14:00 przez kaczor, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Kacza podróż tam i bez patrzenia za siebie, a gdzie? Nikt nie wie

17
Tak gamingowy, jak się rozkręci tak że będą w TV o tym mówić to pewnie połączysz kropki. Na razie to stadium pozyskiwania sponsorów i zasięgów, aktualnie jesteśmy najwięksi na świecie w tej konkretnej dziedzinie, ale to nadal nisza. Za to jest tu rynek który ma dziesiątki tysięcy graczy. Trza tylko go wykorzystać, teraz przygotowujemy pod to miejsce. Już moglibyśmy z tym startować ale chcemy jeszcze wycisnąć co się da z tego co teraz robimy.
Ostatnio zmieniony 20 paź 2019, 17:33 przez kaczor, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Kacza podróż tam i bez patrzenia za siebie, a gdzie? Nikt nie wie

18
Jeszcze do tego sklep będzie, chyba jakieś usługi IT, ale to w sumie jak mi się zachce, wiec to taki luźny plan. No i organizacja eventów jak na PGA, na tym się chłopaki widzę chcą skupić bo akurat konkurencja jest ktoś kto strasznie zaszedł nam za skórę, myśląc że gdy się ma hajs to można brzydko się zachowywać.Kolega terwz sam się prosi o współpracę.

Wie co się szykuje bo już wszyscy współpracują z nami.
Ostatnio zmieniony 20 paź 2019, 17:35 przez kaczor, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Kacza podróż tam i bez patrzenia za siebie, a gdzie? Nikt nie wie

19
No ale to nadal nisza, ok 1000 ludzi. Do tej pory było max 100 wiec sukces jest, ale nadal to jest mało. Napisali o nas w jednej tematycznej gazecie i ostatnio duża piszą na jakichś mniejszych portalach. Czyli taka faza rozwojowa. W półtora roku z niczego to ukrecilismy więc w sumie i tak sukces że w ogóle ktoś się tym interesuje :P
Ostatnio zmieniony 20 paź 2019, 17:37 przez kaczor, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Kacza podróż tam i bez patrzenia za siebie, a gdzie? Nikt nie wie

20
W ciągu tygodnia mam mnóstwo pracy i tylko 3h na nią, do tego dzieciak przechodzi okres gdzie nie moze spac i jest ogólnie marudny. Ciężka sprawa od paru tygodniu, nawet nie mam czasu zeby zarobic hajs. Niesamowicie mnie to stresuje i wszystko przecieka mi przez palce, a roboty coraz więcej.

Umysl pozwala sie z tym zmierzyc. Apropos postu, ze umysl wpedza serce w klopoty. Stres z powodu nadmiaru zadan jest normalny, trzeba go przemyśleć, zrozumieć, że wszystko i tak zostanie zrobione. Trzeba znaleźć sposób na naprawienie tego, uporządkowanie sobie zadań. Strach dotyczący goniących zadań zwykle wynika z niewiedzy ile zostało czasu i jak dużo trzeba przy tym zrobić, oraz jak duże mogą być konsekwencje niezrobienia tego.

To już sobie wyjaśniłem i przestałem się już stresować. Zrobiłem plan działania, proste todo list, tylko dla siebie i jakoś to idzie. Do końca tygodnia wszystko powinienem pozamykać, dzisiaj już pykły najgrubsze rzeczy.

Jeszcze jakbym znał sposób na prokrastynacje :D Machinarium samo sie nie ogra. Ale na przerwę też przyjdzie czas.
Ostatnio zmieniony 21 paź 2019, 10:49 przez kaczor, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Kacza podróż tam i bez patrzenia za siebie, a gdzie? Nikt nie wie

21
To było prostsze niż się wydawało, humor poprawił mi się bardzo szybko. Jest szereg sposobów, których nauczyłem sie kiedyś tam. Mam wrażenie, że wszystko jakby pozapominałem. Przypominam sobie jak juz trzeba bardzo.

Cały czas myślę o powrocie do Timeline. Kiedyś mi to całkiem nieźle poprawiło efektywność w ciągu dnia, zapewniając więcej czasu wolnego. Tylko niewiele robiłem więc szybko o tym zapomniałem. W sumie może warto spróbować wrócić do tego, podzielić sobie dzień na wszystkie projekty i poswiecic im rowna ilość czasu, ale codziennie. I wtedy bedzie wiecej wolnego, bezstresowego, a wiec same projekty beda przyjemniejsze.

Znowu wraca do mnie pomysł snu polifazowego. Teraz by się to przydało, ale nie chcę się męczyć.

W ogóle zawsze myślałem sobie, że naucze się tego gdy zaczne pracować zdalnie albo w ogóle nic nie będę już robił. No i teraz mam na to idealną okazję, a jakoś tak nie bardzo mam ochotę się za to wziać.

Nienawidze być niewyspanym :D

Wszystko wróciło do normy, pozamykałem dzisiaj sporo, wystarczyło sie tylko odpowiednio zmotywować. Już mi nic nie wisi nad głową, wszystko powinno pójść gładko w tym tygodniu. A jaka przyjemna była przerwa od pracy.
Ostatnio zmieniony 21 paź 2019, 16:10 przez kaczor, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Kacza podróż tam i bez patrzenia za siebie, a gdzie? Nikt nie wie

22
Uhh dzisiaj cały dzień spędziłem przy komputerze, musiałem ratować parę rzeczy, bo nikt inny nie umiał. To bardzo satysfakcjonujące, ale męczące.

Zawsze jestem tym ostatnim, tym do którego zwracają się jak już nikt nic nie wie. Czasami brakuje mi takiej osoby.

Mimo wszystko myślę, że tak jest ok. Czasami są rzeczy które przerastają, sam dzisiaj parę razy chciałem wstać i wybiec, ale jakoś się nauczyłem z tym radzić. Dużo się przy tym denerwuje i przeklinam. Dzięki temu po wszystkim po prostu dobrze się czuje. Nie znam nikogo kto radziłby sobie z tym tak samo, strasznie mi takiej osoby brakuje.

Ostatnio na targach kolega musiał postawić 10 stanowisk, zdążył tylko 5 ponieważ zrezygnował, zdecydował że się nie da i odpoczął. Miał po tym duże wyrzuty sumienia. Nie dziwię się, też bym miał.

Timeline nie pyknal, bo mi się nie chciało, ale todolist postawiłem i przez cały tydzień pokonczylem całą swoją robotę. I nieźle się przy tym bawiłem. Takie małe rzeczy potrafią zmienić sporo.

Można sobie wchodzić w różne stany świadomości, ale proste sztuczki dają ten sam efekt. Skoro nie widać różnicy to po co przepłacać ;)

Znudzila mi się ta pogoń za oświeceniem. Fajnie byłoby wejść w ten stan, ale po ostatnim razie sporo i tak się zmieniło. Mam wrażenie że zupełnie tego nie potrzebuje. Radzę sobie całkiem nieźle.

I niech mnie szlak trafi jak za 15 lat nie będę miał paru milionów na koncie. Czuje że tak będzie nawet w kościach.

Nawet dziewczyna mi mówi, że jest pewna że tak będzie.

Mówi też wiele innych miłych rzeczy, kocham ją za to ;)
Ostatnio zmieniony 26 paź 2019, 23:45 przez kaczor, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Kacza podróż tam i bez patrzenia za siebie, a gdzie? Nikt nie wie

23
Wychowywanie 2 latka to czasami niesamowita gimnastyka umysłowa i szukanie nowych ścieżek na osiąganie celu.

Czasami zadziwia mnie to jak razem z dziewczyną kombinujemy żeby przekonać młodego np. do wyjścia na spacer, albo najwcześniej - powrotu.

Początkowo wystarczy prosta nagroda, wrócimy do domu, to dostaniesz cukierka.

Za jakiś czas przestaje to działać, można spróbować szantażu - jak nie wrócisz do domu to nie będzie bajek. Ale to prawie nigdy nie działa. Prawie, bo są sytuacje gdzie nie ma wyjścia. Ale sukces polega na tym, by robić to rzadko i bez nerwów. Inaczej to nie działa i tylko krzywdzisz dziecko. Jest to więc rozwiązanie ostateczne.

Najważniejsze jest zrozumienie dziecka i jego potrzeb. Kurcze tak często słyszę krzyki, bo dziecko nie chce wyjść z placu zabaw, a godzina obiadu się zbliża.

Nigdy nie krzyczę na dziecko gdy nie chce wyjść z placu. To nie działa, nigdy, przenigdy. Nie widziałem nigdy sukcesu takiej operacji. Zawsze kończy się to zaciąganiem dziecka siła.

Dziecko trzeba uświadamiać, a jeśli nie rozumie, to zachęcać. A ja to zawsze robię przez zabawę, wiec dwie pieczenie na jednym ogniu.

Dzieciak nie chce wyjść z placu zabaw? Na pewno zainteresuje się zajebista zabawa zamykania i otwierania frytki. A później wykopywania dźwięków na kuble z piachem po drugiej stronie ulicy. A dalej? Zawsze znajdzie się coś ciekawego.

Działa 9/10 przypadków.

W innych trzeba się pogimnastykować i zainteresowac go różnymi rzeczami, nawet prostymi, szczególnie tymi których nie zna. Mówię o gimnastyce bo dzieciak szybko poznaje, czasami trzeba się postarać czymś go zainteresować.

Świetnie działa na to wymyślanie zabaw kompletnie z czapy. Albo podróż w celu poznania czegoś nowego (nowo brzmiącego słowa). Przykład: Już koniec bajek, musimy iść bo ciocia przyszła. NIE. Chodź bo costam. NIE. Seba chcesz poskakać na palcach lewej stopy? TAK. No i skaczemy sobie do drzwi.

A pod drzwiami już tylko trza zapytać czy pochwali się nowa umiejętnością cioci. Oczywiście że się pochwali ;)
Ostatnio zmieniony 27 paź 2019, 21:09 przez kaczor, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Kacza podróż tam i bez patrzenia za siebie, a gdzie? Nikt nie wie

24
Znalazłem sposób na to jak wykraść ponad 100 000 numerów kart kredytowych i CCV bez zostawiania żadnego śladu.

Przejebane. Przejebane też to, że to zgłosiłem, tzn. nawet jakbym cofnął czas to i tak bym to zgłosił. Po prostu przejebane, że żal mi tych ludzi z tymi kartami. Gdybym był socjopatą to po prostu bym to sprzedał i siedział teraz na karaibach, sączać drinka z palemką.

A tak, zrobiłem tylko dobry uczynek i będę to łatał. Może jakieś punkty karmiczne wpadną. Po co mi ta karma, mam przecie co jeść.
Ostatnio zmieniony 28 paź 2019, 14:59 przez kaczor, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Kacza podróż tam i bez patrzenia za siebie, a gdzie? Nikt nie wie

25
Niesamowite, jak czasami do głowy może przyjść pomysł, który rozwiązuje wszelkie problemy.

Mam znajomka, który chciał kupić samochód, i to też nie byle jaki, w sensie nie zajebisty drogui samochod za setki tysiecy tylko jakas limitowaną astre za pare tysiecy :P I tak fajnie, lubie bardoz ciekawe wózki. Chce kupić samochód, bo zepsul mu sie aktualny i nie ma jak po niego jechac, wiec zadzwonil do mnie. Problem taki, ze moj samochod pali tyle paliwa, ze to się po prostu nie opłaca i chociaż wiadomo, że nie policzyłbym mu za całe paliwo, to na pewno nie czułby się z tym komfortowo. Nie ma jednak żadnej innej możliwosci, chyba ze pociągami, ale nie chcielismy obejrzec wiecej sztuk. Problem 1

Aktualny mój samochód, audi a8 d3 z 2003r zaczyna się nieco psuć. Musze wymienić regulatory w prawej głowicy, koszt takiej operacji to z 5000zł minimum, więc to jasne, że nikomu tego nie zlecę, poniewaz gdy zrobię to sam, to zapłacę tylko 1000zł za części. Chciałbym to zrobić sam, ale zwyczajnie mi się niechce (4-5h roboty), do tego nie mam tu warsztatu (jest w krakowie), a teraz nie planowałem jechać do krakowa tylko w strone rodziny dziewczyny. Dodatkowo musze kupić dwie opony zimowe a to kolejne 1500zł, to zaplanowałem wcześniej oczywiście, ale fajne gdyby został w kieszeni. Problem 2

Teściowa dostała w spadku samochód Seat Leon, niestety 1.2tsi. Wadliwy silnik, źle zaprojektowany, przez to hydrauliczny popychacz łańcucha rozrządu przestaje działać, a łańcuch się rozciąga, jeszcze pare rzeczy. Nikt tego nie kupi. A to generuje koszty, m.in. ubezpieczenia, na co teściowa nie może sobie pozwolić. To było oczywiste, że musiałem go od niej odkupić, bo po piuerwsze byłem mechanikiem, po drugie mam hajs, po trzecie mam miejsce gdzie go trzymać i po czwarte brat handluje samochodami i moze go sprzedac, jest na to szansa. Kupiłem go za 17tys, bardzo mało, z mysla, ze sprzeda za 18-20, ale nie było nikogo chętnego. Samochód już rok stoi. Problem 3

Rozwiązanie:

W piatek jest wolne, a to dodatkowo początek miesiąca. To ważne, ponieważ jestem na B2B, znaczy, że mi nie zapłacą jak nie będę, a ja te pieniądze ostatnio bardo potrzebuję. Ale jeśli to początek miesiąca, to mam cały miesiąc na odrobienie tego dnia w dowolny weekend, więc idealnie. Jadę do krakowa.

Tam zostawiam audi, kupuję wiatę za 100-150zl od ojca i tam trzymam. To audi kupiłem wcześniej z myślą o inwestycji na przyszłość, te wóżki za 30-40 lat bedą sporo warte. Dodatkowo są dosyć modne teraz i już trochę dorższe niż kupiłem, nie psrzedałbym z zsyskiej jednak, poniważ utrzymanie mnie dużo kosztuje. Po prostu nie ma sensu tego sprzedawać, najbardzeij rozsądne jest zostawić. Taki też miałem plan od początku. A nawet jesli nie, to zawsz znajdzie sie ktos kto je kupi, one szybko na wartości nie tracą, wiec jakieś tam oszczędności do wyjęcia w razie W.

Biorę leona i to będzie moje wozidło. Rorzrząd kosztuje 500zł, robota 0 (sam to zrobie). Poza tym teraz nie trzeba, na razie psuje sie tylko fazator, wiec whatever, pojedzi jeszcze z 10k, mam na to czas. Sam samochód jest bardzo fajny, swietnie mi się nim jexdzi. Moj aktualny pali 16-18l w mieście, oczywiście nie mam gazu. Ten pali nie wiem, 8? xd Coś koło 6 w trasie albo mniej.

W ten sposób rozwiązuję problemy 3, 2 i 1. Mam tani samochód do pojechania po te asterkę kumpla, a do tego nie muszę wymieniać opon w audi i nie mam na głowie roboty z regulatorami! To może poczekać dłuuuuuuugi czas. Samochodu się nie boje, bo znam się na tym, wada fabryczna mnie po prostu nie interesuje, a wrazie czego mało kosztuje mnie naprawa, bo sam to zrobie.

Oczywiście przestaję się wozić limuzyną. Problem 4 nam się pojawia.

Rozwiązanie - kredyt na obecny samochód kończy mi się na początku następnego roku. Samochód kupiłem za 20tys, to w sumie taki mój pierwszy samochód za własny hajs. Więc warto wziąć teraz trochę lepszy, no i taki, który się tak szybko nie psuje. Ale też zajebisty i taki, który może w przyszłości zyskać na wartości. Tym razem raczej pójde w jakies sportowe japończyki, albo amerykańskie muscle. Myślę też nad starym sportowym bmw. Ale muszę jeszcze pokombinwoać z fotelikiem dla dzieciaka ;)

Taki spływający znienacka pomysł, to niesamowite uczucie. Jakby z ramion spadł wielki ciężar.
Ostatnio zmieniony 30 paź 2019, 0:29 przez kaczor, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Kacza podróż tam i bez patrzenia za siebie, a gdzie? Nikt nie wie

26
napisałem kupuję wiatę, a miałem na myśli wynajmuję. Będę mu płacił miesięcznie za miejsce, to jest dobra cena za coś takiego. No niestety koszt utrzymania takeigo samochodu to ok 200zł miesięcznie, no ale nie jest tak źle i mogę sobie na to pozwolić, a gdy się trochę zestarzeje (9lat) nie będę musiał płacić ubezpieczenia, poniewaz stanie się zabytkowy.

No i oczywiście zapłata za to miejsce bardzo mi się podoba, poniewaz pomogę tacie. I ja planuję kupno większej ilości samochodów w przyszłości. O, oraz inwestycje w zegarki. Rozejrzałem się w temacie i podobno bardzo opłaca się w to inwestować, może też na limitowanych zegarkach zarobić sporo hajsu, i to stosunkowo szybko, nawet w ciągu roku. Problem taki, że zegarki mnie nie jarają wieć to byłaby i tak forma zabezpieczenia majątku przez inflacją czy przewalutowaniem czy wojną czy cokolwiek.
Ostatnio zmieniony 30 paź 2019, 0:35 przez kaczor, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Kacza podróż tam i bez patrzenia za siebie, a gdzie? Nikt nie wie

27
Ach pojawił się oczywiście tez problem kolejny z leonem, poniewaz gdy kupię kolejny samochód dla siebie, to zostaje ten leon. Ale rozwiązaniem jest po prostu zmiana podejścia. Nie zależy mi już na psrzedaży tego samochodów, poniewaz niewiele mnie po prostu kosztuje a zawsze się przyda, w takich chwilach jak ta. Dodatkowo, mogę go nadal próbować sprzedać, a kiedyś i tak wymienić na innych taki tani samochód, bez wady fabrycznej. Whatever, mogę go mieć nawet aż go rdza nie zeżre. Po prostu dobry, tani samochód, z wadą fabryczną może, ale mnie to po prostu nic nie robi.
Ostatnio zmieniony 30 paź 2019, 0:48 przez kaczor, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Kacza podróż tam i bez patrzenia za siebie, a gdzie? Nikt nie wie

28
Obczaiłem parę typów, i chyba znalazłem samochód następny. Teraz porsche 911 966 jest w dołku, a do tego jeszcze sam w sobie jest tani, ponieważ jest nieco inny niż reszta 911. Ma swoje wady, ale przy moich warunkach powinno się opłacić kupno tańszych egzemplarzy w okolicach 70tys. Mam jeszcze sporo typów youngtimerów, za polowe tej kwoty, co też mi bardzo chodzi po głowie, ale nie mogłem znaleźć nic dla siebie. Po prostu nic mi się nie podoba. A ten prosiak jednak robi robotę. Prawdę mówiąc gdybym miał kupić samochód tylko do inwestycji, to po prostu kupiłbym zegarek.

Dziołcha mnie namawia na maserati gran turismo, ale nie stać mnie na to, to prawie 2 razy tyle, a te stare są chujowe. Ale za 4 lata powinno to być sensowne, się zobaczy, porshe będzie ponad 2 razy droższe od A8, wiec też muszę sprawdzić na ile będzie on dla mnie do jazdy, a ile tylko do inwestycji.

Dziewczyna też zwęszyła hajs i zaczęła kombinować nad mieszkaniem, trochę się zdenerwowałem, poniewaz uważałem ją za rozważną, a powody kupna mieszkania są strasznie błahe. Po koleżanka ma i płaci tylko 2500zł i ma 60m xxD W kredycie na 20 lat. I może swoje meble wstawić! Gorzej być nie mogło :D Włączyła się jej chęć stabilności.

Całe szczęście nie jesteśmy po ślubie i nie mamy wspólnych zarobków, ominąłem kulę znowu. Po prostu dorzuce się do mieszkania i zajmę się swoimi inwestycjami, a ona prędzej czy później zauważy swój błąd. Tak było do tej pory zawsze :P Może się dorzuci do następnego, bo po cichu na to liczyłem, chcąc podzielić się z nią pieniędzmi. No ale na razie twardo stoi przy swoim i nie przegadasz, wpajają ci idee posiadania mieszkania od małego, i trąbią o tym wszędzie, w tym "bardzo zadowoleni" znajomi, którzy nie spłacają go nawet 5 lat. Temat już kiedyś poruszałem i moje zdanie się nie zmienia, jak kupić mieszkanie, to tylko w celach zarobkowych, a gdy zaczną się spłacać, to kupić swoje. Jeśli musisz brać kredyt 20 lat na coś, to znaczy, że cię na to nie stać. Nieważne ile wpisujesz na fakturze.
Ostatnio zmieniony 30 paź 2019, 19:46 przez kaczor, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Kacza podróż tam i bez patrzenia za siebie, a gdzie? Nikt nie wie

29
A8 odstawiona! Bai baj koleżanko. Ehh aż się wzruszyłem, aż mi się smutno zrobiło jak pod wpływem szoku że jest aż tak duża, nazwałem ja Helga... Ale nich tak już zostaje.

Teraz co? Cheeroke, supra, Evo, wrz? Może Skyline? To trudno trafić. Porsche mi się średnio podoba ale to taki pewniak! Lecę do USA lub do Japonii, w Japonii kupię Niemca albo JDM. W Ameryce raczej na pewno mustanga xd Nawet jeśli myślę o cheeroke.

Rozum podpowiada porsche i cheeroke. Serce wola BMW 850ci i Supra!

Chyba będzie BMW 850ci 1991r. ;)
Ostatnio zmieniony 01 lis 2019, 16:50 przez kaczor, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Kacza podróż tam i bez patrzenia za siebie, a gdzie? Nikt nie wie

30
Musiałem postawić moja rodzine przed trudnym zadaniem utrzymywania samochodu. Muszą odpalić samochód raz w tygodniu i przejechać się, najlepiej ok godziny jazdy, ale może być połowę krócej. Ważne jest, by przedmuchać wydech, ponieważ może zbierać się w nim wilgoc. Trzeba więc koniecznie pojechać dalej, żeby go nagrzać i pojeździć chwilę ile fabryka dała.

Moja rodzina z trudem, ale przyjęła zadanie na swoje barki. 335KM limuzyna dużo pali, wiec trzeba do tego tankować, może to opłacone przeze mnie, ale trza się fatygować.

Najgorsze że stanęli przed perspektywa pojawienia się wielu innych, sportowych wozów.

Dzielnie jednak zobowiązali się wszyscy.

Mam wrażenie że mój ojciec, jakoś tak rozpromirnial. Nie wierzę że to się stało, ale pierwszy raz w życiu powiedział, że zgadza się ze mną! Że to jest dobry pomysł! Wydawać rozsądna kasena samochody, które są dobrą inwestycją, a jak nie to lokata! Powiedział że to sprytny plan!

Ja yebie. To było mocne.

Czuje że spełniłem jakiś dobry uczynek. Nie myślałem o tym że spodoba im się to że będą mogli jeździć fajnymi wozidlami. Serio, wogole nie przyszło mi to do glowy. Na prawde myślałem że może to być dla nich kłopotliwe. Po prostu w dupie mi się poprzewracała od tych piniendzy.

Gdybym sobie siebie przypomniał 10 lat temu to bym nie mógł zasnąć z radości. O ja glupi.
Ostatnio zmieniony 01 lis 2019, 23:10 przez kaczor, łącznie zmieniany 1 raz.

Wróć do „Rozwój duchowy”

cron