Krzysztof K pisze:Aborcja, to przerywanie zycia nienarodzonego czlowieka.
W ktorym miejscu to zycie staje sie juz czlowiekiem?
Czy mamy prawo decydowac o zyciu i smierci nienarodzonych?
Czy mozemy to robic, gdy ich poczecie bylo wynikiem gwaltu, czy kazirodztwa?
Piszac, ze aborcja jest "przerwaniem zycia nienarodzonego czlowieka" ty od razu odpowiadasz na swoje pierwsze pytanie i nadajesz tej odpowiedzi moralne osadzenie.
Jesli nie wiemy kiedy to zycie staje sie czlowiekiem to nie mozna stwierdzic, ze przerywamy zycie czlowieka.
Czy grupa komorek niezdolna do przezycia poza organizmem matki jest juz czlowiekiem?
Co bys powiedzial na temat spontanicznej aborcji? - ze Bog zdecydowal, ze to zycie "nienarodzonego czlowieka" nie bylo warte zycia na ziemi?
Czy ja bym potepila osobe, ktora zdecydowla sie na aborcje? Nie. Ja uwazam, ze to jest jedna z najtrudniejszych decyzji i ze ta osoba nie potrzebuje mojej krytyki czy mego potepienia.
Ja czasami pzrejezdzam kolo kliniki, w ktorej sa wykonywane aborcje i widze gromade ludzi z plakatami, krzyzami, rozancami. Gloszacy milosc Boga - i przepelnieni nienawiscia dla tych, ktorzy sie z nimi nie zgadzaja.
I ja sobie mysle- zamiast tutaj stac i zachwycac sie swa praworzadnoscia - moze byscie postarali sie zalozyc dom dla ciezarnych kobiet potrzebujacych pomocy? Moze okazanie zrozumienia, brak osadzania i materialna pomoc bylyby czyms bardziej skutecznym niz modly na pokaz?