Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

31
victoria pisze:
Lidka pisze:
victoria pisze:świadomość pozwala na akceptowanie i negowanie dokładnie tak samo jak nieświadomość, czy będąc świadoma nie negujesz niczego, wszystko ma Twoją akceptację?
Tak, to, czego jestem świadoma, akceptuję, przestaję negować.
czy to dotyczy wszystkiego?
Tak, wszystkiego, czego jestem świadoma duchowo. Podkreślam, bo mam wrażenie, że mówisz o świadomości umysłowej (i nawet domyślam się, do czego dążysz ;)).
Ostatnio zmieniony 10 sie 2013, 19:39 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

34
Lidka pisze:A zwłaszcza się bawisz i koncentrujesz na nie-umyśle, jak negujesz (wielokrotnie) w obelżywy sposób prawdy innych ludzi... :/

Nie, Sosan, nic nie musisz prostować. Przecież możesz rozumieć, że próbuję Ci wmówić, ale równie dobrze możesz interpretować zupełnie inaczej moje wypowiedzi, czyż nie? Wiesz, czemu prostujesz? Bo w 'lustrze' rozmowy ze mną widzisz swoje własne odbicie i własne 'braki'... (w świadomości).

No, tak, ale nie jesteś tego świadomy...

No to baw się dalej (albo raczej: twierdź, że się bawisz, to chyba jest bardziej trafne).

Ja też będę się bawić, a bawiąc - uczyć.

:stu:
Nie może dojść do takiej sytuacji, że czyjeś " prawdy" będę traktowane jako złote cielce z dala od języka polemiki, ironii czy też umniejszenia ich wartości. Gdybyśmy byli pozbawieni tych przywilejów to żylibyśmy niczym zaprogramowane roboty powtarzające jak mantrę jedyna "prawdę objawioną".
Ludzie zostali np., silnie uwarunkowani i zahipnotyzowani tym, aby klękać przed krzyżem czy tez modlić się do obrazów. W pierwszym przypadku mamy przecież do czynienia tylko ze zwykłym kawałkiem drewna a w drugim z kolorowym płótnem.. I często tego typu uproszczenia otwierają ludziom oczy, na to co faktycznie robią.

Powiem Ci czemu prostuje- bo opowiadasz wyssane z palca historie tego co ja pisze i reprezentuję . I nie pisz teraz filozofii o lustrze i brakach , tylko po prostu staraj się staranniej czytać to co pisze i to dobrze zrozumieć- abym potem nie musiał się fatygować i prostować jakiś nonsensów.
Ostatnio zmieniony 10 sie 2013, 19:52 przez Sosan, łącznie zmieniany 1 raz.
Nothing ever happened or ever will. You have always been perfect Love and Peace.
What changes is not real and what is real cannot change.
You are that secret, that purity beyond change and description

~ Papaji

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

35
Lidka pisze:On ma swojego anioła, tylko nie jest go świadomy (albo neguje go, na jedno wychodzi), więc go nie postrzega :).
Już nie mam, wczoraj go zwolniłem z roboty, bo mi nie posprzątał mieszkania :)
Ostatnio zmieniony 10 sie 2013, 19:53 przez Sosan, łącznie zmieniany 1 raz.
Nothing ever happened or ever will. You have always been perfect Love and Peace.
What changes is not real and what is real cannot change.
You are that secret, that purity beyond change and description

~ Papaji

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

36
Lidka pisze:
victoria pisze:
Lidka pisze: Tak, to, czego jestem świadoma, akceptuję, przestaję negować.
czy to dotyczy wszystkiego?
Tak, wszystkiego, czego jestem świadoma duchowo. Podkreślam, bo mam wrażenie, że mówisz o świadomości umysłowej (i nawet domyślam się, do czego dążysz ;)).
nie, do niczego nie dążę :D tylko chcę mieć pewność, ze mówimy o tym samym... rozdzieliłaś świadomości, a czy świadomość umysłowa nie powinna zawierać świadomości duchowej? chyba nie odwrotnie, bo gdy ciało umiera, umarłaby wraz z nim część świadomości duchowej, prawda?
Ostatnio zmieniony 10 sie 2013, 20:05 przez victoria, łącznie zmieniany 1 raz.
... Kiedy nie masz nic do podarowania, ofiaruj uśmiech ....

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

37
Sosan pisze:Powiem Ci czemu prostuje- bo opowiadasz wyssane z palca historie tego co ja pisze i reprezentuję . I nie pisz teraz filozofii o lustrze i brakach , tylko po prostu staraj się staranniej czytać to co pisze i to dobrze zrozumieć- abym potem nie musiał się fatygować i prostować jakiś nonsensów.
Sosan, a może nie skupiaj się tak bardzo na prostowaniu, a Ty też choć raz przeczytałbyś starannie mój post i odniósł się nie do mnie, a do treści?... ;) (skupienie na prostowaniu świadczy o tym, że jednak skupiasz się na swoim, nie na moim). Byłoby super, żebyś odniósł się do argumentów z postu 34 i 37 chociażby.

Napisz konkretnie i zrozumiale (możesz nawet założyć, że mówisz do cepa, który ciężko kapuje ;)), jak łączysz ew. odpierasz moje argumenty, że Miłość nie jest tą 'przestrzenią', o której piszesz, bo jest wszystkim, co jest?... Tym symbolicznym 'plusem', ALE równocześnie też 'minusem', którego wyrazem jest rzeczywistość materialna (subiektywna) a w niej człowiek?... I że 'plus' bez 'minusa' nie istnieje, bo to 'minus' określa 'plus' i nadaje mu wartość?...
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 5:54 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

38
czemu ja nie wymyślam co jest w pozaświatach i nie wspinam się na palce

pochylnie się wystarcza? - jeden powie niebezpieczne :ahah: , inny przyziemne :kaczusia: a ja patrząc pod nogi na mrówkę choćby i na chmury nie wiem czy więcej życia nie mam w sobie; czasu na wszystko nie starcza - na razie przyziemna jestem, by pod koniec życia nie żałować, że umykałam w to na co nie pora jeszcze
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 8:14 przez baabcia, łącznie zmieniany 1 raz.
przechadzam się pomiędzy [email protected]

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

39
victoria pisze:nie, do niczego nie dążę :D tylko chcę mieć pewność, ze mówimy o tym samym... rozdzieliłaś świadomości, a czy świadomość umysłowa nie powinna zawierać świadomości duchowej? chyba nie odwrotnie, bo gdy ciało umiera, umarłaby wraz z nim część świadomości duchowej, prawda?
My już na ten temat kiedyś dyskutowałyśmy i stanęło na niczym, obawiam się, że tym razem będzie podobnie...

Vickie, rozdzieliłam (pozornie) te dwie świadomości, bo między nimi jest przepaść. To są piekielnie trudne sprawy do wyjaśnienia teoretycznie i naprawdę liczę się z 'porażką' (w sensie, że nie uda mi się wytłumaczyć Ci tak, żebyś zrozumiała, o ile nie przeniesiesz tego, co czytasz na siebie samą, nie spróbujesz w sobie odnaleźć treści moich słów, czyli nie poszukasz swoich odczuć na podane przykłady, którymi się podeprę). Ale postaram się to powiedzieć jeszcze raz, inaczej.

Świadomość umysłowa to po prostu wiedza (poza tym, że odpowiada za zdawanie sobie sprawy z tego, co się wokół dzieje, z naszej materialnej pozycji, że tak powiem). Ona jest w 'głowie', bardzo blisko innych procesów wykonywanych przez nasz mózg, czyli np. procesu myślenia z wolą, pamięci powierzchownej, wątpliwości itp.

Natomiast świadomość duchowa to wiedza przeniesiona na uczucia. Mówiąc po prostu - taka wiedza, co do której nie mamy najmniejszych wątpliwości. Ona reprezentuje 'serce'. Piszę w cudzysłowie, tak samo jak 'głowa', gdyż w tym momencie chciałabym podkreślić mniej więcej 'miejsce' ich zakorzenienia, bo to jest bardzo ważne: 'głowa' reprezentuje ludzki umysł, 'serce' ludzkie uczucia, one są oddalone od 'głowy' i raczej nie ulegają jej wpływom na zawołanie.

Przykład: zareagowaliśmy na coś w sposób bardzo negatywny, boli jak cholera. Głowa (rozum) nam podpowiada, że to głupie, nie warto, reakcja nieadekwatna do powodu, ale niestety, wciąż boli, myślą bólu nie zlikwidujemy.

Ale to nie wszystko. Wiedza przeniesiona na uczucia odbywa się przy aktywnym udziale świadomości (umysłowej), natomiast w tym miejscu zapisane są również wszelkie uwarunkowania, które nie podlegają wpływom 'głowy', czyli zapis wszystkiego, w co uwierzyliśmy wtedy, kiedy nasz umysł jeszcze nie funkcjonował. Czyli w dzieciństwie. Nie zdajemy sobie z tego sprawy i pojęcia nie mamy, że to, co w nas wpisane, dosłownie nami rządzi (stąd też, jako przykład, najtrudniej jest wykorzenić, uzdrowić, wszelkie traumy z dzieciństwa, bo wielokrotnie nawet ich nie pamiętamy, a one tak silnie się w nas wpisały, że wciąż nami rządzą i utrudniają nam życie wbrew naszej aktualnej świadomej woli, są silniejsze niż nasza świadomość umysłowa). Wpływa na nasze reakcje, na nasze wybory, na wszystko, co robimy, myślimy, nawet na sposób postrzegania.

To jest zapisane w tzw. podświadomości.

I tu powiem 'herezję' przeciwko nauce, która umieszcza ją w mózgu (i w ogóle cokolwiek się w głowie dzieje, 'mózg to wykonuje', mówiąc w uproszczeniu). Podczas gdy podświadomość i nasza świadomość duchowa są w nas, w całym ciele, w każdej jego komórce. To tylko informacje z nich są przekształcane i przenoszą się do świadomości poprzez mózg, on nic nie robi 'sama z siebie', on tylko jest zwykłym 'transformatorem' i zawiaduje ludzkim życiem. To materialny organ, genialny w swoim działaniu, jednak niczego nie świadomy, nasza świadomość jest poza nim (można go porównać do komputera, którym sami, świadomie lub nie, sterujemy).

Krótko - to, co dotyczy świadomości umysłowej wyraża się myślą i wszystkim, co się z nią wiąże.

Natomiast to, co dotyczy podświadomości i świadomości duchowej wyraża się czuciem oraz reakcją niekontrolowaną przez myślenie i naszą świadomą wolę.

Najpierw się coś czuje, dopiero potem myśli i interpretuje to, co się czuje, prawda?

Albo inaczej: czasami zachowujemy się tak, że coś zrobimy, zareagujemy i nie wiemy, dlaczego, bo proces myślenia jeszcze się włączył. Miałaś takie sytuacje w życiu?

Albo jeszcze inaczej: zastanawiamy się nad czymś i rozum nam podpowiada: zrób to, warto (albo na odwrót). Ale odzywa się w nas odczucie i opór przed zrobieniem czegoś. W końcu wybieramy jedną opcję i na koniec zawsze się okazuje, że słuszną była ta z odczucia, nie ta z myśli. Zdarza się też, że czujemy silną potrzebę zrobienia czegoś, głowy nawet nie angażujemy doz definiowania tego czy zrozumienia, po prostu działamy w efekcie tegoż odczucia.

Sama też mogłabyś podać setki przykładów na to czucie kontra myślenie, a jak miałabyś powiedzieć, gdzie je czujesz, na pewno nie wymieniłabyś głowy, prawda? Co do niej - tam jest myślenie, co do czucia - w najlepszym przypadku powiemy: gdzieś tam w środku, ale nie wiadomo konkretnie, gdzie.

Człowiek myśli, że świadoma decyzja to jest taka, którą się się podejmuje w stanie świadomym umysłu. Podczas gdy świadome wybory dotyczą sfery głębszej niż umysł.

Weź na przykład religię, która wszyscy z katolickich praktykujących rodzin są uwarunkowani od oseska (a nawet od życia płodowego). Wtedy mowy nie ma o pracy umysłu i świadomości z nim związanej, zmysłu krytycznego też długo jeszcze nie ma (i dlatego małe dziecko wierzy we wszystko, co się do niego mówi i trzeba być bardzo ostrożnym, żeby nie zaszczepić czegoś, co przerodzi się z wielką traumę). Wiara w Boga zapisuje się w nas automatycznie i po prostu na nas wpływa w późniejszym życiu. Jako dorośli zapytani o to, najczęściej odpowiadamy, że to nasz świadomy wybór, religia jest słuszna itd, bo wydaje nam się, że skoro myślimy racjonalnie, to i sami wybieramy. A tak nie jest! Religię mamy wpisaną w takim właśnie kontekście: jest słuszna i to, co myślimy potem, to tylko tego 'echo'.

(ja Cię nie namawiam do niczego ani nie krytykuję, to jest tylko przykład uwarunkowania, które nie jest świadome, dokładnie jak wszelkie inne uwarunkowania z dzieciństwa; równie silnie działa każde inne uwarunkowanie, a zwłaszcza negatywne, bo religia takowym nie jest, np. uwierzenie w dzieciństwie, że się jest 'nikim', zdajesz sobie sprawę, jak to przenosi się na dorosłe życie?)

Wróćmy do rzeczywiście świadomego wyboru i tej wiedzy przełożonej na uczucia.

On może mieć miejsce w czasie, kiedy umysł już pracuje prawidłowo, zmysł krytyczny również. Jesteśmy na etapie odwzorowywania wszelkich uwarunkowań, jakie wpisało w nas otoczenie z rodziną na czele. Tu nasza świadomość nie ma nic do rzeczy, po prostu zachowujemy się tak, jak nam podświadomość dyktuje. A za to zdobywamy informacje spoza tego kręgu uwarunkowań, uczymy się rzeczy nowych, o których do tej pory nawet nie słyszeliśmy, poszerzamy swoją wiedzę.

Są ludzie, którzy będą szli przez życie do samego końca, bazując tylko na uwarunkowaniach ze swojej rodziny i będzie im z tym dobrze, ale też są ludzie 'z otwartym umysłem', jak ich się nazywa, którzy zaczną postrzegać więcej i zapragną zrozumieć więcej. Oni uwarunkowania postrzegą inaczej, zaczną myśleć, rozumieć, na czym to polega i poczują potrzebę zmiany niektórych.

To jest jak w szkole: dopóki uczymy się jakiegoś problemu i jeszcze go nie pojęliśmy, mamy zainteresowanie i drążymy do zrozumienia całości. Natomiast jak zrozumiemy, przechodzimy do problemów szerszych, na bazie tego zrozumianego, ten już nas nie wstrzymuje. I nie hamuje przed rodzącą się ochotą na wykorzystanie tego zrozumienia, na pójście dalej, uczeń liceum w gimnazjum już by się nudził, nie da się tak cofnąć i znaleźć w tym upodobanie (ani poczuć potrzeby zastoju, życie to ciągły ruch, ciągła zmiana).

W przypadku świadomych wyborów polega to na tym, że jak zrozumiemy, co to jest uwarunkowanie, jesteśmy 'ponad nim', w sensie - zdobyliśmy 'narzędzie' do jego zmiany (o ile nam nie odpowiada, rzecz jasna, bo nie wszystkie uwarunkowania są do zmiany). I teraz kolejny przykład:

Życie nas warunkuje, że jak ktoś na nas krzyczy i szarpie nami, to nas boli. Niekoniecznie fizycznie. W dziecku rodzi się strach na takie traktowanie, a ból wynika bezpośrednio ze strachu. Więc w każdej sytuacji w późniejszym życiu reagujemy podobnie: strachem i wewnętrznym bólem na tego typu ataki innych ludzi. 'Głową' zdajemy sobie sprawę, że to niepoważne, niech sobie ten ktoś krzyczy, dlaczego ja mam się go bać i czuć źle z tego powodu?... No, ale 'głowa' to jedno, nasze reakcje to drugie, one są związane z 'sercem'. Zmiana tego uwarunkowania jest możliwa. Polega na uświadomieniu sobie, dlaczego ten ktoś krzyczy, czego to jest wyrazem, w jaki sposób nas dotyka, dlaczego reagujemy negatywnie. Dochodzimy do wniosku, że absolutnie nie musimy reagować negatywnie, gdyż ten ktoś wyraża tylko i wyłacznie samego siebie. Nawet jak mówi głupoty na nasz temat, 'podkłada nam świnię', oczernia nas itd, też nie mówi o nas prawdy, a tylko wyraża samego siebie. Rozumiemy to bez dwóch zdań! I co dalej, skoro reakcje są wciąż negatywne? Dalej posługujemy się wiarą, to potężne i podstawowe 'narzędzie', którym posługuje się każdy człowiek.

To samo np. z informacją (religijną, a jakże), że człowiek nie umiera, jego dusza idzie do Boga. Śmierć zawsze jest pewnym szokiem, bo burzy w sposób gwałtowny i nieodwracalny nasz porządek rzeczy, czyli jest reakcją jak najbardziej naturalną, ale skąd, w takiej sytuacji, rozpacz, która u niektórych może trwać całymi latami?...

I tu właśnie jest odpowiedź: ta informacja jest 'w głowie', nie została przeniesiona na 'serce'... Bo gdyby została, stałoby się to pewnikiem dla nas i skoro człowiek nie umiera, więc i niby z jakiej racji rozpacz miałaby się pojawić?...

(tak naprawdę rozpacz wyraża nas samym, nie jest to żal 'zmarłego', a nas samych, nieuświadomiony, jak JA sobie poradzę, jak JA będę teraz żyć bez tej osoby, dlaczego to JA muszę to przeżywać itd 'ja' jest w samym centrum, ale te osoby sobie tego nie uświadamiają)

Czyli im mocniej uwierzymy w te 'nowe informacje' (wyjaśnienie, dlaczego tak się dzieje), tym silniej wpiszemy je w naszą podświadomość i tym szybciej poprzednie informacje zostaną 'przykryte' nowymi i zaczną nami rządzić w inny sposób, pozytywny, nie negatywny.

To jest właśnie przykład zmiany uwarunkowania, dzięki któremu świadomie i na bazie naszej woli zamienimy negatywne na pozytywne w nas. Efektem tej zamiany są inne reakcje. Gdyż to, co w nas negatywne, powoduje negatywne reakcje, to, co pozytywne - pozytywne.

W taki sposób świadomość umysłu przenosi się na świadomość duchową.

W praktyce i z szerszego planu to polega na tym, że dusza najpierw daje się uwarunkować w konkretny sposób, żeby móc potem wypracowywać w sobie to, co świadomie zechce. Tu powiedzenie 'Takim mnie, Boże, stworzyłeś, to takim mnie masz', jest wyrazem usprawiedliwienia braku chęci pracy nad sobą samym. A przecież to właśnie ta praca jest sensem, nie sądzisz?

Wszelkie wpływy 'ego' to nic innego jak uwarunkowania. Cała Biblia jest poświęcona przykładom, jak należy postępować, a jak nie, opierać się 'wartościom tego świata', a rozwijać wartości 'serca', nie uwarunkowane. Ona nie tłumaczy, na czym to polega, jak ja usiłuję Ci wyjaśnić, ale, niestety, te prawdy tysiące lat temu były niewytłumaczalne... Dopiero dziś można 'zajrzeć pod podszewkę', z dzisiejsza wiedzą. Jezus posługiwał się bardzo praktycznym językiem i naprawdę Jego słowa są wielkie... Zobacz, choćby o tej wierze wielkości ziarnka gorczycy. Gdyby człowiek miał choćby taką, góry by przenosił. I to jest to, o czym ja mówię: dużo wiemy (także z religii), ale słabo w to wierzymy, nie przenosimy wiarą tej wiedzy na uczucia, więc i wciąż cierpimy...

Oczywiście obie te sfery są tak silnie połączone i działają równocześnie, że nie sposób je rozdzielić, to, co ja tu analizuję, to pozorny podział, żeby zrozumieć funkcjonowanie.

Wracając do Twojego pytania - czy ja rzeczywiście akceptuję wszystko, czego jestem świadoma, masz teraz odpowiedź jak na dłoni: tak. Wszystko, czego jestem świadoma duchowo i dodam, że zataczam dość szeroki krąg tej świadomości (ale przede mną jeszcze całe, całe mnóstwo do uświadomienia sobie). Akceptacja jest wyrazem przejścia z negatywnego na pozytywne na bazie zrozumienia (u mnie, być może są osoby, które to potrafią bez zrozumienia, ja nie). I nie oznacza 'braku uczuć', a uczucia pozytywne, które wynikły z tegoż zrozumienia, czyli zmieniły się z negatywnych na pozytywne.

Pytasz: a czy świadomość umysłowa nie powinna zawierać świadomości duchowej? chyba nie odwrotnie, bo gdy ciało umiera, umarłaby wraz z nim część świadomości duchowej, prawda? i odpowiedź na to pytanie nie jest prosta i jednoznaczna. Bo nie mogę zaprzeczyć, że świadomość duchowa mieści się w umysłowej, ale człowiek w ogóle może nie być tego świadomy. Ba, może nawet temu zaprzeczyć, co i tak nie sprawi, że się 'pozbędzie' tejże świadomości duchowej, ona będzie czynna przez całe jego życie, niezależnie od tego, co ten człowiek myśli na ten temat.

Ale ten człowiek, który wie, że taką ma, na ogół i tak myśli, że to, co myśli dotyczy świadomości duchowej... A tak nie jest, to jej dotyczy bezpośrednio, co ten człowiek czuje. Choć jest nierozerwalnie połączona ze sferą myślenia, tylko z nią funkcjonuje.

Nasza część duchowa wyraża się poprzez uczucia (i emocje jako ich materialny wyraz). Uświadomienie sobie (nie sama wiedza, przyjęcie tej wiedzy 'do serca') tego faktu samoistnie zmienia podejście do życia i zamienia negatywne na pozytywne i to w tempie nieporównywalnie szybszym, niż ten sam proces, który się dzieje bez uświadomienia go sobie.

A akceptacja to efekt uświadomienia sobie tego, co się akceptuje. Duchowego, nie umysłowego (to jest odczucie!). Najpierw rozumie się głową i akceptuje rozumem, potem korzysta z wiary, żeby 'odciągnąć' informację z 'głowy' i zakorzenić ją 'w sercu', potem następuje samoistnie akceptacja tego, co wcześniej negowaliśmy. I to ona jest wyrazem tej miłości bliźniego. Bo słowa Kochaj bliźniego swego jak siebie samego (i wiele innych, o miłowaniu nieprzyjaciół itd) nie oznaczają tego, że mamy czuć do każdego to, co czujemy do ukochanych w naszym życiu (czy w ogóle można zmusić się do tego?), ale że mamy ich akceptować duchowo! Czyli nie mają oni wzbudzać w nas negatywnych odczuć. Dopóki je mamy, to oznaka, że wciąż negujemy, choć rozum czasami akceptuje (i czasami wstyd nam przyznać się do naszych uczuć).

Trochę długo wyszło, sorry, naprawdę nie potrafię tego jakoś bardziej streścić...

Udanej niedzieli mimo wszystko! Najwyżej machniesz ręką na moje wyjaśnienia, nie ma sprawy:)
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 8:53 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

40
baabcia pisze:czemu ja nie wymyślam co jest w pozaświatach i nie wspinam się na palce

pochylnie się wystarcza? - jeden powie niebezpieczne :ahah: , inny przyziemne :kaczusia: a ja patrząc pod nogi na mrówkę choćby i na chmury nie wiem czy więcej życia nie mam w sobie; czasu na wszystko nie starcza - na razie przyziemna jestem, by pod koniec życia nie żałować, że umykałam w to na co nie pora jeszcze
Baabciu, każdy jest jedyny w swoim rodzaju. Widocznie nie potrzebujesz tego typu wiedzy, a i nie polega ona na 'wymyślaniu' czegokolwiek (choć wiem, że możesz tak to interpretować).

Twoje 'zaświaty' są w Twoich własnych uczuciach. Jak masz chwilkę na postrzeżenie ich, jak pielęgnujesz w sobie te 'dobre' i przekładasz je na życie - starczy, znaczy dużo robisz i, być może, nawet więcej niż niektórzy, którzy tylko opowiadają na ten temat ;)
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 8:57 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

41
Lidka pisze:Sosan, a może nie skupiaj się tak bardzo na prostowaniu, a Ty też choć raz przeczytałbyś starannie mój post i odniósł się nie do mnie, a do treści?... ;) (skupienie na prostowaniu świadczy o tym, że jednak skupiasz się na swoim, nie na moim). Byłoby super, żebyś odniósł się do argumentów z postu 34 i 37 chociażby.

Napisz konkretnie i zrozumiale (możesz nawet założyć, że mówisz do cepa, który ciężko kapuje ;)), jak łączysz ew. odpierasz moje argumenty, że Miłość nie jest tą 'przestrzenią', o której piszesz, bo jest wszystkim, co jest?... Tym symbolicznym 'plusem', ALE równocześnie też 'minusem', którego wyrazem jest rzeczywistość materialna (subiektywna) a w niej człowiek?... I że 'plus' bez 'minusa' nie istnieje, bo to 'minus' określa 'plus' i nadaje mu wartość?...
Sosan,

Dowcipna jesteś :) Sama skaczesz z tematu na temat, lekceważąc moje argumenty i pisząc jakieś rzeczy nie związane z wątkiem, zupełnie z kosmosu ,a teraz wymagasz abym podążał jak piesek nawiązując do tych wszystkich offtopów :)

jeżeli chodzi o miłość to już napisałem wyraźnie i klarownie: Twoja definicja miłości fiksuje słuchacza za bardzo na poszczególnych formach materialnych i zresztą może on Ci zadać wówczas pytanie, skoro miłość jest wszystkim , to to co Hitler i Stalin robili tez było miłością ?? I wtedy leżysz i musisz się tłumaczyć używając zagmatwanej filozofii :)
Dlatego też bardziej użyteczne jest " miłość jest bezwarunkową przestrzenią" bo to nakierowuje na to co bezforemne i wieczne.

bezforemne jak najbardziej istnieje bez foremnego i nie potrzebuje nadawania mu wartości.
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 8:57 przez Sosan, łącznie zmieniany 1 raz.
Nothing ever happened or ever will. You have always been perfect Love and Peace.
What changes is not real and what is real cannot change.
You are that secret, that purity beyond change and description

~ Papaji

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

42
Sosan pisze:
Lidka pisze:Sosan, a może nie skupiaj się tak bardzo na prostowaniu, a Ty też choć raz przeczytałbyś starannie mój post i odniósł się nie do mnie, a do treści?... ;) (skupienie na prostowaniu świadczy o tym, że jednak skupiasz się na swoim, nie na moim). Byłoby super, żebyś odniósł się do argumentów z postu 34 i 37 chociażby.

Napisz konkretnie i zrozumiale (możesz nawet założyć, że mówisz do cepa, który ciężko kapuje ;)), jak łączysz ew. odpierasz moje argumenty, że Miłość nie jest tą 'przestrzenią', o której piszesz, bo jest wszystkim, co jest?... Tym symbolicznym 'plusem', ALE równocześnie też 'minusem', którego wyrazem jest rzeczywistość materialna (subiektywna) a w niej człowiek?... I że 'plus' bez 'minusa' nie istnieje, bo to 'minus' określa 'plus' i nadaje mu wartość?...
Lidko

Dowcipna jesteś :) Sama skaczesz z tematu na temat, lekceważąc moje argumenty i pisząc jakieś rzeczy nie związane z wątkiem, zupełnie z kosmosu ,a teraz wymagasz abym podążał jak piesek nawiązując do tych wszystkich offtopów :)

jeżeli chodzi o miłość to już napisałem wyraźnie i klarownie: Twoja definicja miłości fiksuje słuchacza za bardzo na poszczególnych formach materialnych i zresztą może on Ci zadać wówczas pytanie, skoro miłość jest wszystkim , to to co Hitler i Stalin robili tez było miłością ?? I wtedy leżysz i musisz się tłumaczyć używając zagmatwanej filozofii :)
Dlatego też bardziej użyteczne jest " miłość jest bezwarunkową przestrzenią" bo to nakierowuje na to co bezforemne i wieczne.

bezforemne jak najbardziej istnieje bez foremnego i nie potrzebuje nadawania mu wartości.
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 8:58 przez Sosan, łącznie zmieniany 1 raz.
Nothing ever happened or ever will. You have always been perfect Love and Peace.
What changes is not real and what is real cannot change.
You are that secret, that purity beyond change and description

~ Papaji

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

43
Dobra, zaczynam już pisać do siebie :) bo się spiesze na piłke nozną hehe, chłopcy nie będę na mnie czekać ;)
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 8:59 przez Sosan, łącznie zmieniany 1 raz.
Nothing ever happened or ever will. You have always been perfect Love and Peace.
What changes is not real and what is real cannot change.
You are that secret, that purity beyond change and description

~ Papaji

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

44
Sosan pisze:jeżeli chodzi o miłość to już napisałem wyraźnie i klarownie: Twoja definicja miłości fiksuje słuchacza za bardzo na poszczególnych formach materialnych i zresztą może on Ci zadać wówczas pytanie, skoro miłość jest wszystkim , to to co Hitler i Stalin robili tez było miłością ?? I wtedy leżysz i musisz się tłumaczyć używając zagmatwanej filozofii :)
Dlatego też bardziej użyteczne jest " miłość jest bezwarunkową przestrzenią" bo to nakierowuje na to co bezforemne i wieczne.

bezforemne jak najbardziej istnieje bez foremnego i nie potrzebuje nadawania mu wartości.
Nie fiksuje, za to wyjaśnia materialne względem niematerialnego. Daje zrozumienie, które prowadzi od negacji do akceptacji. Motywuje skupienie uwagi nie tylko na materialnym, ale na niematerialnym W POŁĄCZENIU z materialnym. Bo 'plus' bez 'minusa' nie istnieje i na pewno nie rozłącznie, to się daje tylko pozornie rozdzielić, żeby móc zrozumieć. W praktyce (w życiu) to jest nierozłączne, więc wszelki stały podział sensu nie ma.

Zatem Twoja 'przestrzeń' jest oderwana od całości i w życiu ludzkim się nie sprawdza. Bo to w nim jest prawdą, co sprawdza się właśnie w materialnym życiu. Przenieś ją na życie, na swoje uczucia w nim, zamieniaj negację na akceptację, wtedy będzie OK, ogarniesz całość.

Hitlera i Stalina nie będę wyjaśniać. Moje wyjaśnienia przypominałyby rozmowę 'ślepego z głuchym' o kolorach... :D. Ten, kto rozumie, wie i bez wyjaśnień, ten, kto nie jest gotowy na zrozumienie - musi je w sobie wypracować zgodnie z własną wolą i w swoim tempie. I wtedy zrozumie, ja tu na nic jestem...

No, to jest bardziej konkretna wymiana, pasuje mi ;).
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 9:13 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

45
a nie można napisać bądź życzliwym uczynnym, otwartym człowiekiem
wypatruj ludzi, których da się polubić, bądź szczęśliwy, ciesz się tym co osiągnąłeś

uduś w sobie nienawiść - to wystarczy chyba - byle raz a dobrze a nie stale namiętnie :) nie mam depresji, nie mam depresji, nie mam depresji :rotfl:


pisanie w tak zatytułowanym temacie jest jednak od czapy jakby nie spojrzeć bo ekskomunika nie grozi :ahah:
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 9:29 przez baabcia, łącznie zmieniany 1 raz.
przechadzam się pomiędzy [email protected]

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

46
Można napisać :). Ale zauważ, to forum poświęcone duchowości. A ponieważ jest ona u podstawy ludzkiego życia, niezależnie od tematu wyjdzie na wierzch. Bo wyjaśnia naprawdę wszystko. A na dodatek są ludzie, którzy chcieliby zrozumieć to podejście 'od wewnątrz'. Nie wolno ich lekceważyć, zbywając formułkami: bądź życzliwy, uczynny itd. Niektórzy naprawdę mają potrzebę zrozumieć DLACZEGO :).
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 9:44 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

48
PS. Owszem, akurat ten tytuł tematu średnio pasuje do tego typu dyskusji. Ale zauważ, one narodziły się właśnie na bazie tego tematu. Jakby nie było, religia wiąże się nierozerwalnie w duchowością (przynajmniej z założenia tak być powinno, to, co robi Kościół, to już inny problem ;)). I Twoja propozycja (jest bez zarzutu) powiedzenia po prostu bądź życzliwym uczynnym, otwartym człowiekiem
wypatruj ludzi, których da się polubić, bądź szczęśliwy, ciesz się tym co osiągnąłeś uduś w sobie nienawiść
jest dokładnie tym, co mówił Jezus i co powtarza się w kościele do znudzenia. I co to daje?... To, co widzimy: ludzie chodzą do kościoła, słuchają, a po mszy robią swoje, oddzielając słowa od życia... (oczywiście nie wszyscy). Więc podyskutowanie na ten temat i możliwość wyjaśnienia chyba ma swoją wartość?... Moim zdaniem powtarzanie czegoś bez zrozumienia nie daje pozytywnego efektu, trzeba dążyć w pierwszej kolejności do zrozumienia właśnie. Co prawda i tak każdy zrozumie na swój sposób, ale dyskusje motywują do przemyśleń własnych i prowadzą do tegoż zrozumienia, czyli rozwijają.
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 9:59 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

49
Crows pisze:
Lidka pisze:zauważ, to forum poświęcone duchowości..
ale o duchach to jakoś ludziki nie chca tu nawijać
Duchowość to jest coś, co każdy ma w sobie, wystarczy ją odkryć. I to ona ma wartość dla każdego człowieka.

Natomiast tzw. duchy to dusze ludzkie, które się nie oderwały z planu ziemskiego z takich czy innych powodów i mącą nieco w naszym życiu, wzbudzają (chyba u większości ludzi) strach. On też świadczy o naszej duchowości i jej poziomie świadomości ;). (im wyższy, tym mniej strachu w człowieku).

Jak chcesz pogadać o duchach, przejdź do odpowiedniej rubryki, mamy takich kilka, przywróć jakiś temat, wciągniesz ludzi do pogawędek.
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 10:02 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

50
podpiąć wszystko pod coś ech
byle nie napisać robię co chcę i biorę za to odpowiedzialność

oczywiście warto pisać różnie i zagłębiać się

ale chyba warto te tematy uchwycić w ramach

no w pewnym sensie podsumowłaś bezsens - szkoda - jedni chodza słuchają i czytają i "dupa" a inni nie wierzą,mniej memlą ale swoje robią - ja nie uważam, że szkoda gadać o nie wręcz do skutku odściemniać

gdzieś napisałam dla mnie komentowanie aksjomatów przeczy logice - albo się przyjmuje prawdy objawione i nie komentuje albo pogrzebaczem cudaczy

mniejsza

rozważcie czy nie lepiej założyć watek z tytułem jasno sugerujacym o czym w nim mowa - tak czy siak ktoś wpadnie z 'nieporozumieniem'

czy wystarczy coś nazwać duchowym by zmieniło rangę?
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 10:12 przez baabcia, łącznie zmieniany 1 raz.
przechadzam się pomiędzy [email protected]

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

53
baabcia pisze:no w pewnym sensie podsumowłaś bezsens - szkoda - jedni chodza słuchają i czytają i "dupa" a inni nie wierzą,mniej memlą ale swoje robią - ja nie uważam, że szkoda gadać o nie wręcz do skutku odściemniać
Bo najlepiej działa samo życie, bez gadania, czyli nasz własny przykład... ;). Ale tu tak się nie da, niestety, tu możemy sobie tylko pogadać. I nie da się opowiedzieć na piśmie tego, jak się żyje, wszelkie słowa to sama teoria.

No, szkoda, ale czy mamy wpływ na to?... Zgodnie z tym, co ja wiem (i czuję), nie, mamy wpływ tylko na samego siebie...
baabcia pisze:gdzieś napisałam dla mnie komentowanie aksjomatów przeczy logice - albo się przyjmuje prawdy objawione i nie komentuje albo pogrzebaczem cudaczy
Żeby to było takie proste?... :ahah:
baabcia pisze:rozważcie czy nie lepiej założyć watek z tytułem jasno sugerujacym o czym w nim mowa - tak czy siak ktoś wpadnie z 'nieporozumieniem'
I na ogół tym kimś jestem ja... :ahah:
baabcia pisze:czy wystarczy coś nazwać duchowym by zmieniło rangę?
Nie! Trzeba to poczuć, dopiero stanie się duchowe.

Człowiek nazywa, żeby uporządkować i zrozumieć. Potem dokonuje wyboru zgodnie z tym, jak zrozumie na swoim poziomie świadomości.

Jestem za powrotem do cytatów z Jezusa. Oto cały cytat (żeby nie gubić kontekstu).

Jak rozumiecie słowa Jezusa?

1 Wtedy przyszli do Jezusa faryzeusze i uczeni w Piśmie z Jerozolimy z zapytaniem:

2 "Dlaczego Twoi uczniowie postępują wbrew tradycji starszych? Bo nie myją sobie rąk przed jedzeniem".

3 On im odpowiedział: "Dlaczego i wy przestępujecie przykazanie Boże dla waszej tradycji?

4 Bóg przecież powiedział: Czcij ojca i matkę oraz: Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech śmierć poniesie.

5 Wy zaś mówicie: "Kto by oświadczył ojcu lub matce: Darem [złożonym w ofierze] jest to, co dla ciebie miało być wsparciem ode mnie,

6 ten nie potrzebuje czcić swego ojca ni matki". I tak ze względu na waszą tradycję znieśliście przykazanie Boże.

7 Obłudnicy, dobrze powiedział o was prorok Izajasz:

8 Ten lud czci Mnie wargami,
lecz sercem swym daleko jest ode Mnie.

9 Ale czci mnie na próżno,
ucząc zasad podanych przez ludzi".

10 Potem przywołał do siebie tłum i rzekł do niego: "Słuchajcie i chciejcie zrozumieć.

11 Nie to, co wchodzi do ust, czyni człowieka nieczystym, ale co z ust wychodzi, to go czyni nieczystym".

12 wtedy przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: "Wiesz, że faryzeusze zgorszyli się, gdy usłyszeli to powiedzenie?"

13 On zaś odrzekł: "Każda roślina, której nie sadził mój Ojciec niebieski, będzie wyrwana.

14 Zostawcie ich! To są ślepi przewodnicy ślepych. Lecz jeśli ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną".

15 Wtedy Piotr zabrał głos i rzekł do Niego: "Wytłumacz nam tę przypowieść!".

16 On rzekł: "To i wy jeszcze niepojętni jesteście?

17 Nie rozumiecie, że wszystko, co wchodzi do ust, do żołądka idzie i wydala się na zewnątrz.

18 Lecz to, co z ust wychodzi, pochodzi z serca, i to czyni człowieka nieczystym.

19 Z serca bowiem pochodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwa, czyny nierządne, kradzieże, fałszywe świadectwa, przekleństwa.

20 To właśnie czyni człowieka nieczystym. To zaś, że się je nie umytymi rękami, nie czyni człowieka nieczystym".
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 10:31 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

54
Lidka pisze:...
baabcia pisze:rozważcie czy nie lepiej założyć watek z tytułem jasno sugerujacym o czym w nim mowa - tak czy siak ktoś wpadnie z 'nieporozumieniem'
I na ogół tym kimś jestem ja... :ahah:

...
chyba nie doceniasz wodotrysków na forum :witka: wszystko przez nieobecność

już umykam z wątku dla mnie nielogicznego u podstaw :powodzenia:
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 10:40 przez baabcia, łącznie zmieniany 1 raz.
przechadzam się pomiędzy [email protected]

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

55
Doceniam. Tylko nie pakuję się w co 'pomniejsze', mam ich pod dostatkiem w życiu prywatnym ;). Włączam się tam, gdzie mam większe podstawy do zabierania głosu, że tak powiem.

Ale ja nie o tym, odpowiadam, bo chciałam tylko zapytać, dlaczego komentarze do słów Jezusa uważasz za nielogiczne? Przecież trzeba je jakoś rozumieć, bez zrozumienia one nie mają sensu.
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 10:45 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

56
poczytaj co znaczy komentarz - różnimy się pewnie w definicji

ale i objaśniania bym się nie podejmował uznając coś za mądre zostawione do przemyśleń obawiając spłycenia

ale patrzmy jak to tam idzie terlikowskim - może i Frankowe kontynuacje słów świętych sprowadzą na jedyne słuszne tory

"jakoś rozumieć" uznaj za swoją wpadkę :)

gdyby do każdej, godnej wiekowego rozważania myśli trzeba było przyklękać świat byłby spętany z obolałymi kolanami

nie potrzebne jest warunkowanie myślenia uprzedmiotowianiem - jesli myśl jest mądra nie potrzebny jej święty glejt z figurką i piekło na straży
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 11:01 przez baabcia, łącznie zmieniany 2 razy.
przechadzam się pomiędzy [email protected]

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

58
baabcia pisze:"jakoś rozumieć" uznaj za swoją wpadkę :)
No, nie bardzo widzę tu 'wpadkę' :). Każdy jest inny i każdy rozumie na swój sposób, słowa Jezusa nie są jednoznaczne i nie dają się rozumieć dosłownie; gdyby tak było, wszelkie komentarze zbędne.
baabcia pisze:gdyby do każdej, godnej wiekowego rozważania myśli trzeba było przyklękać świat byłby spętany z obolałymi kolanami
A kto mówi, że trzeba przyklękać? Bo ja akurat mówię, że trzeba rozumieć. Po swojemu, nie na sposób wytyczony i narzucony tysiące lat temu (albo przez kogoś). Stąd i widzę sens komentarzy.

Ale dalej nie widzę, dlaczego Ty komentowanie słów Jezusa uważasz za nielogiczne...:/

(ostanie zdanie, które spodobało się Crowsowi, mnie nic nie mówi, sorry... zbyt skrócona Twoja myśl, a i ten święty glejt figurką z piekłem do towarzystwa jakoś tak chyba nie do mnie?... :rolleyes:)
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 11:32 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Świadomość - wyniesione z kom. do wypowiedzi Jezusa

59
Lidka pisze:
victoria pisze:nie, do niczego nie dążę :D tylko chcę mieć pewność, ze mówimy o tym samym... rozdzieliłaś świadomości, a czy świadomość umysłowa nie powinna zawierać świadomości duchowej? chyba nie odwrotnie, bo gdy ciało umiera, umarłaby wraz z nim część świadomości duchowej, prawda?
My już na ten temat kiedyś dyskutowałyśmy i stanęło na niczym, obawiam się, że tym razem będzie podobnie...
a pamietam a jakze :D ale widzisz, ja taki troche sceptyk jestem i pomimo ze lubie fruwać(duchowo ;) ) to chyba jednak bardzo mocno stąpam po ziemi... ale pomimo tego lubie te dyskusje bo moze czasem dostrzegę coś a moze coś mnie dostrzeże :D co mi umykało i tym samym stanę się bogatsza, przynajmniej a moze nie tylko, we wrażenia..

więc nie zniechęcaj się :D

niezłą lekturkę mi zadałaś, zaraz zabieram się do czytania i zobaczymy...
Ostatnio zmieniony 11 sie 2013, 11:32 przez victoria, łącznie zmieniany 1 raz.
... Kiedy nie masz nic do podarowania, ofiaruj uśmiech ....

Wróć do „W biblijnym kręgu”

cron