Re: skuteczność hemioterapii

1
http://www.doorg.info/2009/06/24/skutec ... ioterapii/

Skuteczność chemioterapii

Jednym z głównych narzędzi do walki z nowotworami jest chemioterapia. Wiele mówi się o jej zaletach, wadach i skutkach ubocznych, jednak bardzo ciężko znaleźć informacje o jej rzeczywistej skuteczności. A to przecież powinna być rzecz pierwszorzędna. Przeanalizujmy więc kilka wykresów pochodzących z „Raportu Mossa” .


Tabela numer jeden zawiera liczbę osób chorych na raka w Australii, oraz procent przeżywalności po 5 latach od rozpoczęcia chemioterapii. Tabela numer dwa zawiera dane z USA. Jeżeli ktoś ma problemy z angielskim, to obie są dobrze przetłumaczone na stronie dr Hamera. Są to dane z okresu od stycznia 1990, do stycznia 2004. Łącznie w badaniach wzięło udział 227935 pacjentów cierpiących na różne rodzaje nowotworów.

Wyniki są oszałamiająco niskie. Średnio jedynie 2,2% pacjentów poddanych chemioterapii przeżyło więcej niż 5 lat. Przejrzysty wykres statystyczny możemy oglądnąć tutaj.

W innym artykule w „Guardian” autor pisze, że chemioterapia zwiększa szanse przeżycia pacjenta po zabiegu chirurgicznym od 5 do 10 procent. Ale nie zaznaczył, czy są to szanse na przeżycie jeszcze paru dodatkowych dni, miesięcy, czy też lat.

Trzech australijskich lekarzy przeprowadziło badania skuteczności chemioterapii na 10661 przypadkach kobiet chorych na raka piersi. Jedynie 164 z pośród nich przeżyło więcej niż 5 lat. O ile więcej? Tego nie podano. Badania te zostały wykorzystane w raporcie Mossa. Jednak pojawił się głos sprzeciwu. Profesor Michael Boyer zakwestionował otrzymane wyniki stwierdzając, że: „It’s not correct for a number of reasons. The 2% figure is achieved by including a whole series of diseases in which chemotherapy would never be used.” (Z wielu przyczyn dane te są nieprawidłowe. Wykazane tu 2% osiągnięto biorąc pod uwagę wszelkie choroby, przy których nigdy nie zastosowano by chemioterapii, tłum. M. Lewandowski). Jego zdaniem prawidłowe wyniki oscylowałyby w granicach 5 do 6 procent.

W artykule na stronie uniwersytetu w Leeds autor wspomina, że skuteczność chemioterapii w leczeniu raka jelita wynosi 68%. Kłóci się to jednoznacznie z wcześniejszymi wynikami. Być może autor nie wziął pod uwagę różnicy pomiędzy przeżywalnością pacjentów poddanych chemioterapii i tych, którzy jej nie przyjęli. Z kolei Dr Roy E. Smith na tronie HealingWell twierdzi, że biorąc pod uwagę okres czasu 10 lat, nie wykazano znaczących korzyści wynikających z zastosowania chemioterapii. W okresie 5 lat szanse na przeżycie posiadało 67% z chemioterapią i 59% beż niej. Różnica wynosi 8 procent. Biorąc pod uwagę okres lat 10, różnic tych już nie stwierdzono. Doktor Roy mówi jeszcze, że nie stwierdzono różnic w częstotliwości nawrotów nowotworu w okresie 10 lat między grupą po chemioterapii, a grupą bez niej.

Z kolei w tych dwóch artykułach z National Cancer Institute i Canadian Cancer Society przedstawiono wyniki badań nad grupą starszych osób (327 osób było poniżej 65 roku życia, a 155 powyżej), którzy w wyniku nowotworu płuc zostali poddani operacji. W grupie z chemioterapią szansa przeżycia kolejnych 5 lat wyniosła 69%, a w grupie bez chemioterapii 54%. Wynika z tego że chemioterapia poprawia szansę przeżycia pacjentów z nowotworem płuc o 15 %

W New York Times pojawił się artykuł opisujący doświadczenie, w którym poddano badaniom 344 pacjentów chorych na raka płuc. Otrzymano obiecujące wyniki: szanse na przeżycie 5 lat bez chemioterapii wyniosły 59%, a szanse z wykorzystaniem chemioterapii 71%. Jest to poprawa o 12 %. Ale interesujący jest tutaj szczególnie jeden fakt. Kryterium czasowe obniżono w tym badaniu z lat 5 do 4. Autor nie podał danych dotyczących liczby pacjentów, którzy przeżyli po 5 latach, a jest to dosyć istotna informacja, biorąc pod uwagę fakt, że wszystkie dotychczasowe badania brały pod uwagę właśnie okres pięciu lat.

W dalszej części artykułu czytamy, że lek o nazwie Tarceva poprawia o 9% szansę przeżycia pacjenta na okres dłuższy niż jeden rok. Zauważmy, że jest to tylko jeden rok, a nie pięć – tak jak we wcześniejszych badaniach. W sprawozdaniu oceniającym Europeas Medicines Agency czytamy, że lek ten stosuje się na „przerzutowego raka trzustki”. W dalszej części sprawozdania jest napisane: „W przypadku raka trzustki średni okres przeżycia pacjentów otrzymujących preparat Tarceva wynosił 5,9 miesiąca, w porównaniu do 5,1 miesiąca u pacjentów otrzymujących placebo.” Jest to średnio 14% przedłużenie życia. Jeżeli chodzi o skutki uboczne to czytamy: „W badaniach klinicznych najczęstszymi działaniami niepożądanymi związanymi ze stosowaniem preparatu Tarceva (obserwowanymi u więcej niż 1 pacjenta na 10) były wysypka (75%) i biegunki (54%).” A są to tylko skutki „najczęstsze”, jeden na dziesięć przypadków. „Pełny wykaz działań niepożądanych zgłaszanych po podaniu preparatu Tarceva znajduje się w ulotce dla pacjenta.”

Nie zamierzam komentować w żaden sposób tych wyników, chce tylko zadać jedno pytanie: dlaczego nie jesteśmy o tym informowani?

Ten artykuł napisany został jedynie w celu informacyjnym. Nie namawia ani do zaprzestania, ani do podjęcia chemioterapii, ani żadnych innych terapii alternatywnych.

================================================
słowo ode mnie
tak wygląda graficznie przeżywalność po hemioterapii
Obrazek
a tak wyglądają zyski ze sprzedaży leków do hemioterapii cytostatyki
Obrazek
Ostatnio zmieniony 06 sty 2012, 23:00 przez Ja?!, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: skuteczność hemioterapii

2
Może jednak w ten sposób napiszę.
Czy posiadasz wystarczającą medyczną wiedzę z zakresu onkologii bądź samych przeprowadzanych zabiegów, żeby w pełni konsekwentnie opiniować o metodach walki z nowotworem ?
Druga rzecz.
Czy chory nie powinien poddawać się zabiegowi chemioterapii w przypadku wykrycia nowotworu we wczesnych jego stadium rozwoju ?
Kolejna ...
Czy znałeś osobiście przypadkiem osobę cierpiącą na raka ?
Ostatnia.
Na ile powyższe statystyki są miarodajnie i rzeczowo odzwierciedlają faktyczny stan umieralności i przeżywalności pacjentów poddanych chemioterapii w zależności od stadium zaawansowania choroby nowotworowej ?

Jeżeli mamy bawić się we "wklejanie" bez problemu mogę zaspamować wątek statystykami wykazującymi coś wręcz przeciwnego. Z małą poprawką, że wcześniej w pełni zaznajomię się z ich źródłem.

PS
Ja?!, czy ty w jakikolwiek sposób analizujesz uprzedni treści które umieszczasz ? Coraz bardziej obawiam się że nie.
Rozumiem mimo wszystko, że poczuwasz się do jakiejkolwiek odpowiedzialności za treści które przekazuje na publicznym forum i to jako moderator.
Kolejna kwestia, to już sama forma, bo jest to kolejny założony wątek gdzie w Twoim poście brak jakiegokolwiek słowa refleksji od siebie. Jedno zdanie nad diagramem ???
Ostatnio zmieniony 07 sty 2012, 2:50 przez Abesnai, łącznie zmieniany 2 razy.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: skuteczność hemioterapii

3
Abe, ja spotkałam się osobiście z przypadkiem raka, u koleżanki. Opowiem to najkrócej, jak się da.

Dziewczyna żyła bardzo negatywnie, z pretensjami do męża, do świata, że nie jest szczęśliwa. Zaczęło się od fobii (strach przez wychodzeniem z domu), przeszło na nocny tryb życia (spała w dzień, dzieci musiały same się obsługiwać, egzystowała w nocy). Oczywiście zaczęły dochodzić inne lęki, psychotropy, w domu piekło. I tak minęło kilkanaście lat, w czasie których nie miałam pojęcia, co się u niej dzieje.

Zadzwoniła do mnie w okresie, kiedy była ze 2 lata po operacji (rak jajnika). Wiedziała, że robi źle, nie wychodząc z domu, wiedziała, że powinna iść na kontrolę, ale bała się, że będą przerzuty. Z mężem prawie się nie widywała i nie rozmawiała (mieszkali w jednym domu, jakby nie było), dzieci dorosły i się wyprowadziły, a ona przypomniała sobie mnie jako osobę pogodną, uśmiechniętą, radzącą sobie ze wszystkim. Jakoś tak zapragnęła tego mojego uśmiechu.

Zaczęłam do niej przyjeżdżać regularnie i opowiadać jej, na czym, moim zdaniem polega życie. Usiłowałam jej wytłumaczyć, co to są energie negatywne, co pozytywne, co i jaki efekt w życiu daje (choć nie mam daru widzenia tych energii i nie jestem terapeutą). Jedna lektura, druga, tygodnie rozmów, dziewczyna zaczęła mieć błysk w oku. Dotarło do niej, że sama sobie 'zapracowała' na ten nowotwór. Ale dotarło też, że może to odwrócić.

Oczywiście przerzuty były, prawie wszędzie. Tak się bała chemioterapii, że robiła się dosłownie sina na twarzy i miała odruchy wymiotne na samą myśl o niej. Udało mi się jej wykazać, że to tylko strach daje takie efekty (i jak potężną moc ma nasz umysł, przecież nie była pod jej wpływem, a na samą myśl poczuła te okropne efekty, jakby właśnie była po chemioterapii). Wzięła się w garść, choć lekarze powiedzieli, że ma tak rozległe te przerzuty, że żadna chemia jej nie pomoże... Że tak właściwie, to dla niej już nie ma leków (bardzo 'ludzkie' podejście).

Chemioterapię zniosła śpiewająco, zmieniła swoje nastawienie, nie dopuszczała strachu ani negatywnych myśli. Po niej markery nowotworowe spadły tak drastycznie, że lekarze chcieli powtórzyć badania, bo to było wprost niemożliwe z medycznego punktu widzenia. Ale, widząc ja prawie 'fruwającą' i w doskonałej formie, uznali, że jedno idzie z drugim w parze, te wyniki są naprawdę dobre.

Cały czas widywałyśmy się regularnie i regularnie rozmawiałyśmy. Ona twierdziła, że jak tylko pojawiam się w polu widzenia (nawet przez telefon), od razu chce jej się żyć, czuje się silna, potężna, jest w stanie zwalczyć tę negatywność w sobie. Ale jak mnie nie ma - słabnie i wszystko wydaje jej się trudniejsze.

Miała świadomość, że nie mogę z nią być non-stop i że wszystko zależy od niej i od jej woli. Trzymała się jeszcze rok, ale nowotwór powrócił. Daruję Wam szczegóły, w każdym razie dziewczyna była całkowicie na chodzie, a jej stan był taki, że lekarze rozkładali ręce, w oczy jej mówili, że nie mają leków, bo z punktu widzenia medycyny, ona już tak od 2 lat powinna nie żyć...

W końcu poddała się. Nie chciała już więcej tej pozytywności, chciała żyć, ale chciała też żyć tak, jak żyła przez te kilkanaście lat, czyli w negatywności. Wiedziała, że jedno z drugim nie idzie w parze, wewnętrznie odpuściła. Zmarła bo Bożym Narodzeniu dwa lata temu.

I mimo iż zmarła, jest doskonałym przykładem tego, że człowiek może sobie pomóc nawet przy tak poważnej chorobie jak nowotwór zaawansowany (po tym, jak sam 'zapracował' na niego). Efekt jej nastawienia był wyraźnie widoczny na stanie zdrowia. Gdyby wytrwała trochę dłużej?... Ale nie wytrwała, poddała się.
Ostatnio zmieniony 07 sty 2012, 6:58 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: skuteczność hemioterapii

4
Mój św.pamięci mąż miał raka jelita grubego ale już z przerzutami do wątroby .Gdyby wcześniej był wykryty (znam wiele osób ,którzy żyją ze stomią po usunięciu jelita grubego)żyłby do dziś a tak... .Po chemioterapii takiej małej paliatywnej ,jeszcze czuł się dobrze ,bo ona nie zabija zdrowych komórek tylko działa przeciwbólowo i częściowo anytnowotworowo .Gorzej jest jak się podaje tą chemioterapię silną (przez 5 dni prze 24 godz na dobę )Ona niestety zabija zdrowe komórki i po dwóch takich chemiach niestety mąż już nie wstał z łóżka .Wszystko zależy od stopnia zawansowania choroby ...im szybciej tym lepiej!!!!Od operacji usunięcia guza jelita grubego i założenia stomii żył 1 rok .Aha...Jak powiedział mi lekarz onkolog w Warszawie -Rak się boi noża-?
Moja siostra jest po masektomii już 9 lat i po chemioterapii (tej lżejszej)czuje się dobrze(może jest mniej odporna na choroby po usunięciu wielu węzłów chłonnych)
Ostatnio zmieniony 07 sty 2012, 8:21 przez babka cukrowa, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: skuteczność hemioterapii

5
Abesnai - przyczep się do raportu Mossa, masz link w artykule, nie ja go wymyśliłem, poza tym gdzie Ty żyjesz, nie widzisz co się dzieje wokół Ciebie że ludzie umierają jak wysyp grzybów po deszczu ?
Moja opinia na temat artykułu jest zbędna, sam za siebie świadczy.
I najważniejsza sprawa, nie siej nienawiści w wątku o zdrowiu, zatrudnij się może w policji lub sądownictwie. To jest forum Babki i ma ona możliwość przeniesienia wątku jeśli uzna że pasuje gdzie indziej Tobie tu nic do tego, wyluzuj i nie dawaj podstaw więcej do kłutni bo to niezdrowe.
Ostatnio zmieniony 07 sty 2012, 19:02 przez Ja?!, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: skuteczność hemioterapii

6
Gdybyś rzeczywiście uczciwie chciał cos przedstawić, to dodałbyś info w jakim stadium raka zastosowano chemioterapię, co ma większy wpływ na umieralność późne wykrycie czy chemia?

Tak na marginesie chemia to nie hematologia :D
Ostatnio zmieniony 07 sty 2012, 19:58 przez victoria, łącznie zmieniany 1 raz.
... Kiedy nie masz nic do podarowania, ofiaruj uśmiech ....

Re: skuteczność hemioterapii

7
ja? probujesz nami manipulowac podajac takie a nie inne dane. albo ktos ciebie zmanipulowal.

nie jestes lekarzem medycyny i nie potrafisz tego obiektywnie ocenic jak i pewnie wiekszosc z nas.

natomiast jest wielka nieodpowiedzialnoscia takie teksty zamieszczac i ja prosze moderatorow zeby to bylo usuniete z forum.
Ostatnio zmieniony 07 sty 2012, 20:33 przez asmaani, łącznie zmieniany 1 raz.
"Biada ci, o Dhil'ib. Gdyż oczy Go nie widzą; ale serca postrzegają Go dzięki wierze. Jest znany dzięki dowodom wskazującym na Niego. Nie można doświadczyć Go poprzez zmysły. O Dhil'ib. Mój Pan jest bliski wszystkim rzeczom bez dotykania ich." Ali ibn Abu Talib

Re: skuteczność hemioterapii

8
JA nikim nie manipuluje bo pewnie sam jest przekonany że to prawda. Umieszcza to na forum żeby o tym dyskutowano, więc nie widze powodu żeby to usunąć. Bo łatwo według mnie obalić te poglądy, posiłkując się tylko wikipedią. Zresztą poglądy takie jak JA głosi wielu ludzi też tych co przeszli chemioterapie, która jest bardzo nieprzyjemna, uciążliwa i szkodliwa, ale jeśli ktoś poda inny sposób zwalczania raka, bo według mnie Chemioterapii by nie stosowano gdyby ona raka nie zwalczała. Jest tak że ludzie nie chcą widzieć uleczenie w chemioterapii bo mają z nią złe doświadczenia, stąd zle o niej opinie. Ale ona ich uzdrowiła. Ale ja się nie znam na medycynie mówiue z własnej obserwacji jak jest. Bo jest tak że człowiek zwija się z bólu i mu to dają lekarze i mówią że mu to ma pomóc i jak on ma mieć opinie o tym? Człowiek zdrowieje i później myśli że pomogło mu wszystko inne tylko nie ta chemioterapia. Ale powiem tak; wymyślcie coś co zwalcza raka tak jak chemioterapia a potem wciskajcie takie kity, które padaja na podatny grunt, to jest tych co przeszli chemioterapie na własnej skórze. BNo yak to jest to pitolenie bezsensu.
Ostatnio zmieniony 07 sty 2012, 20:40 przez voltaren, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: skuteczność hemioterapii

9
szukam informacji, to co znalazłem to podałem, znajde więcej o statystyce to podam ale widze że niewiele instytucji jest zainteresowanych taką statystyką. Niestety.
Amerykanie uwielbiają statystyki, może tam coś znajde, jak na razie pozostaje wam życzyć więcej cierpliwości.
Pewnie wczesne wykrycie raka ma jakiś sens ale moim zdaniem rak jest głównie stanem umysłu który się materializuje w ciele i nie ma znaczenia czy się wcześnie go wykryje jeśli w umyśle nadal tkwi bo wtedy po jakimś czasie powróci z zdwojoną siłą i to z przerzutami. Chemia i radioterapia nie leczą raka ale go niszczą, sztuka leczyć przyczyne problemu a nie skutek a tego lekarze jeszcze nie potrafią.
I w zasadzie lekarze nie leczą chorych na raka - Te 10% które przeżywają po 10 latach od chemioterapii to myśle że u nich zmieniło się myślenie.
Jest jeszcze coś o czym lekarze nie wiedzą. To pierwotna komórka z której nastąpił podział na miliardy komórek, jeśli ona zostanie zniszczona to człowiek nie ma szans na przeżycie. Dlatego osoba która już miała pełną chemioterapie i radioterapie... nie jestem pewien czy taki pacjent znajdzie wyleczenie w medycynie alternatywnej. mnie się wydaje że wtedy to już jest loteria.
Ostatnio zmieniony 07 sty 2012, 22:41 przez Ja?!, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: skuteczność hemioterapii

10
Ja?! pisze:Abesnai - przyczep się do raportu Mossa, masz link w artykule, nie ja go wymyśliłem, poza tym gdzie Ty żyjesz, nie widzisz co się dzieje wokół Ciebie że ludzie umierają jak wysyp grzybów po deszczu ?
Moja opinia na temat artykułu jest zbędna, sam za siebie świadczy.
I najważniejsza sprawa, nie siej nienawiści w wątku o zdrowiu, zatrudnij się może w policji lub sądownictwie. To jest forum Babki i ma ona możliwość przeniesienia wątku jeśli uzna że pasuje gdzie indziej Tobie tu nic do tego, wyluzuj i nie dawaj podstaw więcej do kłutni bo to niezdrowe.
To gdzie żyję, nie stanowi przedmiotu dyskusji zarówno jak i moje osobiste spostrzeżenia, dopóki sam nie zechcę się nimi podzielić.
Twoja opinia jest niezbędna, mam nadzieję, że już to na jakiś sposób udało mi się Tobie uświadomić.
Miejsce mojego ewentualnego zatrudnienia nie powinno w żaden sposób interesować Twojej osoby.
Sianie nienawiści nie leży w mojej naturze, zarówno jako człowieka jak i interesie, jako moderatora tego forum. Prosiłbym o pohamowanie tego typu bezsensownych sugestii.
To nie jest forum Babki. Forum jest Victorii i Krzysztofa a i w Tym pośrednio każdego moderatora jak i innego użytkownika. Chodzi Tobie zapewne o dział.
Nie ma podstaw do kłótni, jednak twój post uświadomił mi że starasz się ją wszcząć.
Rozumiem ponadto, że miał on skutecznie zniechęcić mnie do prowadzenia dalszej dyskusji co i osiągnąłeś. Nie zamierzam bowiem dyskutować z kimś kto urządza mi "personalne jazdy".
Ostatnio zmieniony 07 sty 2012, 23:11 przez Abesnai, łącznie zmieniany 1 raz.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: skuteczność hemioterapii

12
Mam nadzieję ,że spór już zakończony i dalej będzie dyskusja na temat skuteczności chemioterapii(jak w wątku)Kultura wypowiedzi w kazdym dziale obowiązuje każdego bez wyjątku.Cieszy mnie jeśli jakaś sprawa budzi tyle skrajnych emocji ale proszę nie stwarzajmy sytuacji nerwowej w tym dziale .Ja?proszę o więcej swoich własnych przemyśleń w kwestii chemioterapii a nie tylko wyszukiwanie statystyk na temat raka .Abesnai po to jest to Forum aby wyrażać swoje opinie i nie doszukuj się podtekstu w wypowiedziach Ja? Zauważyłam (chyba nie tylko ja) że zazwyczaj wszystkie wasze wypowiedzi kończą się kłótnią i obwinianiem się nawzajem .Jako moderator tego działu proszę o zaprzestanie sporu i podanie sobie ręki na zgodę(jak cywilizowani ludzie a nie jak dwa bijące się koguty)
Ostatnio zmieniony 10 sty 2012, 8:23 przez babka cukrowa, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: skuteczność hemioterapii

14
Poniżej cytaty z tej strony http://www.faceci.com.pl/rak_metody_klasyczne.html, uważam że to perełka bo podobne wypowiedzi lekarzy chirurgów są mocno nie pożądane w świecie lekarskim.
Nie trzeba być lekarzem by zauważyć że ludzie po interwencji jakiejkolwiek chirurgicznej która ingerowała w strukture raka umierają w krótkim czasie.
Z mojego otoczenia znam kilka takich osób w tym mój wujek który żył z rakiem w miare dobrze do czasu gdy go operowano, po operacji to był moment i pogrzeb, to samo nauczycielka której wycięto pierś. polecam strone bo genialna i daje do myślenia.

"Dr Michael Baum, czołowy brytyjski chirurg, specjalista od raka piersi, odkrył, że interwencje chirurgiczne w przypadkach nowotworu piersi zwiększają szanse nawrotu w ciągu 3 lat.
Wiąże również interwencje chirurgiczne z przyspieszeniem tempa rozwoju raka w wyniku stymulacji formowania się przerzutów w innych częściach ciała. Wcześniejsze niemieckie badania dowodzą, że kobiety po menopauzie z nieleczoną formą raka piersi żyją dłużej od poddanych kuracji i zalecają zaniechanie leczenia w takich przypadkach.

Ten wniosek jest zgodny z ustaleniami Ernesta Krakowskiego, niemieckiego profesora, radiologa. Wykazał on, że przerzuty są zazwyczaj wywoływane przez medyczną interwencję i tylko niekiedy przez biopsję lub zabieg chirurgiczny niezwiązany z nowotworem. Zakłócenie guza powoduje wzrost liczby komórek nowotworowych, które dostają się do krwioobiegu, zaś większość farmaceutycznych terapii, zwłaszcza chemioterapia powoduje uwstecznienie układu immunologicznego. Ta kombinacja to recepta na katastrofę. To właśnie przerzuty zabijają, podczas gdy oryginalne nowotwory, zwłaszcza piersi, mogą być stosunkowo mało szkodliwe.
Te ustalenia zostały potwierdzone przez najnowsze badania, które dowodzą, że interwencje chirurgiczne, nawet te niezwiązane z rakiem, mogą wyzwolić gwałtowny proces formowania się przerzutów i prowadzić do przedwczesnej śmierci. Jeszcze wcześniej ukazały się doniesienia mówiące, że operacyjne leczenie raka prostaty, może również prowadzić do przerzutów. W rzeczywistości to właśnie nowotwór prostaty był badany w pierwszych klinicznych próbach losowych, jakie w ogóle prowadzono nad nowotworem. Po 23 latach okazało się, że nie ma żadnych różnic w okresach przeżywalności między pacjentami poddanymi interwencji chirurgicznej, a osobami, których nie poddano żadnej terapii, przy czym operowani cierpieli dodatkowo z powodu impotencji lub nietrzymania moczu.

Nieżyjący już profesor fizyki medycznej H.B Jones, był czołowym statystykiem choroby nowotworowej w USA. W przemówieniu wygłoszonym w roku 1969 do członków Amerykańskiego Towarzystwa Raka oświadczył, że żadne z badań nie potwierdziło wydłużenia okresu przeżywalności w następstwie wczesnej interwencji chirurgicznej. Co więcej, jego badania dowiodły, że pacjenci z nie leczonym metodami klasycznymi nowotworem żyją prawie 4 razy dłużej, wiodąc życie charakteryzujące się znacznie wyższą jakością niż leczeni.
Nie muszę chyba dodawać, że już nigdy więcej nie poproszono go o zabranie głosu.
"
Ostatnio zmieniony 10 sty 2012, 14:02 przez Ja?!, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Zdrowie”

cron