Re: historia nasza

92
Ależ wierze w to co Ty wierzysz, i w Jahwe, Allacha, UFO - pełno się tego pęta po wszystkich płaszczyznach istnienia. I to w dalszym ciągu nic nie zmienia. Mary jako i my marami jesteśmy :) Mary ewoluujące, żyjące, martwe - wszystko się kręci. I dobrze. Niektórzy biorą to na serio. Też dobrze. Inni chcą się rozwijać. To w czym się przejawiam też czegoś chce. Jest zatem na co paczeć :)

CM
Ostatnio zmieniony 20 maja 2015, 20:49 przez civilmonk, łącznie zmieniany 1 raz.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: historia nasza

95
Lidka pisze:Kaczorku, jeśli coś nie daje się udowodnić, wcale nie znaczy, że nie istnieje :). Dowodów empirycznych brak, za to sprawdza się w samym życiu. A chyba wiesz, że prawdą jest to, co się sprawdza w życiu, a nie to, co ładnie brzmi?... ;).

I każde przemyślenie, nie tylko to błyskotliwe, zapisuje się w nas (wraz z uczuciami, jakie mu towarzyszą, a na jakie nawet nie zwracamy uwagi) 'na amen' i staje się bazą do kolejnych wydarzeń w życiu i do kolejnych przemyśleń. To się w nas (w naszej podświadomości) gromadzi, akumuluje, przetwarza i wpływa na nas w czynny sposób. Nasze wczoraj ze wszystkim, co go dotyczyło zbudowało nasze dziś, a nasze dziś buduje jutro (które jutro znów stanie się kolejnym dziś itd, bez końca. Poznając siebie samego jesteśmy w stanie stworzyć to jutro świadomie, a nie ulegać biernie czemuś, co stworzyliśmy nieświadomie. Więc nawet 'mrzonka' ma swój sens i może wcale nią nie jest, wystarczy, że człowiek sobie co nieco uświadomi na swój własny temat i poobserwuje samo życie ;).
Jak uwierzysz w to, że jesteś kosmitką zesłaną przez inną cywilizację, to też znajdziesz na to dowody. Chociażby myślisz dalej niż inni - prawda? TO już coś znaczy. Podobnie jest ze wszystkim innym tego typu. Jeśli uwierzysz w to, że po kupnie nowego samochodu wszyscy zaczynają jeździć samochodami tego samego typu co twój, to także tego doświadczysz. Umysł bywa złudny, szczególnie jeśli chodzi o wiarę i wolę na tym nie polegać. Jeśli komuś to sprawia radość i przydaje się w życiu, to wspaniale, niech sobie wierzy w co chce - a nuż ma rację.

Jednak osobiście nie lubię uzależniać życia od tego, co jest niesprawdzalne. Jeśli uwierzę, że bóg mnie przed wszystkim uratuje lub wszystko dzieje się samo i tak miało być, to kompletnie w niczym mi to nie pomoże, a wiele może popsuć. Lubię żyć z dnia na dzień, nie myśleć ani o przeszłości ani o przyszłości - to tylko przeszkadza, choć nie zawsze łatwo się tego pozbyć, ale tak już jest. Zakładam sobie parę celów, parę innych alternatyw i wio - co ma być to będzie. Wszystko, co stało się źle było moją błędną decyzją, a nie zrządzeniem losu. Tak nie miało być, bo nie tak chciałem, banalnie proste. Zwyczajnie tylko stało się i tyle, a to że wpływa na przyszłość jest oczywiste. Jeśli stało się coś pozytywnego, to też moja zasługa i mam się z czego cieszyć i nikomu nic do tego. Jeśli w grę wchodzą osoby trzecie, to bajka jest ta sama - każdy z nich podjął decyzję, które odbiły się na mnie, a ja mogłem tego uniknąć bądź nie.

Znam twoje podejście do życia jeśli się nie zmieniło odkąd zrobiłaś sobie przerwę od imladis i u mnie się nie sprawdza. To znaczy to, o czym piszesz się sprawdza, ale nie oddziałuje na mnie tak jak Ciebie ;) Po prostu mnie nie dotyczy i jest mi nie potrzebny, nie potrzebuję polegać na wierzę w coś, by to przyniosło lepsze jutro - dla mnie jutro nie istnieje, jest tylko kwestią przystosowawczą do życia pośród innych ludzi i mania co zjeść. Cała reszta, to życie, tu i teraz - mniej lub bardziej. To czy w ogóle istnieje, lub czy to wszystko jest zapisane, cokolwiek, kompletnie nie jest mi potrzebne do życia - pomijając oczywiście ciekawe dyskusje na imladis, gdzie głównie używam abstrakcyjnego myślenia do tego typu tematów. To wszystko po prostu nie ma żadnego dla mnie sensu.

Edit:
w poście #90 napisałaś mniej więcej to o co mi chodziło
Ostatnio zmieniony 20 maja 2015, 21:01 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 2 razy.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: historia nasza

96
k4cz0r200 pisze:Jak uwierzysz w to, że jesteś kosmitką zesłaną przez inną cywilizację, to też znajdziesz na to dowody. Chociażby myślisz dalej niż inni - prawda? TO już coś znaczy. Podobnie jest ze wszystkim innym tego typu. Jeśli uwierzysz w to, że po kupnie nowego samochodu wszyscy zaczynają jeździć samochodami tego samego typu co twój, to także tego doświadczysz. Umysł bywa złudny, szczególnie jeśli chodzi o wiarę i wolę na tym nie polegać. Jeśli komuś to sprawia radość i przydaje się w życiu, to wspaniale, niech sobie wierzy w co chce - a nuż ma rację.
Kaczorku, ja nie mówię o fantazjach, a o prawach życia, to, w co wierzymy powinno być osadzone w życiu i z niego wynikać :D. Jesteśmy częścią jednej, ludzkiej społeczności i, aczkolwiek różnimy się na całym świecie kulturowo, to żyjemy w warunkach charakterystycznych dla człowieka i zdeterminowanych przez naturę. Uwierzenie, że się jest kosmitą czy psem do niczego nie prowadzi, bo człowiek to człowiek, różni się niby wyglądem, potrzebami, temperamentem, charakterem itd, tym niemniej KAŻDY żyje napędzany wiarą (nieważne, że w coś innego, to wynika w naturalny sposób z jego zindywidualizowanej świadomości) i każdy ma uczucia do wyrażania siebie wobec 'zewnętrza', każdy ma zdolność kochania i pragnienie bycia kochanym, choć nie każdy zdaje sobie z tego sprawę.

Widzisz, to jest właśnie to, co łączy wszystkich ludzi, mimo iż każdy jest zupełnie inny.

I jako człowiek posługuje się tymi (dokładnie takimi samymi dla każdego) prawami życia, tyle, że wielu nieświadomie (stąd i tyle tzw. 'zła' i nieszczęść), a niewielu świadomie. Prawa życia nie dotyczą charakteru naszego 'zewnętrza' (np. wygląd), a jego 'jakości' (w sensie czy jest pozytywne, czy negatywne, cokolwiek to jest). Tu chodzi o uświadomienie sobie swojego 'wnętrza', czyli uczuć. Bo to one właśnie mają te moc stwórczą i nimi stwarzamy (przyciągamy) wydarzenia adekwatne do nich. Empirycznie tego nie sprawdzisz (choć też nie do końca, psychologia jednak robi swoje i, choć nie wyjaśnia zjawiska, to jednak wie, że pozytywne stwarza pozytywne, a negatywne negatywne), a w życiu masz namacalne efekty, więc?... ;)


k4cz0r200 pisze:Znam twoje podejście do życia jeśli się nie zmieniło odkąd zrobiłaś sobie przerwę od imladis i u mnie się nie sprawdza. To znaczy to, o czym piszesz się sprawdza, ale nie oddziałuje na mnie tak jak Ciebie ;) Po prostu mnie nie dotyczy i jest mi nie potrzebny, nie potrzebuję polegać na wierzę w coś, by to przyniosło lepsze jutro - dla mnie jutro nie istnieje, jest tylko kwestią przystosowawczą do życia pośród innych ludzi i mania co zjeść. Cała reszta, to życie, tu i teraz - mniej lub bardziej. To czy w ogóle istnieje, lub czy to wszystko jest zapisane, cokolwiek, kompletnie nie jest mi potrzebne do życia - pomijając oczywiście ciekawe dyskusje na imladis, gdzie głównie używam abstrakcyjnego myślenia do tego typu tematów. To wszystko po prostu nie ma żadnego dla mnie sensu.
Kaczorku, nie ma sprawy! Oczywiście, że każdy reaguje inaczej i zgodnie ze swoimi potrzebami, wcale nie oczekuję, że będziesz miał takie jak ja :). Każdy jest taki, na co jest 'tu i teraz' gotowy. Ale ponieważ udzielasz się w tym temacie, jest wielce prawdopodobne, że nadejdzie kiedyś moment, kiedy zapragniesz uświadomić sobie więcej i wówczas odkryjesz w sobie tę gotowość na coś innego i sens tego (nie zapominajmy, że wszystko, każda nasza myśl, każde uczucie, każde wydarzenie, obraz, wrażenie itd zapisują się w naszej podświadomości i stwarzają coraz potężniejszą 'bazę danych', która wcale nie jest bierna, wręcz przeciwnie ;)).

A póki co, wierzysz czy nie, postrzegasz czy nie, ja Ci życzę, żeby Twoje życie upływało w bardzo pasjonujący sposób i żebyś po prostu odnajdywał się w nim :tuli:
Ostatnio zmieniony 21 maja 2015, 6:00 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: historia nasza

97
Lepiej odnaleźć najpierw prawdę o nieuwarunkowanym sobie bo szukając się w uwarunkowanych zjawiskach tylko mary się łapie a jak się rozpadają z czasem to boli. Jak człowiek odnajdzie prawdę o istocie siebie to potem można się swobodnie we wszystkim dostrzegać bo w istocie we wszystkim jesteśmy.

CM
Ostatnio zmieniony 21 maja 2015, 10:05 przez civilmonk, łącznie zmieniany 1 raz.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: historia nasza

98
Wiesz co, CM, wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, choć jedne z nich są prostsze i krótsze, drugie wprost przeciwnie :). Zatem co jest 'lepsze' dla jednego, dla drugiego wcale takim być nie musi. No i niestety, bez konceptów człowiek się nie obejdzie, one są jak drogowskazy na tych drogach (i to nawet wtedy, jeśli w końcu wysnuje się ten wniosek/zobaczy/stwierdzi, że koncepty, słowa, określenia, materia itp. itd. to tylko iluzja ;)). Prawda o naszej Istocie jest w każdym z nas, ale jak nie ma dwóch takich samych płatków śniegu, tak i nie ma dwóch takich samych ludzi, a co za tym idzie - dróg do tej Prawdy. I każda z nich ma identyczną wartość (a czas przecież nie istnieje ;)).
Ostatnio zmieniony 21 maja 2015, 10:22 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: historia nasza

99
Zaiste, dróg do Rzymu - czyli do poznania siebie, jest wiele. Na tych drogach jest wiele zagrożeń - można ulec złu i dobru. Ostatecznie i zło i dobro zginie. Gdy te ostanie iluzje opadła i każdy zostanie sam ze sobą w puste to większość z przerażenia upadnie w chaos i z błota nowego wszechświata będzie znów szukać Rzymu.

Dlatego dobrzy bogowie mówią że najlepszym miejscem by rozpoznać Rzym w sobie jest ten świat - nie za zły, nie za dobry. A rozpoznać go w sobie jest prosto - wystarczy raz na chwilę się zatrzymać i popaczeć.

Dlatego mówię jak jest.

CM
Ostatnio zmieniony 21 maja 2015, 11:47 przez civilmonk, łącznie zmieniany 2 razy.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: historia nasza

100
Popaczeć i poczuć... :D

(a potem wrócić do naszego 3D i za pomocą iluzorycznych konceptów sobie to wyjaśnić, a to, co poczute, włożyć w iluzoryczne życie - swoisty 'przepis' na spełnienie?... ;))

Mądrze mówisz, ale jest czas i miejsce na wszystko, to jest dla każdego 'aspektu' Całości indywidualne. I chaos, i błoto, i cierpienie, i zagubienie - to wszystko przeminie i obróci się w 'dobro'. Nikogo nie da się ustrzec przed czymkolwiek. Ale i tak można mu pomóc na tej drodze do Rzymu ;)
Ostatnio zmieniony 21 maja 2015, 12:58 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: historia nasza

102
civilmonk pisze:Dobro też upadnie w chaos, przykro mi :)

CM
A skąd wiesz?... :D

(to nie jest chaos, a Porządek; z chaosu żaden porządek się nie narodzi, nie ma takiej opcji ;))
Ostatnio zmieniony 21 maja 2015, 14:53 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: historia nasza

103
Wiem. Lata badań. Lata wglądów. Nauka współczesna plus stare zwoje. Wszystko przesiane przez filtr rozumu. Można tego dokonać ale to żmudne. Nie każdemu się chce. Nie każdy potrafi. Drogą eliminacji trzeba odsiać ziarno od plew. Sercem polać i świadomością Jedną prześwietlić.

Z chaosu porządek się rodzi. Tak powstał ten wszechświat, życie tutaj. Eony to zajmuje. Zapoznaj się z tematem jeśli Cię to interesuje - samporządkowanie się chaosu. Potocznie chaos rozumie się jako bałagan ale to nie jest bałagan. To pierwotna zupa w której wzajemne interakcje prowadzą do wyłaniania się praw a potem wg. tych praw wszystko się porządkuje. Takich wszechświatów jest nieskończenie wiele. Mówi o tym teoria krajobrazu strun. Nie w każdym panują prawa jak u nas.

CM
Ostatnio zmieniony 21 maja 2015, 15:04 przez civilmonk, łącznie zmieniany 2 razy.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: historia nasza

104
CM, robiłam podobnie, przez lata :). I doszłam do wniosku, że nasze zwoje mózgowe to za mało, żeby dostrzec Porządek wykraczający ponad ich możliwości. To, co człowiek postrzega jako chaos (ten pierwotny, z którego wszystko powstało), to tylko efekt tego, że dalej nie wejrzy (na dany moment)... Znaczy nawet jak wejrzy, to nie zrozumie, zwojów mózgowych za mało, żeby to przyswoiły... ;)

I, niestety, nic się samo, a może lepiej: samo z siebie nie przekształca ani nie wyłania, to JUŻ są elementy tegoż właśnie Porządku. Poruszone (wprawione w ruch) RAZ, JUŻ działają zgodnie z określonym porządkiem, który jak najbardziej w tej 'zupie' zaistniał (a może raczej: składa się na tę 'zupę') i rozwijają się, przekształcają dokłądnie tak, jak mają. To tylko sprawia wrażenie (w odbiorze człowieka), że dzieje się 'samo z siebie', bez żadnego planu, logiki, zamierzenia itp.

Tak, wszechświatów jest nieskończenie wiele, ale teoria strun też nie jest kompletna. Ale wszystkie zbudowane są z dokładnie tych samych elementów (z tej samej Energii, tyle że w różnych konfiguracjach).

No to na dzień dzisiejszy pozostajemy po dwóch przeciwnych stronach: chaosu i porządku. I co to zmienia? NIC! :ahah:

(ale na dany moment najważniejsze są nasze uczucia względem ;)).

PS. Kto tu moderuje? Może by tak przerzucić to wszystko z działu 'Zdrowie' gdzie indziej?... (no, tak, przyszła baba i narozrabiała na wstępie... :ahah:).
Ostatnio zmieniony 21 maja 2015, 15:30 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: historia nasza

106
E, tam, bzdety, toż to samo życie, CM, w całej swojej krasie! :radosc: Pacz dalej i podziwiaj. A ja zapraszam Cię do wątku o przeżywaniu (życia), bo to, co określasz jako 'bzdety', to jakby element składowy tegoż przeżywania. Tak samo cudny element jak cała reszta do podziwiania, a jest tego, że hej, znów za mało zwojów mózgowych, żeby to objąć ;).
Ostatnio zmieniony 21 maja 2015, 16:52 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: historia nasza

107
Otóż to - te bzdety śliczne są. Mówię bzdety bo nie chodzi by do nich się przywiązywać jakoś. Raz są takie, raz inne.

CM
Ostatnio zmieniony 21 maja 2015, 16:58 przez civilmonk, łącznie zmieniany 1 raz.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: historia nasza

108
Może coś o Kasi, dla Kasi, z Kasią? CM jak się żona czuje, jak się trzyma? Nie do wiary, że tyle lat się męczy, ze nic i nikt nie potrafi jej pomóc.

Tak mi się wydaje że to Wasze pacze a pacze, nie oznacza widzę... A chyba nie o to chodzi by patrzeć tylko by dostrzegać?
Ostatnio zmieniony 21 maja 2015, 23:11 przez victoria, łącznie zmieniany 1 raz.
... Kiedy nie masz nic do podarowania, ofiaruj uśmiech ....

Re: historia nasza

109
Paczenie to nie patrzenie. Równie dobrze można napisać wonchanie :) Chodzi mi o nieuchwytną różnicę której nie potrafię nazwać. Dalej się patrzy, dostrzega, myśli ale również niezależnie się paczy i woncha. Patrzenie z paczeniem przywraca coś. Nie umiem określić co. Wszystko co powiem będzie przesycone dostrzeganiem w wyniki patrzenia i myśleniem w wyniku dostrzegania podlanym aktualnym czuciem. A paczenia i wonchania nie da się wymyśleć, poczuć czy dostrzec.

O Kasi pisałem parę postów wyżej ale umknęło pewnie w powodzi pitolenia o bzdetach. Dobrze by było je przenieść do Karczmy Duchowej.

Z jednej strony czuje się lepiej. Z drugiej są dni znacznego pogorszenia. Się zobaczy. U jednych ta terapia działa szybko, u innych po miesiącach dopiero.

CM
Ostatnio zmieniony 21 maja 2015, 23:44 przez civilmonk, łącznie zmieniany 2 razy.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: historia nasza

110
Upsss... Chyba nieświadomie narobiłam pewnego zamieszania, nie jestem na bieżąco, nie doczytałam wątku... Nic to, najmocniej przepraszam, doczytam i wrócę do tematu (a może nawet nie tylko).

CM, BĄDŹ, po prostu... Obejmuj żonę swoją energią i pacz, jak to działa...

(domyśliłam się znaczenia 'paczeć')
Ostatnio zmieniony 22 maja 2015, 6:34 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: historia nasza

111
Naprawiłam mój 'błąd', przeczytałam, jeszcze raz przepraszam i wracam do tematu tego wątku.

Moje pierwsze słowa to: mój Boże... Z całego serca Wam współczuję! Ale współczucie to za mało w tej sytuacji. Zrobię, co będę mogła, ze szczerego serca.
civilmonk pisze:Jak Trwoga To do Boga i Czekać Na Cud

CM
Nie, CM, to też za mało, trzeba samemu 'Czynić Cud'... Bóg pomaga tym, którzy sami sobie pomagają. Ja wiem, Ty raczej wolałbyś w te 'rewiry' nie wchodzić, ale sytuacja jest poważna, zrób, co możesz, odejdź 'na chwilę' od swoich przekonań i spróbuj czegoś innego. Oczywiście nie namawiam do zrezygnowania z konwencjonalnego leczenia (czy jakiegokolwiek, w które uwierzycie), ale dodam, że i tak u podstaw są uczucia, niestety... Sam masz okazję zobaczyć to na samym sobie, spójrz, życie podsunęło Ci słowa JP2 'Nie lękajcie się', Ty się otworzyłeś na nie i... zrobiłeś to, uciszyłeś swój strach (świadomie bądź nie, bez znaczenia), stąd i ten 'cud'. Ale to nie JP2 tego dokonał ani jego słowa a Ty sam, bo Ty sam otworzyłeś się i tego dokonałeś. Życie (i w nim JP2) dostarczyło Ci tylko takiej możliwości, tego, czego potrzebowałeś najbardziej na dany moment.

Widzisz, jesteśmy Jednością, wszyscy (na poziomie duchowym). Niby każdy tu jest 'osobny', inny, ale w rzeczywistości jesteśmy cząstkami tego samego Życia, jednego, nie ma więcej. I to samo Życie w sytuacji, kiedy jedna Jego cząstka 'upada' z takiego czy innego powodu, w całej tej 'reszcie' mobilizuje się i pomaga jej, wystarczy wyciszyć się, uspokoić, rozejrzeć wokół i brać... Bo Życie w swej naturze i zgodnie ze swoim Porządkiem ZAWSZE dąży do... porządku, nie chaosu, do harmonii, a nie dysharmonii (każda choroba to dysharmonia energetyczna w organizmie), do zdrowia, nie do choroby, do sukcesu nie do porażki, do szczęścia, nie do rozpaczy itd. jednym słowem do pozytywnego, nie negatywnego.

CM, paczeć jest bardzo cenne, ubogaca nas. Ale to nie wystarczy, trzeba też patrzeć i myśleć, wyciągać wnioski, kontrolować swoje uczucia, myśli, reagować na te negatywne, transformować je. Jest miejsce i czas na paczenie, ale i na patrzenie, z którego wynika działanie. Trzeba działać, nie tylko obserwować. Po to tu jesteśmy. I działania nie dotyczą tylko sfery materialnej (iść do lekarza), ale, i to w pierwszej kolejności, sięganie o źródła 'upadku', które jest w naszej sferze duchowej, choć, jak z pozoru się wydaje, powód jest materialny; nie, to tylko efekt...

Stąd właśnie tak cenne i skuteczne jest zachować w chorobie wiarę, nie tracić nadziei itd.

Ale to tylko słowa, słuszne i prawdziwe, rzecz jasna, jednak jakże trudno jest zachować wiarę, nadzieję, spokój, kiedy człowiek cierpi i, tak naprawdę, nie rozumie, dlaczego powinien nie lękać się, wierzyć, mieć nadzieję...

CM, możesz zdziałać dużo, możesz tego 'cudu' dokonać, jesteś silny, dysponujesz potencjałem zdolnym góry przenosić, ja to czuję i widzę. Pomogę Ci, dołożę moją 'cegiełkę' do całej tej pomocy w postaci medycznej, ale głównie w postaci współczucia i modlitw innych osób, zrobię to ze szczerego serca. Ale to Ty 'grasz tu pierwsze skrzypce' i to Ty możesz najwięcej, od Ciebie zależy tak dużo, że chyba nie wyobrażasz sobie tego... Bo Twoja żona na Tobie się opiera. Więc zrób, co możesz (a możesz naprawdę DUŻO, podkreślam), żeby 'otulić' Kasię swoja energią najwyższej jakości, energią bez strachu, nasączoną wiarą, wręcz pewnością, że choroba odejdzie (JUŻ odeszła).

Domyślam się, że nie jest to łatwe dla Ciebie (te moje rady, rzecz jasna cała ta sytuacje również), bo Twoje poglądy na życie odbiegają od takich 'hocków-klocków', tym niemniej spróbuj, proszę, bo MOŻESZ.

I szczególnie Tobie, gdybyś znalazł chwilkę, polecam:

http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?id=7495

Nie chodzi tu o raka, choć on jest motywem przewodnim lektury, ale o samo życie. Ta książka otwiera człowieka na to, czego on nie jest świadomy, genialnie łączy materialne z duchowym, pokazuje, co życiem rządzi, skąd się biorą choroby, dlaczego jedni chorują, a drudzy nie, jak sobie z tym radzić itd. Istna kopalnia wiedzy o naszej duchowości. Myślę, że znalazłbyś w niej i wiedze, i energię, dzięki której mógłbyś 'stać w pionie' i przekształcić swoje uczucia w taki sposób, żeby móc nimi objąć Kasię i pomóc jej zharmonizować swoje energie w organizmie.

PS. Miałam dziś dziwną 'przygodę' w nocy, kompletnie zaskakującą, ale teraz dociera do mnie, że ona Ciebie dotyczyła... ;). CM, cokolwiek zadecydujesz, jestem z Tobą całym sercem.
Ostatnio zmieniony 22 maja 2015, 9:51 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: historia nasza

112
Dzięki :)

A co do linka

W tym stanie jasności zrozumiałam też, że nie jestem tym, kim myślałam: oto jestem, bez mojego ciała, rasy, kultury, religii czy przekonań...a jednak nadal istnieję! Czym więc jestem? Kim jestem? Z pewnością nie czuję się zredukowana czy mniejsza w jakiś sposób. Przeciwnie, nigdy nie byłam tak ogromna, tak silna, obejmująca sobą praktycznie wszystko. Ach, nigdy nie czułam czegoś takiego.

To jest właśnie paczenie i wonchanie. Nie trzeba umierać by to odkryć. Umrzeć musi tylko przekonanie iż jest się CZYMŚ. To jest sedno przesłania advajty i buddyzmu.

CM
Ostatnio zmieniony 22 maja 2015, 12:03 przez civilmonk, łącznie zmieniany 2 razy.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: historia nasza

113
Oczywiście, że nie trzeba umierać, żeby to odkryć, ja też nie musiałam ani chorować, ani umierać :).

Ale to nie wszystko, CM. Życie jest zjawiskiem złożonym i każda jego cząsteczka ma sens i cel. Ta książka właśnie o tym mówi. Nie pomija żadnej strony, osadza to odkrycie w życiu materialnym, w którym to jesteśmy CZYMŚ, choć, tak naprawdę nie jesteśmy. Nie znam dobrze buddyzmu i advajty, ale jeśli to jest główne przesłanie, to... czegoś tu brakuje... Bo JEST nie istnieje bez NIE JEST. 'Plus', żeby zaistnieć, musi być określony przez 'minus'. Więc to przekonanie, że nie jesteśmy CZYMŚ, wcale nie musi umierać, bo jak umrze, doprowadzi do śmierci części 'minus', a to jest punkt, w którym każdy z nas się na dany moment znajduje.
Ostatnio zmieniony 22 maja 2015, 12:49 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: historia nasza

115
Skoro to rozumiesz, wprowadź to w swoje życie... Otul tym Kasię... (nic więcej nie potrzeba, żeby z powrotem zharmonizować te rozregulowane energie :love1:)
Ostatnio zmieniony 22 maja 2015, 14:46 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: historia nasza

116
civilmonk pisze:Ja się powołuje na naukę. Czy jeśli powtórzę za Einstainem że E=mc2 to też tylko opinia czy udowodniony fakt? Podobnie z Wilberem - to naukowiec
raczej zabawne zestawienie nazwisk, niż przekonywujące :). przecież z większością twierdzeń Einsteina trudno polemizować. natomiast dziedzina w jakiej porusza się Wilber daje dowolność przyswajania plus interpretacji.

civilmonk pisze:Nasze głowy to też maszynki i można poznać jak działają. Nasze działania to efekt pracy maszynek a nie wolnej woli. Im szybciej się z tym kto pogodzi tym łatwiej się żyje
niech będzie - maszynki ;), lecz warto zauważyć, że ich 'trybiki' składają się z różnych materiałów. dlatego też w razie poważnej awarii (z pozoru identycznej z innymi) maszynki - gdy przychodzi ją naprawić - nie w każdym przypadku skutecznie działają produkowane taśmowo narzędzia.
Ostatnio zmieniony 22 maja 2015, 14:47 przez Lunadari, łącznie zmieniany 1 raz.
"Kochamy się, bo ona tak samo mi się nie podoba jak ja jej, i nie ma nierówności."
Witek Gombrowicz

Re: historia nasza

118
civilmonk pisze:Pomrzemy to zobaczymy kto był bliżej prawdy :) Nie ma co już zbytnio strzępić języka.

CM
Dla mnie to prawda oczywista :).

Ale szkoda życia, tego, co nam zostało, zanim pomrzemy, jeszcze całe mnóstwo 'dobrego' można by zdziałać ;)
Ostatnio zmieniony 22 maja 2015, 16:30 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: historia nasza

119
civilmonk pisze:Nie ma co już zbytnio strzępić języka.
jak tam sobie kcesz.
ja wybieram patrzeć i widzieć, miast ślepo 'paczeć' bez wyboru ;)
Ostatnio zmieniony 22 maja 2015, 16:41 przez Lunadari, łącznie zmieniany 1 raz.
"Kochamy się, bo ona tak samo mi się nie podoba jak ja jej, i nie ma nierówności."
Witek Gombrowicz

Re: historia nasza

120
Po serii trzech zabiegów żona czuje się dużo lepiej :)

CM
ps. na powyższy post odpowiedziałem w wątku Karczmy w grupie Rozwój Duchowy
Ostatnio zmieniony 28 maja 2015, 0:43 przez civilmonk, łącznie zmieniany 2 razy.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Wróć do „Zdrowie”

cron