Re: czy chrześcijaństwo odrzuca świat i ludzi (na podświadomym poziomie)

181
Brak odpowiedzi to takze odpowiedz.
Lidka, i przeciez nie chodzi o odpowiedz dla mnie. Chodzi o to bys dotarla do miejsca gdzie nie bedzie juz nic z czym bedziesz sie identyfikowala. Dopiero wowczas odczujesz to nic- aby zrozumiec co znaczy wszystko. Wiec odpowiedz sobie, i rob to tak dlugo az nie bedzie nikogo kto udzieli odpowiedzi bo nie bedzie nikogo kto pytalby. Gdy zostanie czyste istnienie...:). Dziekuje Ci za te rozmowe
Ostatnio zmieniony 15 kwie 2012, 19:11 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: czy chrześcijaństwo odrzuca świat i ludzi (na podświadomym poziomie)

184
Ale to nie mój umysł się broni a JA SAMA. Doświadczyłam i podziękuję. JA. Umysł nic nie widzi i o niczym nie decyduje, nie jest 'osobnym bytem', tylko moim 'narzędziem'.

Powiedz mi" dlaczego jesteś aż tak upierdliwa, za przeproszeniem z tymi radami dla mnie? Bo nie po raz pierwszy mi to proponujesz. Nie możesz przeżyć, że ktoś ma swoją drogę? :)

(Miłujący mi się przypomniał, on też nie mógł przeżyć, że ludzie go nie słuchają... ;))
Ostatnio zmieniony 15 kwie 2012, 19:45 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: czy chrześcijaństwo odrzuca świat i ludzi (na podświadomym poziomie)

185
A czy ja Ci cos radze, do czegos zmuszam? Wiesz- jesli nie sprawia mi przyjemnosci, nie interesuje mnie rozmowa- odchodze. Nie walcze na slowa...
Ale powiedzialas ze to nie umysl widzi, a wiec kto, w jaki sposob to robi, jak robi sie to widzenie? Kim jest Ja? Istota?
Lidka, a Ty czujesz ze zyjesz czy wiesz ze zyjesz?
Ostatnio zmieniony 15 kwie 2012, 19:53 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: czy chrześcijaństwo odrzuca świat i ludzi (na podświadomym poziomie)

186
I czuję, i wiem, Andra :).

A także czuję, że jakbyś miała świadomość życia, w ogóle byś nie dyskutowała na ten temat, pozwoliłabyś każdemu iść swoją drogą, bo byś wiedziała, że taka jest kolej rzeczy. Wiedziałabyś, że tyle prawd, ilu ludzi. I mnóstwo innych rzecz byś wiedziała.

Ale nie wiesz.

Ale wiesz, jak interpretujesz swoje doświadczenie. Tylko, że ono jest Twoje i tylko Twoje...

Zadajesz mnóstwo pytań, żeby 'wpuścić mnie w maliny', z których nie znajdę wyjścia, ale moich odpowiedzi nie czytasz. Czytasz, ale zbyt 'lekko' je traktujesz i albo zapominasz, albo rozumiesz, jak chcesz. Moje zdanie do niczego Ci nie jest potrzebne, więc wyciągam wniosek, że chcesz się po prostu utwierdzić w swoim punkcie widzenia (którego podobno nie masz, ot ewenement ;)). No, ja Cię w nim nie utwierdzę, to nie moje zadanie... ;). Ani nie pogubię się w tych 'malinach', w których Ty co chwilę się gubisz i zadajesz te same pytania...

Andrusiu, zostawiam Cię z Twoim doświadczeniem, z Twoim punktem widzenia-widmem (bo go nie masz, ponoć) i bez oczekiwania, że zechcesz spojrzeć na siebie z boku, żeby zobaczyć, że zachowujesz się dokładnie jak Miłujący (choć nie zasypujesz mnie cytatami)... I że wszystkie swoje 'niedostatki' (świadomości) widzisz w kimś innym. Wbrew temu, co o mnie mówisz (bo co myślisz - pojęcia nie mam), ja Cię akceptuję taką, jaka jesteś i mam świadomość, że tak być musi.

Dobranoc, wszystkiego dobrego! :dobranoc:
Ostatnio zmieniony 15 kwie 2012, 20:10 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: czy chrześcijaństwo odrzuca świat i ludzi (na podświadomym poziomie)

187
Otoz i to. Tylko nie przenos na innych swoich ograniczen- to co musisz Ty - nikt inny nie musi. Natomiast mozna wszystko, pod warunkiem ze wie sie o tym. Nie mysle o Tobie Kochanie, nie mam powodu. A pytania...powtarzam te na ktore nie odpowiadasz, lub odpowiadasz teoria nie bedaca doswiadczeniem a suchym rozumowym ciagiem logicznym przyczyny i skutku. Wiec nawet jesli rozumiesz O CZYM mowisz, to tylko tyle. Nie wiesz tego. Stad ucieczka przed odpowiedzia. Wiesz- utozsamienie sie polega na braku swiadomosci tegoz utozsamienia. Moje slowa nic Ci nie dadza, o ile Ty sama nie zechcesz doswiadczyc nieistnienia rodzialu Ja od Jestem. Tego Ja ktorego tak kurczowo sie trzymasz. Tak, Kochanie, jestes istota, esencja zycia, prawda zycia. Tylko tego nie wiesz jeszcze, nawet rozumiejac ze tak jest. A tak jak droga czucia bez rozumienia nie jest pelnia, tak droga rozumu bez czucia nia nie jest. To zaledwie polowa pelni.:)
Ostatnio zmieniony 15 kwie 2012, 20:30 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: czy chrześcijaństwo odrzuca świat i ludzi (na podświadomym poziomie)

188
Ale Ty jesteś przewidywalna... ;). Odeszłam wczoraj od komputera i zastanowiłam się, jak zareagujesz. Wyobraź sobie, że prawie słowo w słowo typowałam taką właśnie odpowiedź... :)

Andra pisze:Otoz i to. Tylko nie przenos na innych swoich ograniczen- to co musisz Ty - nikt inny nie musi.
Oczywiście, czy ja kiedykolwiek powiedziałam coś innego? Przekonywałam kogokolwiek, że musi tego samego doświadczyć? Nie, moja droga, ja piszę, co wiem i czego doświadczam, ktoś to czyta i albo wątpi (wtedy logicznie wyjaśniam), albo wzrusza ramionami i puka się w głowę (wtedy się uśmiecham), albo w ogóle pomija moje wypowiedzi. Komentarze nieprzychylne też się w tym mieszczą i nie robią mi żadnej 'krzywdy'. A wiesz, dlaczego? Bo ja tym żyję, tego doświadczam, bo to nie jest teoria, a praktyka. Zatem Twoje słowa ' odpowiadasz teoria nie bedaca doswiadczeniem a suchym rozumowym ciagiem logicznym przyczyny i skutku. Wiec nawet jesli rozumiesz O CZYM mowisz, to tylko tyle. Nie wiesz tego. są tylko Twoim wyobrażeniem sytuacji. Opartym na Twoim własnym doświadczeniu, w którym moje się nie mieści (jakby nie było, każdy sądzi według siebie ;)). Nie doświadczam tego, co Ty - znaczy nie doświadczam niczego, tak? Bo skoro Ty zwątpiłaś kiedyś tam i Twoje zwątpienie poniosło Cię w inna stronę, to ja też tak muszę? Chyba tak, inaczej to się nie może liczyć... ;)
Andra pisze:Wiesz- utozsamienie sie polega na braku swiadomosci tegoz utozsamienia.
No, niestety, nie do końca się z tym zgodzę... :)

Utożsamienie się to efekt naturalny przyjęcia formy materialnej. W ten sposób utożsamia każdy duch wcielający się w ciało na cały okres doświadczania życia na Ziemi. To jest utożsamienie nie do zmiany, niestety, duch staje się człowiekiem.

A ponieważ duch przechodzi do doświadczania w rzeczywistości uwarunkowanej, jego całe ludzkie życie będzie polegało na utożsamianiu się. Początkowy okres utożsamiania się z czymś jest rzeczywiście nieświadomy, człowiek utożsamia się czymś, w co uwierzy. Właśnie wiara jest narzędziem do utożsamiania się. Dziecko z natury rzeczy jest samą ufnością, więc nie dyskutuje, po prostu wierzy rodzicom, stąd zasadnicza rola najbliższego otoczenia, bo to ono definiuje kształt tego utożsamienia się.

Ale dziecko rośnie, jego umysł się rozwija, staje się dorosłym człowiekiem. W tym momencie jest już zdolny dokonywać swoich wyborów na temat tego, z czym się utożsami. Bo nie może żyć nie utożsamiony z niczym, jego naturą jest utożsamianie się.

Może to robić nieświadomie, nie mając pojęcia o utożsamieniach, a może też nabrać świadomości, czym jest utożsamienie i wówczas dokonywać świadomych wyborów, odrzucać te utożsamienia, które mu nie służą i wybierać takie, które chce.

Świadome utożsamianie się to proces na bazie umysłu. To zasadnicze 'narzędzie' ducha wcielonego. Inaczej mówiąc - umysł służy do interpretacji tego, czego doświadczamy i jest bazą do naszych wyborów.

I cały pic polega na tym, żeby nabrać na tyle świadomości, ile człowiekowi umożliwi świadomą zmianę uwarunkowań mentalnych, a to prowadzi do odrzucenia wartości 'ego' i wcielania w życie wartości serca. Tylko tyle i aż tyle.

Duch nie wciela się w ciało po to, żeby odkrywać to, co zgodził się zapomnieć na czas bycia człowiekiem, a właśnie po to, aby nabierać świadomości i zgodne z nią wartości wcielać w życie.

Ty możesz uznać inaczej, Twój wybór.

Utożsamiłaś się z czymś zupełnie innym niż ja, utożsamiłaś się z takim poglądem, że nie masz poglądu, że nie wierzysz w nic, że nie potrzebujesz wolnej woli, a skoro się z tym utożsamiłaś, po prostu nie jesteś w stanie zobaczyć swojego utożsamienia. Po prostu uwierzyłaś w coś, co nie ma miejsca (nie mówię tu o Twoim doświadczaniu (ciszy), ale o jej interpretacji). Bo nie stawiasz na świadomość, nie rozwijasz jej, uwierzyłaś, że świadomością jest Twoje odczucie.

Natomiast ktoś świadomy zawsze będzie widział uwarunkowania (swoje) i świadomie nimi kierował.
Andra pisze:Moje slowa nic Ci nie dadza, o ile Ty sama nie zechcesz doswiadczyc nieistnienia rodzialu Ja od Jestem.
Moje słowa też nic Ci nie dają, bo po raz kolejny Ci mówię, że doświadczyłam i nie wybrałam tego. Nie potrafisz tego zaakceptować? Skup się na sobie, Andra.
Andra pisze:Tak, Kochanie, jestes istota, esencja zycia, prawda zycia. Tylko tego nie wiesz jeszcze, nawet rozumiejac ze tak jest. A tak jak droga czucia bez rozumienia nie jest pelnia, tak droga rozumu bez czucia nia nie jest. To zaledwie polowa pelni.:)
I jaki z tego wniosek? :)

Wiesz co, ja Ci poradzę jedno: zajmij się sobą. Potraktuj mnie jak kogoś 'niedorozwiniętego', jeśli Ci to ulży, nieświadomego życia, upartego i cokolwiek tylko negatywnego Ci do głowy przyjdzie. Jeśli Twój punkt widzenia jest rzeczywiście odzwierciedleniem Prawdy, nie będziesz miała żadnych wątpliwości. Jeśli natomiast je masz (np. po moich postach), po prostu drąż, rozwiewaj je, staraj się zrozumieć i wyciągnąć wnioski, bo po to masz umysł. Korzystaj z niego póki czas ;).
Ostatnio zmieniony 16 kwie 2012, 6:47 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: czy chrześcijaństwo odrzuca świat i ludzi (na podświadomym poziomie)

193
Tak. Ale nie umysł z tego zrobi cokolwiek, ale człowiek został wyposażony w umysł, żeby jego abstrakcyjne myślenie stworzyło możliwość wyboru.

Taka miłość, o którą pytasz, nie ma wyboru. Ani świadomości ;). I dlatego wciela się w ciało ludzkie, żeby mieć wybór i dzięki niemu nabrać świadomości samej siebie.
Ostatnio zmieniony 16 kwie 2012, 15:08 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: czy chrześcijaństwo odrzuca świat i ludzi (na podświadomym poziomie)

194
to przez kogo zostal wyposazony ten czlowiek w umysl? A nie wpadnie Ci do glowy ze to jednosc? I ze milosc o ktora nie pytam- stwierdzam- ma swiadomosc ze wszelki podzial jest iluzja? I ze doswiadcza samej siebie aby przez niedoskonalosc byc swiadoma swej doskonalosci. Wiec te wybory sa takze iluzja nieswiadomosci? I dotycza tych ktorzy sa nieswiadomi swej istoty? Milosci, Lidko, ktorej wyrazem jest czlowiek-Ja.
Ostatnio zmieniony 16 kwie 2012, 15:47 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: czy chrześcijaństwo odrzuca świat i ludzi (na podświadomym poziomie)

195
Andra, jakbyś czytała moje odpowiedzi naprawdę z chęcią zrozumienia, co ja piszę, juz dawno byś zauważyła, że cały czas mówię o jednym organizmie. Jesteśmy jednością, ale nie postrzegamy tego, bo na tę chwilę jesteśmy uwarunkowani na inne postrzeganie (i to celowo). WSZYSCY!

Możemy tę jedność wyczuć. Ale to nie przeszkodzi nam w odczuciu ;odrębności' od innego człowieka. I z pozycji tegoż człowieka i jego świadomości ja piszę.
Andra pisze:to przez kogo zostal wyposazony ten czlowiek w umysl? A nie wpadnie Ci do glowy ze to jednosc? I ze milosc o ktora nie pytam- stwierdzam- ma swiadomosc ze wszelki podzial jest iluzja?
Mnie to nie musi wpadac do głowy, bo ja to doskonale wiem :)

Za to Twoje 'wiem' (na temat jedności) jest mało konsekwentne, bo nawet dziś w rubryce o wierze stwierdziłaś, że człowiek ma ją 'z zewnątrz', od umysłu...

Mój Boże, gdzie jest 'zewnątrz', jak wszystko jest 'jednym organizmem'???

(i jak wiara, potężna energia pozytywna potrafiąca 'góry przenosić', może pochodzić od umysłu, który z miłością nie ma nic wspólnego, bo przynależy do części materialnej, mimo iż sam nie jest materialny, czyli do części energii negatywnych??? Od umysłu może pochodzić zwątpienie i cokolwiek innego, co jest wartością 'ego', czyli negatywne. Ale o tym w tamtej rubryce.

Andra pisze:I ze doswiadcza samej siebie aby przez niedoskonalosc byc swiadoma swej doskonalosci.
Nie! :) Nie ma 'niedoskonałości' w tym 'jednym doskonałym organizmie'! To tylko człowieka tak 'koślawo' postrzega, bo widzi w zbyt małej perspektywie i nie ma świadomości doskonałości.
Andra pisze:Wiec te wybory sa takze iluzja nieswiadomosci? I dotycza tych ktorzy sa nieswiadomi swej istoty? Milosci, Lidko, ktorej wyrazem jest czlowiek-Ja.
Wybory nie są iluzją, są doskonałym 'narzędziem', dzięki któremu dusza powolutku i skutecznie nabiera świadomości. To, że rzeczywistość negatywna (energii spowolnionych) jest iluzoryczna, że wszelkie wydarzenia w tej rzeczywistości nie mają wartości uniwersalnej, są przypisane tylko i wyłącznie do tej rzeczywistości, to tylko część doskonałego Planu, dzięki któremu całość, za pośrednictwem duszy ludzkiej (m.in, bo człowiek nie jest jedyną istota myślącą ani nie jedyną formą, która doświadcza) może Sama Siebie doświadczyć (na nieskończenie wiele sposobów).

Powiem Ci to trochę inaczej (i w największym skrócie): nie ma NIC, oprócz Boga (Źródła, Siły Wyższej itp, nazw jest wiele). To On sam doświadcza Siebie na mocy Swojej woli i na skutek celowego podziału energii w Swoim organizmie, która stworzyła różnorodne środowiska. Dzięki temu powstały WARUNKI, do doświadczenia Samego Siebie. Ale Źródło jako takie nie doświadcza, bo Ono cały czas WIE. To, co WIE, jest cały czas doświadczane, a doświadczyć może ta cząstka Całości, która NIE WIE. Bo zapomni. Siłą rzeczy. Gdyż przejdzie do świata form (który wcale nie jest 'na zewnątrz', a właśnie w tym 'jednym organizmie') i na bazie iluzji zacznie doświadczać na miliony, miliardy sposobów i w milionach, miliardach aspektów. Forma będzie CZUĆ prawdę, ale doświadczenie tworzyć. Posłuży się iluzją, wierząc, że to rzeczywistość. I w ten sposób będzie nabierać świadomości: najpierw tego, kim nie jest, żeby móc dojrzeć do tego i dokonać ŚWIADOMEGO wyboru wartości, które ją naprawdę odzwierciedlają i które w sobie czuje.

Z tej pozycji to, czego Ty doświadczasz, jest jak najbardziej prawdziwe. Natomiast interpretacja... :rolleyes:

Jesteś tak samo człowiekiem, jak każdy z nas, czyli tą cząstką, która NIE MA świadomości (inaczej by się nie wcielała). To, co odkryłaś, to 'odczucie Źródła'. Ale nie po to dusza się wciela, żeby to odkryć i 'olać' całą inkarnację, to jest 'wyważanie otwartych drzwi'. Bo do odczucia Źródła automatycznie wracamy po śmierci ciała, więc jaki jest sens szukanie jej w czasie, który ma być przeznaczony na nabieranie świadomości?

Takie jest moje zdanie. Ty, natomiast, masz prawo wybrać po swojemu, Twój wybór Tobie ma służyć, nie mnie i z ręką na sercu Ci mówię, że jestem tego świadoma :). Tylko, na Boga, zostałaś wyposażona w umysł, potrafisz myśleć, więc wykorzystaj tę możliwość i posłuż się niekiedy zwykłą logiką, a nie będziesz przeczyła samej sobie i może dojdziesz do ciekawych wniosków ;). To nijak nie stoi w sprzeczności z Twoim doświadczeniem, wręcz przeciwnie, dopełnia je, bo daje Ci możliwość interpretacji go zbliżonej do Prawdy.
Ostatnio zmieniony 16 kwie 2012, 17:12 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: czy chrześcijaństwo odrzuca świat i ludzi (na podświadomym poziomie)

198
Czytam, czytam. Wiec jakim cudem utozsamiasz te swoja istote z Ja? Gdzie zgubilas bycie, istnienie...jestem?
Ok. Poswiece sie: jestesmy uwarunkowani na niepostrzeganie jednosci...kto o tym wie? Jakim cudem Ty, bedac uwarunkowanym czlowiekiem- jestes swiadoma jednosci? Czyli mozna? Ano mozna doswiadczalnie.
Dalej- co powoduje ten rozdzial? A ego. Nie rodzisz sie z nim, nie rodzisz sie z wiara. Ufnosc plynaca z milosci umysl poprzez ego zastepuje wiara. Milosc nie potrzebuje jej, ona nie watpi. Watpliwosci to cecha umyslu, stad potrzeba wiary wyjasniajacej watpliwosci. Nie ma tego rozdzialt, o ile jestesmy swiadomi tego, a utozsamianie sie z produktami wiary nie sluzy swiadomosci.
Czesc poswiecona duszy pomine, to jest Twoje uwarunkowanie ktore w dodatku przerzucasz na wszystkich.
Swiadomosc nie potrzebuje sie nabierac, sama siebie....chyba:)swiadomosc- obecnosc jest tym co jest. Wiec doswiadczenia ktore kreuje i doswiadcza sluza zrozumieniu czym jest poprzez doswiadczenie tego czym nie jest.
Odpowiesz mi w koncu czym jest to Twoje Ja i kim jest ta ktora je posiada? Nie jestesmy czastka Lidko, jestesmy jej wyrazem, jej przejawem. Nic nas nie dzieli procz tego Ja...po to bysmy mogli przegladajac sie w lustrach nieswiadomosci mogli zobaczyc siebie swiadomych. Dzieki temu co nas rozni- doswiadczyc jednosci.
Ostatnio zmieniony 16 kwie 2012, 19:30 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: czy chrześcijaństwo odrzuca świat i ludzi (na podświadomym poziomie)

199
Postanowiłaś popracować jednak? :)

Ja już idę odpocząć, więc będzie krótko.
Andra pisze:Wiec jakim cudem utozsamiasz te swoja istote z Ja? Gdzie zgubilas bycie, istnienie...jestem?
Żadnym cudem. To się łączy i wynika jedno z drugiego.
Andra pisze:Ok. Poswiece sie: jestesmy uwarunkowani na niepostrzeganie jednosci...kto o tym wie? Jakim cudem Ty, bedac uwarunkowanym czlowiekiem- jestes swiadoma jednosci? Czyli mozna? Ano mozna doswiadczalnie.
Oczywiście, że można. Ale dla człowieka to jest tylko doświadczenie, a nie sens bycia człowiekiem. To doświadczenie trzeba by przełożyć na życie (ten 'film', czyli iluzję), wtedy będzie miało wartość.

Wie o tym Bóg (on wszelkich nazwach) i każdy Jego aspekt, który został wydzielony się ze Źródła.


Andra pisze:Dalej- co powoduje ten rozdzial?
Jaki rozdział?
Andra pisze:A ego. Nie rodzisz sie z nim, nie rodzisz sie z wiara. Ufnosc plynaca z milosci umysl poprzez ego zastepuje wiara. Milosc nie potrzebuje jej, ona nie watpi. Watpliwosci to cecha umyslu, stad potrzeba wiary wyjasniajacej watpliwosci. Nie ma tego rozdzialt, o ile jestesmy swiadomi tego, a utozsamianie sie z produktami wiary nie sluzy swiadomosci.
Miłość nie potrzebuje wiary i niczego, ale w środowisku pozytywnym (gdzie po prostu JEST), nie w środowisku negatywnym. Dlatego dla człowieka doświadczającego miłości (JAKA/CZYM JEST) została wyposażona w odpowiednie narzędzia wspomagające.
Andra pisze:Swiadomosc nie potrzebuje sie nabierac, sama siebie....chyba:)
Nie. Ale to nie jest 'nabieranie', to jest metoda na doświadczanie.
Andra pisze:swiadomosc- obecnosc jest tym co jest.
Tak. Ale nie w naszej rzeczywistości (materialnej)

Andra pisze:Wiec doswiadczenia ktore kreuje i doswiadcza sluza zrozumieniu czym jest poprzez doswiadczenie tego czym nie jest.
Tak. Ale nie tylko czym nie jest, czym jest też.
Andra pisze:Odpowiesz mi w koncu czym jest to Twoje Ja i kim jest ta ktora je posiada?
Mną i ja je posiadam. Tu i teraz jestem Lidką. A tak w ogóle jestem cząstką Całości na swoim poziomie świadomości, która dąży (jest w trakcie) do powrotu do Źródła.
Andra pisze:Nie jestesmy czastka Lidko, jestesmy jej wyrazem, jej przejawem. Nic nas nie dzieli procz tego Ja...po to bysmy mogli przegladajac sie w lustrach nieswiadomosci mogli zobaczyc siebie swiadomych. Dzieki temu co nas rozni- doswiadczyc jednosci.
Dużo nas różni, Andra. Jesteśmy zupełnie innymi aspektami Całości w innych punktach na tej drodze do Źródła. Ale jako ludzie nic nas nie różni. Poza świadomością ;)
Ostatnio zmieniony 16 kwie 2012, 20:12 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: czy chrześcijaństwo odrzuca świat i ludzi (na podświadomym poziomie)

201
Nie. Poza Twoim doświadczeniem (którego ja i tak jestem świadoma).

Co Ci daje Twoje doświadczenie w codziennym życiu? Bo dajesz wyraz temu, że... sorry, zaspokojeniu potrzeb Twojego 'ego'. Że walczysz jak lew, aby Cię uznać za wyjątkową, nie podlegającą prawom życia dotyczącym człowieka..

Pomyśleć, że to tylko dlatego, iż potrafisz doświadczyć jedności... Nie Ty jedna, Andra. Ale Ty jedna ze wszystkich, których znam, dajesz wyraz nie przekładania tego na życie, pozwalania swojemu 'ego' rządzić sobą i życia w potężnej iluzji interpretacji, przekonania o swojej 'wyjątkowości' i 'inności'... O, tak, niewątpliwie jesteś 'wyjątkowa' i 'inna' ;).
Ostatnio zmieniony 17 kwie 2012, 6:23 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: czy chrześcijaństwo odrzuca świat i ludzi (na podświadomym poziomie)

209
Ac tam. Ale pamietasz- Ty kiedys mowilas ze lubisz zielen, prawda? Zastanawiam sie, do jakiego stopnia intuicyjnie wybieramy te swoje kolory...upodobania zmieniaja sie, takze kolorystyczne. A ja nigdy nie mialam tego jednego ulubionego, poza biela, odchodzilam od niej na chwile i wracalam...mozna by o tym watek.
O tym jak wybieramy swoj kolor, jak dojrzewamy do niego. Jak wyrastamy z jednego by odnalez inny swoj. Moznaby
Ostatnio zmieniony 17 kwie 2012, 10:12 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Wróć do „Religia chrześcijańska”

cron