Re: Wojna na świecie

31
Conan Barbarzynca pisze:
Ja?! pisze:nie koniec świata a starych czasów, czasów wojen i nienawiści i systemu monetarnego.
To tez, ale to są rózne przyczyny ;) Generalnie wojna jest dla wojowników, i tylko oni się z tym dobrze czują, są w swoim zywiole(niepotrzebna im nienawiść), wszystkich innych pochłone i zniszczy ;)
Generalnie wojna pochłania ludzkie istnienia i średnio różnicuje pomiędzy wojownikami a nie wojownikami. Można ją porównać do żywej istoty, pewnego rodzaju potwora napędzanego przekonaniami przywódców a niszczącego wszystko co stanie jej na drodze.
baabcia pisze:widziałam dotknęłam ludzi wojną poranionych strasznie - zabrała im dzieciństwo, młodość, miłość wszytko - nigdy przenigdy nie usłyszałam z ich ust słowa o tym, ze wojna może być znośna - nie - wojna to jest koniec świata;

i widzę chętnych na wojnę za awans, grosze czy dla zabawy - a nich ich ... ma kto w opiece - potrzebna im będzie juz do końca zycia

pomilczę bo nie wszyscy chcą o tym gadać

głodu i wojny nie zapomina się przenigdy - wystarczy raz zobaczyć

nie ma lekkiego gadania o wojnie

http://www.wprost.pl/G/news_foto/8/7/c/ ... e4fb10.jpg

http://www.unic.un.org.pl/jugoslawia/content/img/05.jpg

wojna dotycz mnie nie sąsiada kiedy się do niej dopuści
dotyczy moich kochanych dzieci nie kogoś tam

nie pi@przcie o wojnie

kiedy przychodzi jest zawsze osobista nie odległa cudza
baabcia pisze:i popaprańcy, nieudacznicy ... przecież to trop nasz rodzimy - ja nie mam niech i komu zdechnie

egoiści

głosiciele końca a nie poczatku, bez poczucia wartości i sensu

bez wiary w człowieka

Solidarność się powidła bo nie głosiła niszczenia odbierania i zabijania - choć oszołomów nie brakowało i to btło przyczyną końca przecież

co ciekawe ten kto wojnę by wszczynał zupełnie nie widzi w tym tralnego zagrożenia dla swoich dzieci i siebie - na pytanie o konkrety - gdzie cie pochować itd ... komu oddać dzieci ... osłupienie - nie pełna strategia
Baabciu, ten kto wojnę wszczyna, zakłada wygraną. Same koszta odgrywają poślednią rolę, zostają wkalkulowane w "zwycięstwo". Ten kto do wojny dąży, rzadko się liczy właśnie z tym, że dotknie ona go bezpośrednio, jego bliskich, tego co docenia i kocha. To są stosunkowo proste schematy myślenia, nie zakładam jednak, że tak oczywiste lub bezbłędne. Sądzę, że wysoce prawdopodobne. Także ci wszyscy "zbawcy" wygłaszający peany na temat bohaterskiej śmierci na polu chwały, ci wszyscy "patrioci" gotowi rzucić się ze swych bezpiecznych politycznych stołków i oddać życie za głoszone "idee", ci wszyscy ludzie, uprawiający pustą retorykę, godzinami trywializujący na mównicach, domagający się posłuchu, złorzeczący i "wymachujący pięściami" a sucho kalkulujący popularność w sondażach.
Dopuszczając ich do władzy, gdziekolwiek, kiedykolwiek, ryzykujemy koszmarem. Trzeba zrozumieć, jakie mogą stanowić zagrożenie, do czego mogą dążyć. Zagrożeniu trzeba zapobiegać, mając jego świadomość. Patrzeć na rzeczy takimi jakimi są a nie jakie wizje ktoś przed nami rozsnuwa.
Wojna nigdy nas nie zmienia baabciu, nie w sensie personalnym tylko całej ludzkości. Odciska swoje piętno, lecz później, w czasach pokoju czujemy się bezpieczni, zapominamy, pomimo tego, że sama historia, chociażby losy ofiar utrwalone w obiektywach do nas krzyczą: nigdy więcej.

Mój punkt widzenia może się wydawać mało zrozumiały dla kogokolwiek ale naprawdę opiera się na dość prostych zasadach. Obserwacji, analizie i zapobieganiu we własnym możliwym zakresie. Właśnie z uwzględnieniem mrocznych stron ludzkiej natury.
Ostatnio zmieniony 27 lis 2013, 2:56 przez Abesnai, łącznie zmieniany 1 raz.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: Wojna na świecie

32
Abesnai pisze:Generalnie wojna pochłania ludzkie istnienia i średnio różnicuje pomiędzy wojownikami a nie wojownikami. Można ją porównać do żywej istoty, pewnego rodzaju potwora napędzanego przekonaniami przywódców a niszczącego wszystko co stanie jej na drodze.
Wiadomo, wojownik nie jest ani silnieszy ani odwazniejszy od innych ludzi, róznica tylko taka ze on się wojny nie boi, i nie odciśnie ona az tak negatywnego piętna na jego duszy ;)
Abesnai pisze:Mój punkt widzenia może się wydawać mało zrozumiały dla kogokolwiek ale naprawdę opiera się na dość prostych zasadach. Obserwacji, analizie i zapobieganiu we własnym możliwym zakresie. Właśnie z uwzględnieniem mrocznych stron ludzkiej natury
Ja Cię rozumiem jak tako Wilku, ale ile mozna bić bestie po pysku zkoro nie mozna jej zabić? Wydaje mi się ze lepszym rozwiązaniem jest ją oswoić, bo za bicie po gębie bestia dziękować nie będzie ;)
Taka bestia jest w kazdym człowieku, ale nie taki diabeł straszny jak go malują.
Ostatnio zmieniony 27 lis 2013, 3:59 przez Conan Barbarzynca, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Wojna na świecie

33
Abesnai pisze:
Conan Barbarzynca pisze:
Ja?! pisze:nie koniec świata a starych czasów, czasów wojen i nienawiści i systemu monetarnego.
To tez, ale to są rózne przyczyny ;) Generalnie wojna jest dla wojowników, i tylko oni się z tym dobrze czują, są w swoim zywiole(niepotrzebna im nienawiść), wszystkich innych pochłone i zniszczy ;)
Generalnie wojna pochłania ludzkie istnienia i średnio różnicuje pomiędzy wojownikami a nie wojownikami. Można ją porównać do żywej istoty, pewnego rodzaju potwora napędzanego przekonaniami przywódców a niszczącego wszystko co stanie jej na drodze.
baabcia pisze:widziałam dotknęłam ludzi wojną poranionych strasznie - zabrała im dzieciństwo, młodość, miłość wszytko - nigdy przenigdy nie usłyszałam z ich ust słowa o tym, ze wojna może być znośna - nie - wojna to jest koniec świata;

i widzę chętnych na wojnę za awans, grosze czy dla zabawy - a nich ich ... ma kto w opiece - potrzebna im będzie juz do końca zycia

pomilczę bo nie wszyscy chcą o tym gadać

głodu i wojny nie zapomina się przenigdy - wystarczy raz zobaczyć

nie ma lekkiego gadania o wojnie

http://www.wprost.pl/G/news_foto/8/7/c/ ... e4fb10.jpg

http://www.unic.un.org.pl/jugoslawia/content/img/05.jpg

wojna dotycz mnie nie sąsiada kiedy się do niej dopuści
dotyczy moich kochanych dzieci nie kogoś tam

nie pi@przcie o wojnie

kiedy przychodzi jest zawsze osobista nie odległa cudza
baabcia pisze:i popaprańcy, nieudacznicy ... przecież to trop nasz rodzimy - ja nie mam niech i komu zdechnie

egoiści

głosiciele końca a nie poczatku, bez poczucia wartości i sensu

bez wiary w człowieka

Solidarność się powidła bo nie głosiła niszczenia odbierania i zabijania - choć oszołomów nie brakowało i to btło przyczyną końca przecież

co ciekawe ten kto wojnę by wszczynał zupełnie nie widzi w tym tralnego zagrożenia dla swoich dzieci i siebie - na pytanie o konkrety - gdzie cie pochować itd ... komu oddać dzieci ... osłupienie - nie pełna strategia
Baabciu, ten kto wojnę wszczyna, zakłada wygraną. Same koszta odgrywają poślednią rolę, zostają wkalkulowane w "zwycięstwo". Ten kto do wojny dąży, rzadko się liczy właśnie z tym, że dotknie ona go bezpośrednio, jego bliskich, tego co docenia i kocha. To są stosunkowo proste schematy myślenia, nie zakładam jednak, że tak oczywiste lub bezbłędne. Sądzę, że wysoce prawdopodobne. Także ci wszyscy "zbawcy" wygłaszający peany na temat bohaterskiej śmierci na polu chwały, ci wszyscy "patrioci" gotowi rzucić się ze swych bezpiecznych politycznych stołków i oddać życie za głoszone "idee", ci wszyscy ludzie, uprawiający pustą retorykę, godzinami trywializujący na mównicach, domagający się posłuchu, złorzeczący i "wymachujący pięściami" a sucho kalkulujący popularność w sondażach.
Dopuszczając ich do władzy, gdziekolwiek, kiedykolwiek, ryzykujemy koszmarem. Trzeba zrozumieć, jakie mogą stanowić zagrożenie, do czego mogą dążyć. Zagrożeniu trzeba zapobiegać, mając jego świadomość. Patrzeć na rzeczy takimi jakimi są a nie jakie wizje ktoś przed nami rozsnuwa.
Wojna nigdy nas nie zmienia baabciu, nie w sensie personalnym tylko całej ludzkości. Odciska swoje piętno, lecz później, w czasach pokoju czujemy się bezpieczni, zapominamy, pomimo tego, że sama historia, chociażby losy ofiar utrwalone w obiektywach do nas krzyczą: nigdy więcej.

Mój punkt widzenia może się wydawać mało zrozumiały dla kogokolwiek ale naprawdę opiera się na dość prostych zasadach. Obserwacji, analizie i zapobieganiu we własnym możliwym zakresie. Właśnie z uwzględnieniem mrocznych stron ludzkiej natury.
jak widzę przed wymianą tych paru słów już zgadzaliśmy się w 100% procentach :tak:

mam świadomość, że zdecydowana większość jesli nie prawie wszyscy - jeśli tylko zatrzymamy się na chwilę, by pomyśleć - powie nigdy wojny - przecież ona niczego nie dodaje i to nikomu;

(jeśli ktoś by chciał tu wrzucić dorobienie sie na przemyśle zbrojeniowym itp - darujmy sobie - te majątki i kariery wojenne - chore głowy produkują chore idee a okazje wojny ujawniają właśnie drzemiące bestie w ludziach - nie potrzeba ich karmić - więc zostawmy te destrukcyjne interesy, do osobnych dyskusji ewentualnie)

przetacza się, czasem nie zauważana, dyskusja o tym czym jest patriotyzm - myślę sobie, że warto niezależnie od miejsca w jakim dziś stoimy, posłuchać co mówią ludzie przyglądający się naszym tradycyjnym, rutynowym ścieżkom - czy czasem nie brniemy zupełnie nie podejrzewając czipa w główce

w następnym poście wstawię pytanie - nie ja na nie wpadłam - jedynie spróbuję je zilustrować

jesli ktoś zechce podrzucę tu z innego wątku podcast, który mnie skłania do myślenia

jak to jest - potępiamy czy propagujemy - idę szukać ilustracji :ech:
Ostatnio zmieniony 27 lis 2013, 8:32 przez baabcia, łącznie zmieniany 1 raz.
przechadzam się pomiędzy [email protected]

Re: Wojna na świecie

35
baabcia pisze:...
mam świadomość, że zdecydowana większość jesli nie prawie wszyscy - jeśli tylko zatrzymamy się na chwilę, by pomyśleć - powie nigdy wojny - przecież ona niczego nie dodaje i to nikomu;...
ja mam świadomość że wojny dają miliardy dolarów firmom produkującym broń i one sie cieszą z takiej sytuacji.
Ostatnio zmieniony 27 lis 2013, 12:05 przez Ja?!, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Wojna na świecie

36
Wojny głównie wybuchają z powodu głodu/biedy. Gdyby nie kiepska sytuacja ekonomiczna Rzeszy po I Wojnie Światowej to nigdy Hitler by nie zdobył władzy w demokratyczny sposób. Inna rzecz, że gdyby nie było demokracji to nie miałby najmniejszych szans by w ogóle wejść do Bundestagu chyba jeno po to by komuś portret namalować. :P
Ostatnio zmieniony 27 lis 2013, 12:18 przez Twardostoj, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Wojna na świecie

37
Ja?! pisze:ja mam świadomość że wojny dają miliardy dolarów firmom produkującym broń i one sie cieszą z takiej sytuacji.
Ja?! kiedyś nie było firm zbrojeniowych a i tak były Wojny i ludzie się zabijali rozbijając se łby Kamieniami i maczugami wystruganymi z drewna, ba nawet z gołymi rękami skakali se do gardeł gryząc i drapiąc się nawzajem oraz dusząc jak typowe zwierzaki a Cywilizacja często była już na wysokim poziomie by się rzekło w końcu to właśnie w Epoce Kamienia Łupanego powstawały wspólnoty plemienne i pierwsze Cywilizacje. :P
Ostatnio zmieniony 27 lis 2013, 12:22 przez Twardostoj, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Wojna na świecie

41
Ja?! pisze:wtedy to sie nawzajem pożerali
Zjadam tylko złych ludzi,po dobrych mam czkawkę.Ale wtedy jest już za późno :( . Wojna nie jedno ma imię :) W czasach i miejscu przezemnie ulubionym ,średniowiecznej Francji więcej ofiar pochłaniały turnieje rycerskie niż wojny .Oczywiście mam tu na myśli osoby szlachetnie urodzone,rycerzy a nie chamów ,tych ostatnich statystyki nie obejmują :) .Podczas oblężenia i zdobywania pewnego zamczyska śmierć poniosło trzech szlachetnie urodzonych panów,na jednego zawalił się strop,drugiemu kark zmażdżyło wieko kufra w którym grzebał.Co przytrafiło się trzeciemu safandule nie pamiętam :/ ...No rzeź normalnie...
Ostatnio zmieniony 27 lis 2013, 18:17 przez mordotymoja, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Wojna na świecie

42
Wojna jest Naturalna. zwróć uwagę na stada wilków jak jedno wejdzie na teren drugiego to się na Siebie rzucają albo by wypędzić intruza albo by poszerzyć Swoje terytorium Łowieckie. To jest to samo co Wojny ludzkie, które tak jak mówię odbywały się nawet jak uzbrojeniem wojów był kamień w ręce czy kawał porządnej drewnianej pały. Co było dostępne pod ręką i nikt na tej prymitywnej Broni nie zarabiał a że ludzie wymyślają coraz to lepszą Broń by mieć przewagę to jest to wpisane w naszą Naturę wszak mamy Intelekt, który nie musi być wykorzystywany tylko w szczytnych celach. :)
Ostatnio zmieniony 27 lis 2013, 18:18 przez Twardostoj, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Wojna na świecie

43
Twardostoj pisze:Wojna jest Naturalna.
zbytnie uproszczenie
wojna to wielkie słowo a rywalizacja o prawo do życia to jeszcze cos innego , wielkie wojny zazwyczaj wynikały z idiotyzmów ideologicznych lub religijnych które z Naturą nie wiele miały wspólnego.
Ostatnio zmieniony 27 lis 2013, 18:23 przez Crows, łącznie zmieniany 1 raz.
:
:

..PHZ - poza horyzontem zdarzeń ..

Re: Wojna na świecie

44
mordotymoja pisze:
Ja?! pisze:wtedy to sie nawzajem pożerali
Zjadam tylko złych ludzi,po dobrych mam czkawkę.Ale wtedy jest już za późno :( . Wojna nie jedno ma imię :) W czasach i miejscu przezemnie ulubionym ,średniowiecznej Francji więcej ofiar pochłaniały turnieje rycerskie niż wojny .Oczywiście mam tu na myśli osoby szlachetnie urodzone,rycerzy a nie chamów ,tych ostatnich statystyki nie obejmują :) .Podczas oblężenia i zdobywania pewnego zamczyska śmierć poniosło trzech szlachetnie urodzonych panów,na jednego zawalił się strop,drugiemu kark zmażdżyło wieko kufra w którym grzebał.Co przytrafiło się trzeciemu safandule nie pamiętam :/ ...No rzeź normalnie...
Turnieje rycerskie to rozumiem i jak ktoś chce sobie powalczyć to od tego jest arena - wtedy jest uczciwie w miare i na arenach mogą sobie umierać nawet milionami bo to sprawa osobista pomiędzy tymi którzy sie umówili. Taka arena choćby jak ustawka kiboli, chociaż tam nikt nie kontroluje uczciwości walki.

Ale wojna to już totalna głupota
Ostatnio zmieniony 27 lis 2013, 18:30 przez Ja?!, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Wojna na świecie

45
Badjoko, który zabił po raz pierwszy w wieku 12 lat, pisał we wspomnieniach: "okazało się, że zabicie kogoś nie jest takie trudne. A nawet powiedziałbym raczej łatwe".
http://konflikty.wp.pl/gid,11859561,img ... leria.html

Pierwsze, porywanie dzieci, zabijanie na ich oczach rodzin, gwałty, zmuszanie do mordowania własnych rodziców, rodzeństwa. Uganda, Somalia, Kongo ...
Pamiętam reportaż, w którym chłopiec w wieku ok. 12 lat opowiadał jak zmuszono go żeby własną matkę zabił maczetą. Matka go błagała o śmierć, inaczej zginęliby oboje.
Joseph Kony, przywódca LRA. Jeden z najbardziej znanych. Blisko 30 tyś dzieci brutalnie wcielonych do bojówek. Na całym kontynencie liczebność nieznana, szacunkowo ponad 120 tyś (stare dane), bliżej oceniana przez organizacje humanitarne (na całym świecie) na ponad ćwierć miliona. Liczby nie odzwierciedlają rzeczywistości, prawdopodobnie znacznie zaniżone. Zachodnie rządy wybiórczo zaangażowane w regionalną politykę pro humanitarną, powiązaną z zyskami ekonomicznymi.
Piekło, o którym kiedyś wspominałem na obecnym forum. Nie dotknąłem tematu dotyczącego wschodu. Bliski wschód, Syria, siły rebeliantów FSA wykorzystujące dzieci zarówno do działań zbrojnych jak i transportu broni. Tym samym procederem parają się inne organizacje paramilitarne, również te sympatyzujące z grupami terrorystycznymi. W końcu same o charakterze terrorystycznym. Obozy szkoleniowe przyszłych bojowników Allacha, "żywe bomby". Wracamy do czarnego lądu. Brak perspektyw, nędza i miejscowe autorytety, pseudo przywódcy religijni. Dzieci ulicy przeszkolone do zabijania, zindoktrynowane, przygotowywane do śmierci samobójczej. Kraje ameryki łacińskiej, te same dzieci, szkolone na żołnierzy karteli narkotykowych, wcielane również do grup partyzanckich, finansowanych często przez te pierwsze.
1975 r., Kambodża, triumfująca "zwycięska armia" Czerwonych Khmerów. Bojownicy często wyróżniający się wyjątkowym okrucieństwem to dzieci w wieku średnio 12 - 15 lat.

"Dzieci to najlepsi żołnierze, bo jeszcze wierzą we własną nieśmiertelność" Cornelia Funke. Bez wykształconego systemu wartości, wypaczani przez dorosłych, którzy często sami padali ofiarą (kraje afrykańskie) identycznych zabiegów w dzieciństwie.

29 września 1944 r. , Warszawa. Ginie jedenastoletni Jędruś, raniony podczas eksplozji pocisku wystrzelonego z niemieckiego czołgu. Giną mali kurierzy pełniący rolę łączników, giną walcząc czynnie na barykadach. W zbiorową świadomość wpisał się obraz chłopca rzucającego w niemiecki pojazd pancerny butelką z benzyną. Ich historia tutaj się nie kończy. Wielu trafia do niemieckiej niewoli. "Polnische Banditen aus Warschau". Ci co przeżyli są żywym świadectwem historii.
Zasadnicza różnica polega na tym, że brali udział w walce z własnej woli, jako ochotnicy. Tutaj odzywa się mały chłopiec z karabinem wyciętym z patyka. Nic mu nie ujmując, jest dzieckiem. Widzi jak inni walczą. Chce tego samego. Dorosły nie powinien poddać się presji. Nie powinien ryzykować jego życiem, nawet za cenę wolności.
Nie chcę oceniać tamtych czasów, decyzji. Jednak jednoznacznie i w każdym przypadku dzieci są tylko dziećmi. Świat dorosłych brutalnie wkroczył w ich życie, wymusił działanie.

Kim się staniemy, kiedy nie będziemy w stanie zapewnić bezpieczeństwa naszemu potomstwu.
Conan Barbarzynca pisze:
Abesnai pisze:Generalnie wojna pochłania ludzkie istnienia i średnio różnicuje pomiędzy wojownikami a nie wojownikami. Można ją porównać do żywej istoty, pewnego rodzaju potwora napędzanego przekonaniami przywódców a niszczącego wszystko co stanie jej na drodze.
Wiadomo, wojownik nie jest ani silnieszy ani odwazniejszy od innych ludzi, róznica tylko taka ze on się wojny nie boi, i nie odciśnie ona az tak negatywnego piętna na jego duszy ;)
Abesnai pisze:Mój punkt widzenia może się wydawać mało zrozumiały dla kogokolwiek ale naprawdę opiera się na dość prostych zasadach. Obserwacji, analizie i zapobieganiu we własnym możliwym zakresie. Właśnie z uwzględnieniem mrocznych stron ludzkiej natury
Ja Cię rozumiem jak tako Wilku, ale ile mozna bić bestie po pysku zkoro nie mozna jej zabić? Wydaje mi się ze lepszym rozwiązaniem jest ją oswoić, bo za bicie po gębie bestia dziękować nie będzie ;)
Taka bestia jest w kazdym człowieku, ale nie taki diabeł straszny jak go malują.
Jasne, wojny się nie boi najczęściej przed samym jej wybuchem. Każda istota żywa czuje lęk przed unicestwieniem. Można sobie sporo wmówić, siebie samego nie da się oszukać.
Bywa nawet straszniejszy Conanie, zależy od "gabarytów bestii". Każdy sobie jakąś hoduje, wyrośnięta często popycha ku zbrodniom. Takiej bestii nie da się ugłaskać bo może odgryźć rękę. Trzeba nad nią panować, również nad tą w innych ludziach, którzy mogą mieć wpływ na nasze losy. Więc owszem, na swój sposób "oswoić" i to dość kategorycznie, radykalnie.

Tutaj, przykładowo, "mantrowanie" mało do mnie trafia, tak samo zresztą jak egzystencjalne gadki odnośnie wewnętrznej zmiany natury człowieka. Przynajmniej nie w obecnej rzeczywistości, którą w zdecydowany sposób kształtują również inni ludzie, zazwyczaj kierowani dość egoistycznymi pobudkami (jak to ludzie ;)) a mający w głębokim poważaniu czyjeś postrzeganie otaczającego świata. Siłę należy czerpać z wiedzy i doświadczenia, żeby móc zmieniać swój własny świat. Niekoniecznie ze słów oświeconych jednostek, z całym wobec nich szacunkiem.
Ostatnio zmieniony 27 lis 2013, 20:18 przez Abesnai, łącznie zmieniany 1 raz.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: Wojna na świecie

46
jak wychować patriotę

obie panie wiedza, ze nie koniecznie trzeba pokazać dzieciom strzelanie

z pokazywaniem dziecka żołnierza już jest trudniej - choć obie dobrze wiedza o co idzie gra - są specami

http://bi.gazeta.pl/im/3/15001/m15001203.mp3

wiele myślałam nad tą rozmową i przyłożyłam ją do swoich świadomości i podświadomych zachowań - pozbieranych

warto zdać sobie sprawę, że nie takie to proste i że może wcale nie trzeba powtarzać historii a wyciągać wnioski
Ostatnio zmieniony 27 lis 2013, 20:46 przez baabcia, łącznie zmieniany 2 razy.
przechadzam się pomiędzy [email protected]

Re: Wojna na świecie

50
"... "Dotarłeś do kresu winy i możesz go dawać. Czyż chciałbyś się teraz zatrzymać, by szukać winy w swym bracie?"
Pozwól, abym był dla ciebie symbolem końca winy, i spójrz na swego brat tak, jakbyś patrzył na mnie. Przebacz mi wszystkie grzechy, które według ciebie Syn Boży popełnił. A w świetle twego przebaczenia on przypomni sobie, kim jest, i zapomni to czego nigdy nie było. Proszę cię o przebaczenie, ponieważ jeśli ty byłbyś winny, ja także musiałbym takim być. Jeśli jednak ja pokonałem winę i przezwyciężyłem świat, to ty byłeś ze mną. Czy wolałbyś widzieć we mnie symbol winy czy też symbol jej końca, pamiętając, ze to co ja dla ciebie znaczę, widzisz w sobie?
Z tego świętego związku prawda obwieszcza prawdę, a miłość patrzy na siebie samą..."

Kurs Cudów str 355
Autorzy Helen Schucman: Scribe


"Ewangelii według św. Jana: „In mundum pressurá, habetis sed confidite: Ego vici mundum” (Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat, J 16,33). Butteri mówi nam w ten sposób, że postępując uczciwie i odważnie, jak apostołowie, możemy liczyć na nagrodę w niebie."
Ostatnio zmieniony 28 lis 2013, 0:03 przez baabcia, łącznie zmieniany 2 razy.
przechadzam się pomiędzy [email protected]

Re: Wojna na świecie

53
Abesnai pisze:
Badjoko, który zabił po raz pierwszy w wieku 12 lat, pisał we wspomnieniach: "okazało się, że zabicie kogoś nie jest takie trudne. A nawet powiedziałbym raczej łatwe".
http://konflikty.wp.pl/gid,11859561,img ... leria.html

Pierwsze, porywanie dzieci, zabijanie na ich oczach rodzin, gwałty, zmuszanie do mordowania własnych rodziców, rodzeństwa. Uganda, Somalia, Kongo ...
Pamiętam reportaż, w którym chłopiec w wieku ok. 12 lat opowiadał jak zmuszono go żeby własną matkę zabił maczetą. Matka go błagała o śmierć, inaczej zginęliby oboje.
Joseph Kony, przywódca LRA. Jeden z najbardziej znanych. Blisko 30 tyś dzieci brutalnie wcielonych do bojówek. Na całym kontynencie liczebność nieznana, szacunkowo ponad 120 tyś (stare dane), bliżej oceniana przez organizacje humanitarne (na całym świecie) na ponad ćwierć miliona. Liczby nie odzwierciedlają rzeczywistości, prawdopodobnie znacznie zaniżone. Zachodnie rządy wybiórczo zaangażowane w regionalną politykę pro humanitarną, powiązaną z zyskami ekonomicznymi.
Piekło, o którym kiedyś wspominałem na obecnym forum. Nie dotknąłem tematu dotyczącego wschodu. Bliski wschód, Syria, siły rebeliantów FSA wykorzystujące dzieci zarówno do działań zbrojnych jak i transportu broni. Tym samym procederem parają się inne organizacje paramilitarne, również te sympatyzujące z grupami terrorystycznymi. W końcu same o charakterze terrorystycznym. Obozy szkoleniowe przyszłych bojowników Allacha, "żywe bomby". Wracamy do czarnego lądu. Brak perspektyw, nędza i miejscowe autorytety, pseudo przywódcy religijni. Dzieci ulicy przeszkolone do zabijania, zindoktrynowane, przygotowywane do śmierci samobójczej. Kraje ameryki łacińskiej, te same dzieci, szkolone na żołnierzy karteli narkotykowych, wcielane również do grup partyzanckich, finansowanych często przez te pierwsze.
1975 r., Kambodża, triumfująca "zwycięska armia" Czerwonych Khmerów. Bojownicy często wyróżniający się wyjątkowym okrucieństwem to dzieci w wieku średnio 12 - 15 lat.

"Dzieci to najlepsi żołnierze, bo jeszcze wierzą we własną nieśmiertelność" Cornelia Funke. Bez wykształconego systemu wartości, wypaczani przez dorosłych, którzy często sami padali ofiarą (kraje afrykańskie) identycznych zabiegów w dzieciństwie.

29 września 1944 r. , Warszawa. Ginie jedenastoletni Jędruś, raniony podczas eksplozji pocisku wystrzelonego z niemieckiego czołgu. Giną mali kurierzy pełniący rolę łączników, giną walcząc czynnie na barykadach. W zbiorową świadomość wpisał się obraz chłopca rzucającego w niemiecki pojazd pancerny butelką z benzyną. Ich historia tutaj się nie kończy. Wielu trafia do niemieckiej niewoli. "Polnische Banditen aus Warschau". Ci co przeżyli są żywym świadectwem historii.
Zasadnicza różnica polega na tym, że brali udział w walce z własnej woli, jako ochotnicy. Tutaj odzywa się mały chłopiec z karabinem wyciętym z patyka. Nic mu nie ujmując, jest dzieckiem. Widzi jak inni walczą. Chce tego samego. Dorosły nie powinien poddać się presji. Nie powinien ryzykować jego życiem, nawet za cenę wolności.
Nie chcę oceniać tamtych czasów, decyzji. Jednak jednoznacznie i w każdym przypadku dzieci są tylko dziećmi. Świat dorosłych brutalnie wkroczył w ich życie, wymusił działanie.

Kim się staniemy, kiedy nie będziemy w stanie zapewnić bezpieczeństwa naszemu potomstwu.
Conan Barbarzynca pisze:
Abesnai pisze:Generalnie wojna pochłania ludzkie istnienia i średnio różnicuje pomiędzy wojownikami a nie wojownikami. Można ją porównać do żywej istoty, pewnego rodzaju potwora napędzanego przekonaniami przywódców a niszczącego wszystko co stanie jej na drodze.
Wiadomo, wojownik nie jest ani silnieszy ani odwazniejszy od innych ludzi, róznica tylko taka ze on się wojny nie boi, i nie odciśnie ona az tak negatywnego piętna na jego duszy ;)
Abesnai pisze:Mój punkt widzenia może się wydawać mało zrozumiały dla kogokolwiek ale naprawdę opiera się na dość prostych zasadach. Obserwacji, analizie i zapobieganiu we własnym możliwym zakresie. Właśnie z uwzględnieniem mrocznych stron ludzkiej natury
Ja Cię rozumiem jak tako Wilku, ale ile mozna bić bestie po pysku zkoro nie mozna jej zabić? Wydaje mi się ze lepszym rozwiązaniem jest ją oswoić, bo za bicie po gębie bestia dziękować nie będzie ;)
Taka bestia jest w kazdym człowieku, ale nie taki diabeł straszny jak go malują.
Jasne, wojny się nie boi najczęściej przed samym jej wybuchem. Każda istota żywa czuje lęk przed unicestwieniem. Można sobie sporo wmówić, siebie samego nie da się oszukać.
Bywa nawet straszniejszy Conanie, zależy od "gabarytów bestii". Każdy sobie jakąś hoduje, wyrośnięta często popycha ku zbrodniom. Takiej bestii nie da się ugłaskać bo może odgryźć rękę. Trzeba nad nią panować, również nad tą w innych ludziach, którzy mogą mieć wpływ na nasze losy. Więc owszem, na swój sposób "oswoić" i to dość kategorycznie, radykalnie.

Tutaj, przykładowo, "mantrowanie" mało do mnie trafia, tak samo zresztą jak egzystencjalne gadki odnośnie wewnętrznej zmiany natury człowieka. Przynajmniej nie w obecnej rzeczywistości, którą w zdecydowany sposób kształtują również inni ludzie, zazwyczaj kierowani dość egoistycznymi pobudkami (jak to ludzie ;)) a mający w głębokim poważaniu czyjeś postrzeganie otaczającego świata. Siłę należy czerpać z wiedzy i doświadczenia, żeby móc zmieniać swój własny świat. Niekoniecznie ze słów oświeconych jednostek, z całym wobec nich szacunkiem.
A ja wierzę w ludzką naturę ;) Moze nie tyle w jakieś kategoryczne zmiany co w pozytywne zapanowanie nad tą naturą.
Osobników zdegenerowanych totalnie mozna było by wtedy likwidować w prosty i starodawny sposób, ale warunkiem jest to aby ogół był jako tako silny wewnętrznie a nie trzęsł się ze strachu o swoją przyszłość. A przez to ze ludzie w duzej części są wewnętrznie rozbici na "bestie" i "człowieka" to słabi są.
Tez nie wierzę aby dało się wyeliminować konflikty jako takie, ale te wyniszczające wojny to jak najbardziej, takie wojny są poprostu beznadziejne.
Co do lęku przed unicestwieniem to są w człowieku zywioły o wiele silniejsze niz lęk, i przełamanie lęku wcale nie nalezy do rzadkości ;)
Jeśli lęk miałby być tym co nas powstrzymuje przed wojnami to nie wygląda to dobrze, bo to bardzo prymitywny odruch którym łatwo manipulować, mozna komuś wmawiać ze jak na kogoś nie napadniemy to nie będziemy bezpieczni itp... choćby te głupie wojny z krajami Muzułmańskimi na tym się opierają i część ludzi naprawdę myśli ze to dla naszego dobra te rozpierduchy ;)

Co do małych dzieci biegających z karabinami to jest to jednak "Tabu", wiadomo ze dzieci nie powinny mieć udziału w czymś takim, ale jeśli juz się stało to patriotyzm rządzi się swoimi prawami ;) Ja nie widzę w tym pomniku zachęcenia do tego aby dzieci chodziły na wojnę, tylko takie upamiętnienie ich bohaterstwa, są jednak gorsze rzeczy niz śmierć z bronią w ręku, które mogą przytrafić się dziecku jak i reszcie podczas wojny ;)
Ostatnio zmieniony 29 lis 2013, 23:26 przez Conan Barbarzynca, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: Wojna na świecie

54
Ja również wierzę w ludzką naturę, zwłaszcza, że zgodnie z nią łatwiej przychodzi czynienie zła drugiej jednostce niż dobra, krzywdy niż niesienia pomocy. Tutaj bezwzględnie nic do mnie nie przemawia, że tak właśnie nie jest. Nie widzę tylko w czerni i bieli, jednak człowiek to raczej nie jest istota do czynienia samej miłości bliźniemu. Wiem, powiało defetyzmem a i skomentować by przystało ile to aktów bezinteresownego poświęcenia na świecie ... jeżeli chodzi o wyodrębnione przypadki.
Si vis pacem, para bellum. Przekułbym tą rzymską maksymę na czas pokoju to czas odliczania do wojny, nie szykowania. Odnośnie widma użycia broni masowej zagłady i unicestwienia, gdzie ktoś byłby "zwycięzcą" przysłowiowej garści popiołu, może działać to jako czynnik demotywujący takie jednostki. Nigdy tej pewności jednak nie będzie i lepiej pozostać czujnym. Wojna nigdy nie była rozwiązaniem jak i celem samym w sobie. Jestem pełnym zwolennikiem pokojowych rokowań, wolę jednak zachować świadomość, że odpowiednie działania aby jej zapobiec muszą być jednakowo ostre i konsekwentne. Wyciągnęliśmy wnioski z II WŚ (choć nie do końca), kiedy szaleńcom idzie się na ustępstwa. Czasami dopuszczamy się mniejszego zła, aby zapobiec większemu, choć zło złem pozostaje. Wolałbym, aby w przeszłości doszło do ataku wyprzedzającego i interwencji zbrojnej w Niemczech niż cierpień dziesiątek milionów. Wszystko niesie za sobą swoją cenę, bierność i czcze pogróżki również. Pod tym kątem wolę pozostać prymitywem prewencyjnie wdrażającym środki siłowe zamiast bezowocnej dyplomacji z przyszłymi agresorami. Tutaj ciężko pisać, "jako ostateczność", czasami może okazać się za późno, żeby tą ostateczność skutecznie zastosować.
Nie ma żadnych tabu Conan. Tak, Pomnik Małego Powstańca i jemu podobne mają swoje miejsce, zarówno w sercach jak i umysłach, choć nazwałbym to obok bohaterstwa aktem desperacji ludności polskiej. Poświęcenia, do którego nigdy dojść nie powinno.
Ciekawe natomiast, czy ktoś postawi pomnik ok 70 tyś. nieletnich wcielonych do wojska w Birmie i czynnie walczących z tamtejszą partyzantką, czy kogokolwiek kiedykolwiek ich los zainteresuje, czy kogoś najdzie refleksja jaki jest sens wykorzystywania dzieci w wojnach dorosłych. Tylko co martwym po pomnikach ... .
Śmierć wyznacza zawsze granicę Conan, zupełnie jak wojna, kres wszystkiego co znałeś, kochałeś i szanowałeś. Człowiek poddany odpowiedniej presji jest zdolny praktycznie do wszystkiego. Zarówno do aktów heroizmu i bezgranicznego poświęcenia jak i niczym nie skrępowanego bestialstwa.

Tak na marginesie, jakie to dziwne, że ludzie mają często tendencje do postrzegania siebie w pozytywnym świetle, akurat jako tych odważnych, niezłomnych i słusznie postępujących. Ja osobiście nigdy takiej pewności nie miałem i mieć nie będę. Ale to pewnie kwestia mojej natury, pełnej wątpliwości, jak i "dramat" oceniania ludzi dopiero po czynach, nie po przekazie słownym.
Ostatnio zmieniony 30 lis 2013, 19:04 przez Abesnai, łącznie zmieniany 1 raz.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: Wojna na świecie

55
zarzut jest taki, że pomnik małego powstańca nie dokumentuje ale kreuje nową prawdę

jest w tym sporo do myślenia co to za kraj, który w czasie pokoju uczy swoje dzieci, ze za broń przyjdzie chwytać

i jeszcze jedno kiedyś Ojciec mi bardzo słusznie zwrócił uwagę - płaci się dużo żołnierzom bo może kiedyś pójdą na wojnę ... ale to nieprawda, ze kiedy wybuchła wojna to cywile mniej żarliwie czy mnij niebezpiecznie stanęli w szeregu

może lepiej nie uczyć dzieci wojny niech dbają o pokój,

ten kto dba o pokój na ogół w razie czego wie co robić

najgorsi są tacy którzy nic nie mają - tym rewolucje, wojenki i rozpierduchy w głowie

nie słyszałam by ktoś kto ma firmę dom rodzinę wykształcenie latał z bejsbolem i nakłaniał do podpalenie komuś samochodu

źle jest w kraju gdy większość nie ma nic do stracenia

ale to nic bywa pozorne - można stracić i to nic
Ostatnio zmieniony 30 lis 2013, 19:24 przez baabcia, łącznie zmieniany 1 raz.
przechadzam się pomiędzy [email protected]

Re: Wojna na świecie

56
Widzisz baabciu, właśnie jestem świeżo po seansie "Tajemnice Westerplatte". Filmu ciężko krytykowanego za niezgodności z prawdą historyczną, gdzie zarzucano mu przeinaczenia, rzeczone półprawdy, miałkość, "anty polskość" i "anty patriotyzm" itp. itd. . W moich odczuciach nie to było w filmie istotne, tylko ukazanie różnych postaw bohaterów, dramatyzmu, dylematu pomiędzy obowiązkiem a cudzym życiem, wątpliwości, wewnętrznego buntu, strachu, rozpaczy, beznadziejnej walki z nieuchronnym losem ... . I jakie głównie wzbudził reakcje ? Oburzenie graniczące z pogardą wobec reżysera, poniekąd również aktorów.
Mogę utyskiwać na grę aktorską, na naciągane sytuacje lub ich brak, niepełne odwzorowanie realiów i kiepskiej jakości efekty ale osobiście wole mieć wgląd w coś poza stawianie pomników ze spiżu i wszech ogarniającego patosu. Takie filmy to nie "bicie się w pierś" tylko inne ujęcie, nieco bardziej ludzkie i przyziemne, uwzględniające zróżnicowanie charakterów postaci oraz okoliczności, w które ich wtłoczyła historia.
Czy powstałby pomnik pokrwawionego, martwego Małego Powstańca z ranami postrzałowymi ? Albo idącego do niewoli ?
Ludzie widzą dokładnie to co chcą zobaczyć, jak spostrzegą, o zgrozo, coś innego ... :|
Jeżeli coś ukazywać, to obie strony medalu. Bo jedno łączy się nieodwołalnie z drugim. Wojna i bohaterstwo ze śmiercią i cierpieniem. Upamiętniając czyny powinniśmy zachować w pamięci ofiary jakie za sobą niosły. Czasem patrząc na podobny pomnik można się zdobyć na refleksje, że poziom strat jest nie do oszacowania, zbyt bolesny.
Propo, jakie zabawne, kiedy znowu czytam komentarze pokroju "oni potrafią a my nie, wstyd !" czy "wielka Polska narodowa" pod youtube'owymi wrzutkami utworów Sabatona.
Ostatnio zmieniony 30 lis 2013, 19:54 przez Abesnai, łącznie zmieniany 1 raz.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: Wojna na świecie

57
ja w sobie mam wychowanie na Kamieniach na szaniec, Kanale .. i wojnie na dotkniecie bliskich

ale dzieci już zupełni inaczej wychowywałam a dziś jeszcze inaczej bym to robiła
ważne by im tego piękna wojny nie wciskać

dojrzali ludzie tak jak Ty docenią mądry film i docenią Sabaton

ja mam w domu harcerski fartuch/mundur Mamy i do tego opowiadanie o rozstrzelaniu jej Ojca i niech tak widzą dzieci wojnę - to najgorsze co się moze zdarzyć

wojna jest straszna

oswajać jej wspomnienia musieli Ci którzy jej dotknęli

[youtube][/youtube]

a znasz historię tej pani? taka jest wojna prędzej okrutna niz bohatersko prosta i jasna - nie jak rekonstrukcje

[youtube][/youtube]
Ostatnio zmieniony 30 lis 2013, 20:13 przez baabcia, łącznie zmieniany 1 raz.
przechadzam się pomiędzy [email protected]

Re: Wojna na świecie

58
Nie, nie znałem.
http://culture.pl/pl/tworca/wiera-gran#Muza%20getta
Los okrutnie zadrwił z jej życia. Została jednak szczęśliwie oczyszczona z zarzutów.
Niektórzy artyści natomiast, tacy jak Igo Sym (agent gestapo), rzeczywiście jawnie kolaborowali, gdzie z antypolskiej działalności ciągnęli profity od okupantów. Dostał kulkę. W przeciwieństwie do jego brata Alfreda, walczącego w kampanii wrześniowej po polskiej stronie. Po opuszczeniu oflagu (pewnie na skutek koneksji Igo) człowiek ten związał się z naszym podziemiem, dla którego produkował aż do końca wojny materiały wybuchowe. Wojna bywała bardzo przewrotna. Na informację natknąłem się przypadkiem, przy okazji czytania o działalności artystycznej Adolfa Dymszy.
Ostatnio zmieniony 30 lis 2013, 21:05 przez Abesnai, łącznie zmieniany 1 raz.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: Wojna na świecie

59
nie do końca - tzn nie wszyscy uznali jej niewiność - poszukam gdzie o niej pisałam w Patefonie to dorzucę link

dla mnie jej piosenki są niesamowite - ale jak Ewa Demarczyk - zniknęła jak iskierka


***************
strach myśleć ilu ludzi po wojnie nigdy nie zaznało spokoju z przeróżnych powodów


wyszperałam

[youtube][/youtube] 54 piosenki
Ostatnio zmieniony 30 lis 2013, 21:17 przez baabcia, łącznie zmieniany 2 razy.
przechadzam się pomiędzy [email protected]

Re: Wojna na świecie

60
Abesnai pisze:Ja również wierzę w ludzką naturę, zwłaszcza, że zgodnie z nią łatwiej przychodzi czynienie zła drugiej jednostce niż dobra, krzywdy niż niesienia pomocy. Tutaj bezwzględnie nic do mnie nie przemawia, że tak właśnie nie jest. Nie widzę tylko w czerni i bieli, jednak człowiek to raczej nie jest istota do czynienia samej miłości bliźniemu. Wiem, powiało defetyzmem a i skomentować by przystało ile to aktów bezinteresownego poświęcenia na świecie ... jeżeli chodzi o wyodrębnione przypadki.
Człowiek to istota egoistyczna, sam jestem egoistą i dobrze mi z tym, raczej martwi mnie to ze innym ludziom często nie jest z tym dobrze a nie to ze są egoistami ;)
W pewnym sensie stanowimy jedność jako gatunek, a jeszcze szezej jako cząstki zycia czy istnienia jako takiego, qrestwa nam nie potrzeba moim zdaniem, jako ze miłuje swoich bliżnich to jakoś tak spontanicznie przyznaje im prawo do bycia takimi samymi egoistycznymi potworkami jak ja :P
Abesnai pisze:Si vis pacem, para bellum. Przekułbym tą rzymską maksymę na czas pokoju to czas odliczania do wojny, nie szykowania. Odnośnie widma użycia broni masowej zagłady i unicestwienia, gdzie ktoś byłby "zwycięzcą" przysłowiowej garści popiołu, może działać to jako czynnik demotywujący takie jednostki. Nigdy tej pewności jednak nie będzie i lepiej pozostać czujnym. Wojna nigdy nie była rozwiązaniem jak i celem samym w sobie. Jestem pełnym zwolennikiem pokojowych rokowań, wolę jednak zachować świadomość, że odpowiednie działania aby jej zapobiec muszą być jednakowo ostre i konsekwentne. Wyciągnęliśmy wnioski z II WŚ (choć nie do końca), kiedy szaleńcom idzie się na ustępstwa. Czasami dopuszczamy się mniejszego zła, aby zapobiec większemu, choć zło złem pozostaje. Wolałbym, aby w przeszłości doszło do ataku wyprzedzającego i interwencji zbrojnej w Niemczech niż cierpień dziesiątek milionów. Wszystko niesie za sobą swoją cenę, bierność i czcze pogróżki również. Pod tym kątem wolę pozostać prymitywem prewencyjnie wdrażającym środki siłowe zamiast bezowocnej dyplomacji z przyszłymi agresorami. Tutaj ciężko pisać, "jako ostateczność", czasami może okazać się za późno, żeby tą ostateczność skutecznie zastosować.
Oczywiście, bycie prymitywem ma swoje zalety, wkońcu nie chodzi o to aby dać się zgnoić w imię dyplomacji ;)
Ale tez dobrze mieć świadomość ze rózne strachy przytępiają trzeżwą ocene sytuacji, kazdy się czasem boi, jednak strach to kiepski doradca w takich sprawach.
Były przypadki prewencyjnego mordowania dzieci po zabiciu ich rodziców(nawet w Bibli o tym jest), bo się bano ze jak dorosną to się będą chcieli zemścić za śmierć swoich starych ;) To logika strachu, radykalna prewencja produkuje mnóstwo negatywnej energi, powstają tak zwane "więzy karmiczne" i ludzie przestają być sobą.
Abesnai pisze:Nie ma żadnych tabu Conan. Tak, Pomnik Małego Powstańca i jemu podobne mają swoje miejsce, zarówno w sercach jak i umysłach, choć nazwałbym to obok bohaterstwa aktem desperacji ludności polskiej. Poświęcenia, do którego nigdy dojść nie powinno.
Ciekawe natomiast, czy ktoś postawi pomnik ok 70 tyś. nieletnich wcielonych do wojska w Birmie i czynnie walczących z tamtejszą partyzantką, czy kogokolwiek kiedykolwiek ich los zainteresuje, czy kogoś najdzie refleksja jaki jest sens wykorzystywania dzieci w wojnach dorosłych. Tylko co martwym po pomnikach ... .
Pewnie znajdą się tacy których to zainteresuje, niech stwiają jeśli chcą ;) Puki co to ja się do Birmy nie wybieram :)
Abesnai pisze:Śmierć wyznacza zawsze granicę Conan, zupełnie jak wojna, kres wszystkiego co znałeś, kochałeś i szanowałeś. Człowiek poddany odpowiedniej presji jest zdolny praktycznie do wszystkiego. Zarówno do aktów heroizmu i bezgranicznego poświęcenia jak i niczym nie skrępowanego bestialstwa.

Tak na marginesie, jakie to dziwne, że ludzie mają często tendencje do postrzegania siebie w pozytywnym świetle, akurat jako tych odważnych, niezłomnych i słusznie postępujących. Ja osobiście nigdy takiej pewności nie miałem i mieć nie będę. Ale to pewnie kwestia mojej natury, pełnej wątpliwości, jak i "dramat" oceniania ludzi dopiero po czynach, nie po przekazie słownym.
Powiem Ci ze tez tak kiedyś myślałem, Baabcia gdzieś napisała mądze ze kto nie pozna własnej słabości ten nie pozna co to moc ;)
To dziala na takiej zasadzie ze strach przed cierpieniem jest gorszy niz samo cierpienie, ludzie często zastanawiają się naprzykład- "co bym zrobił gdyby mnie torturowano?"- a ja wiem co bym zrobił, darł bym mordę z bulu :P Ale czego tu się bać? Przecierz nikt mnie nie torturuje :)
To polega na przeciwstawieniu się logice strachu we własnym wnętrzu, wtedy wybierasz to czego naprawdę chcesz, a ja wolę dobro niz zło, bez obawy o to ze stane się zły(zdarza się ;) ), innych tez namawiam do tego bo to działa, ale moge się mylić bo wkońcu nie kazdy jest mną i nie zjadłem wszystkich rozumów ;)
Ostatnio zmieniony 30 lis 2013, 22:51 przez Conan Barbarzynca, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Świat w naszych oczach”

cron