162
autor: babka cukrowa
Karą jest dla człowieka już sam grzech i jego skutki: pustka, wewnętrzna ciemność, bezsens. Pan Bóg pozwala na cierpienie nie po to, by człowieka upokorzyć, aby by go wezwać do nawrócenia. Jak to się przekłada na konkrety? Myślę, że człowiek wierzący potrafi odczytać w swoim sumieniu, co Bóg chce mu powiedzieć przez dopuszczenie do niego takiego, czy innego doświadczenia. To bardzo intymna sprawa. Bywa, że aby tak się stało, musi minąć jakiś czas. Musi się wypalić wewnątrz pycha, by przyszło ukojenie i zrozumienie. Dlaczego jednak autokar spada w przepaść? Giną pielgrzymi. Dlaczego umierają dzieci? Za co jest to kara? Czy w ogóle można mówić tu o karze? – nie wiem… Po ludzku możemy spekulować: kierowca zawinił, hamulce zawiodły; nie ma leku na tę chorobę. Itd. Tylko Bóg potrafi wiedzieć dalej i głębiej. I tylko On zna odpowiedzi. Potrafi wyprowadzić dobro z największej nawet tragedii. My możemy tylko jedno: słuchać tego, co mówi Chrystus: - Czy myślicie, że jesteście inni? Lepsi? Że jest w was mniej grzechu? Porzućcie swoje zadufanie w siebie i wyższość wynikającą z przeświadczenia: skoro Bóg jego/ją tak doświadczył, to znaczy że ja jestem lepszy, świętszy i mogę spać spokojnie. Jeśli się nie nawrócisz, nie powierzysz całego swojego życia Bogu, nie uporządkujesz go w taki sposób, by zawsze być gotowym na spotkanie z Sędzią, zginiesz. Nie tylko w wymiarze doczesności, ale na wieczność. Zatracisz swoje życie.
„Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za zło karze”. Bóg jest więc sprawiedliwy, istnieje personalna odpowiedzialność za dobro i zło, której konsekwencje rozciągają się na wieczność. Jest to jedna z fundamentalnych prawd, na której opiera się chrześcijańska nauka o moralności. Ale, na szczęście, Bóg też jest miłosierny. Oba przymioty nie wykluczają się, a dopełniają. Gdyby nie Boże miłosierdzie, nikt z nas nie byłby zbawiony. I właśnie owo Boże miłosierdzie jest polem, na którym należałoby prowadzić rozważanie na temat potencjalnej kary za grzechy. Zło ma to do siebie, że zawsze w którymś momencie obraca się przeciwko czyniącemu je. Odejście syna marnotrawnego dokonało szybkiej degradacji przede wszystkim w nim samym. I to jest pierwsza różnica, jaka dzieli karę Bożą od kar ludzkich: ludzie wymierzają karę w następstwie jakiegoś przestępstwa, kara Boża zawarta jest już w samym grzechu, tyle że grzesznik nie zawsze od razu to spostrzega. "Twoja niegodziwość cię karze” - wypomina Bóg swojemu grzesznemu ludowi – „twoje przestępstwo jest tym, co cię chłoszcze. Poznaj i zobacz, jak źle ci i gorzko, żeś opuściła Pana, Boga twego, i żadnej trwogi nie miałaś przede Mną" (Jr 2,19).
Ostatnio zmieniony 01 paź 2010, 10:23 przez
babka cukrowa, łącznie zmieniany 2 razy.