Owszem, Andrusiu, tego uczy religia. Ale nikt nas nie zmusza do poddania się jej, każdy z nas ma swój rozum i potrafi dokonać wyboru. W swoim czasie, rzecz jasna.
Domyślam się, że żyjesz jak każdy inny człowiek, Andrusiu i wiem, że mieć świadomość iluzji to nie to samo, co żyć w iluzji. Ja tylko się zastanawiam, czy Ty tak na co dzień w Twoim 'iluzorycznym' życiu, czy tylko tutaj oferujesz nam tę 'najszerszą perspektywę' nie zawsze pasującą do sytuacji?...
(soory!)
Bo widzisz, my tu żyjemy tacy 'rozdrobnieni', postrzegamy wszystko osobno i czasami trzeba się na tych 'detalach' zatrzymać, bo one jednak są ważne.
To jest trochę tak, jakby ktoś skaleczył się w nogę i zamiast zająć się tą małą raną, ktoś, kto chce tej osobie pomóc, roztoczył przed tym zranionym człowiekiem wizję całego organizmu, dla którego ta mała ranka to nic takiego. Nieważne, że krew leci, nieważne, że boli, to jest bez znaczenia, bo przecież cały organizm jest zdrowy, więc powinniśmy się uśmiechać z zadowoleniem i żyć pełnią życia. Bo te 'detale' są bez znaczenia...
To bardzo pozytywne przesłanie, ale co ono da osobie zranionej w tym momencie? Zatamuje krew? Złagodzi ból? Napełni ją euforią? Chyba nie, bo ona w tym momencie jest skupiona na swojej ranie, może nie bardzo groźnej, ale bolesnej i utrudniającej życie.
I bardzo wielu wśród nas takich skupionych tylko na tym, co z najmniejszej perspektywy. A mając świadomość iluzji, zawsze można znaleźć rozwiązanie i słowa pasujące do tej 'zawężonej' sytuacji.