Nie wiem, jak teraz wyglądają lekcje polskiego, ale za moich czasow (gadam, jak stary dziadzio
) wyglądalo to tak, że mielismy się domyślić "co poeta miał na myśli". Mnie zawsze gówno to obchodziło, ważne dla mnie było to, jak ja odczytywałem dany utwór, ale, jak wspominałem powyżej, miałem szczęście do wyrozumiałych polonistów :black2:
Jesli chodzi o moje propozycje:
Zostawiłbym w spisie mitologię i Biblię, bo przeciętnie rozgarniety człowiek musi to znać. Nie zamęczać mlodzieży romantyzmem, ale zostałbym przy "Dziadach" i chociaż jednym utworze Słowackiego, a dorzuciłbym Goethego i naszego Ujejskiego. Zostawiłbym "Granicę" Nałkowskiej, "Lalkę" Prusa, "Quo vadis?" Sienkiewicza ("Trylogię" i "Krzyzaków" wywaliłbym na zbity pysk). Młodzież MUSI znać Dostojewskiego, Orwella, Steinbecka, Kafkę i tych autorów widziałbym w spisie laktur.
Tak ja to widzę, być może tak jest. Tego nie wiem, nie jestem na bierząco.
Co do dzieciaków, to najlepsze lektury dla nich to "Mikolajek", Terry Pratchett i pani Rowlings (nie zagryźcie mnie), poza tym Maria Kruger, Jan Brzechwa, Julian Tuwim...
to tyle ode mnie :black2: