baabcia pisze:zasadnicze sprawy dzieją się bardzo wcześnie
zaniedbanie uczuciowe jest fatalne ale i przesadne wymagania też rujnują psychikę
i po zawodach - potem już tylko jest gorzej i gorzej
niestety dotyczy to bardzo wielu ludzi
a kiedy wie się jak wygląda zaburzenie takie podręcznikowe dopiero widzi się ile w nas jest popi@przeń na szczęście nie dorobionych do końca
warto wiedzieć z wielu powodów - może wtedy ludziom obok nas jest odrobinę łatwiej
Wiesz Baabciu ja faktycznie chyba muszę przyznać z pokorą że nierozumiem
To dlatego że to jest kompletnie odmienne od moich doświadczeń, a ja nie jestem całym światem więc...
Ja Ojca nie miałem a Matka mnie niczego nie nauczyła ani nie skrzywdziła mojej psychiki mimo że surowa była
![Sarkazm ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
Więcej koledzy mieli na mnie wpływ i środowisko, a Matka to mnie poprostu kochała i dawała żreć, i jest mi z tym dobrze bo nie powiedział bym na nią złego słowa.
A z kolegami to wiadomo, byliśmy gówniarzami równymi sobie więc wpływaliśmy na siebie nawzajem
![Sarkazm ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
Więc miałem równie negatywny co pozytywny wpływ na nich co oni na mnie.
No i teraz można tak dalej to ciągnąć, czytałem o syndromach braku ojca i różnych kompleksach Ikara i tym podobne rzeczy, a nawet w głupich choroskopach urodzeniowych coś jest
Przeanalizowałem i stwierdziłem że w tym wszystkim "coś" jest, i teraz co dalej? Mogę się zmienić żeby odowodnić sobię że potrafię, albo żeby się dostosować.
Tylko że nagle się okazuje że wszystko się dzieje zgodnie z moją wolą, że jestem taki jaki jestem bo właśnie taki chce być i mam ku temu powody głębsze niż pschoanaliza.
Poco mam się dostosowywać skoro udawanie że jestem taki jak być teoretycznie powinienem nie sprawia mi wielkiego problemu
![Sarkazm ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
Rozumiem wszystkie normy społeczne- co poco i dlaczego- itd... i jednocześnie mam je w dupie.
Potem zauwarzam że takich jak ja jest całkiem sporo tyle że się z tym nie afiszują.
Nie zauwarzył bym tego gdybym wierzył że wszystko musi być tak a nie inaczej.
Te całe dostosowywanie się jest dobre dla ludzi któży nie wiedzą co ze sobą począć, wtedy normy stają się ich "dobrym Bogiem" i oni wreszcie odnajdują sens.
Rozumiem też że to może być dobre i potrzebne, ale ludzie któży chcą robić za "dobrych Bogów" kierują się swoimi egocentrycznymi zapatrywaniami w wymyślaniu norm a dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane, albo też ich przekaz jest wypaczany przez tych któży mają w nosie te dobre chęci.