Ayalen pisze:Rozwijamy sie w bok?
Z duchowego punktu widzenia nie ma czasu liniowego, wiec i oceny: dlugo/ krotko. Wiec nie tworz zludnej perspektywy, spojrz na efekty. Konkretne i wymierne: co dla jakosci ludzkiego zycia zmienilo przyjscie Jezusa? Bardziej sie kochaja? Nie umieraja? Nie kradna, nie klamia, nie zabijaja sie?
Korzysci niewymierne? Sa bardziej szczesliwi? Nie sa zawistni, zrozumieli ze czlowieczenstwo to odpowiedzialnosc za te istnienia, ktore nie potrafia jeszcze odpowiadac za siebie?
Nie Lidko, to nie o czas chodzi. Gdyby tak bylo - dzis nie potrzebowalibysmy Pana Owsiaka, Pani Ochojskiej, czy Pani Dymnej, Pani Ewy Blaszczyk. Poniewaz to co robia Ci Ludzie - byloby normalnym ludzkim odruchem serca. A Oni wciaz musza te serca budzic, wiec cos jest nie tak, nie sadzisz?
Ja nie tworzę złudnej perspektywy, ja usiłuję opowiedzieć, że z duchowej nic nie jest tak, jak z tej najmniejszej, bezpośredniej. Więc to, co widzimy i oceniamy 'tu i teraz', nie jest tym samym, co z perspektywy duchowej. I to, co uważa się za 'wymierne' 'tu', z duchowej perspektywy jest tylko okolicznością do zrobienia tego duchowego kroku.
Pomyśl też o tym: czym dla pana Owsiaka, dla pań Ochojskiej, Dymnej, Błaszczyk mogą być ich doświadczenia. Czy przypadkiem nie tym bodźcem do rozwoju duchowego?...
Czy pani Ochojska zajęłaby się humanitarnością, gdyby sama nie była chora i nie otrzymała pomocy od innych?...
Czy pani Błaszczyk w ogóle postrzegałaby problem dzieci w śpiączce, gdyby jej córka w nią nie wpadła?...
Zwłaszcza ten ostatni przykład jest bardzo znamienny, gdyż miłość do dziecka swoją mocą przewyższa cokolwiek innego. I rodzi ból nie do porównania z innym w swojej mocy i wydźwięku. Spójrz, jak pięknie Ewa Błaszczyk sobie z nim poradziła, jak pięknie zamieniła negatywne na pozytywne...
I dlatego niektóre dusze biorą na siebie taką 'niewdzięczną' rolę w życiu, żeby nie tylko poszerzać swoją świadomość (która tak czy siak przekłada się na wszystkie dusze, bo jesteśmy Jednością duchowo), ale też być bodźcem dla innych ludzi, taką latarnią wartości serca dla tych, którzy jeszcze są nieświadomi, nie obudzeni...
To jest właśnie rozwój duchowy, Ayalen. To negatywne nas motywuje do pozytywnego, do odkrywania swojej Istoty, do zrozumienia i uświadomienia sobie życia. To, co robimy potem w życiu,
na skutek tej zmiany w nas (bo to ona jest tu zasadnicza) przynosi w materialnym życiu właśnie to, co ludzie nazywają 'wymiernymi efektami'. Ale nie to człowiek zabiera ze sobą, jak jego życie się zakończy, a właśnie tę
zmianę w sobie samym, w swoich uczuciach zmienionych na pozytywne z negatywnych. To jest właśnie poszerzona świadomość. I nie każda poszerzona świadomość przynosić musi tzw. 'wymierne efekty' na planie materialnym, wystarczy, że dokona zmiany na planie duchowym (w związku z tym, że duchowo wszyscy jesteśmy Jednością).
Więc nie, nie rozwijamy się 'w bok', jak sugerujesz, rozwijamy się 'w przód'. Choć z najmniejszej perspektywy tego możemy nie postrzegać.