Re: Święto pracy i płacy
1
Ostatnio zmieniony 01 maja 2015, 15:46 przez victoria, łącznie zmieniany 1 raz.
... Kiedy nie masz nic do podarowania, ofiaruj uśmiech ....
Hmmm...Po pierwsze W RFN w zalezności od landu są rózne dni świąteczne ale przecietna wynosi 12 dni...victoria pisze:Masz racje, ale sytuacji Kowalskiego to nie zmienia. Dni wolne mamy w całkiem podobnej ilości, dla przykładu w tym roku my 12, Niemcy 13, nie jest to istotna różnica.
Aha. Az dziw, ze ludzie wieja na potege z tego Dobrolandu. Nibylandu.k4cz0r200 pisze:Nie znam pielęgniarek, mówiłem o otoczeniu, bliskich, znajomych. Pielęgniarka, to coś w stylu pomocnika na budowie czy pomocnika kucharza, więc pensja mnie nie dziwi, bo jak na to stanowisko jest całkiem OK. Mówiłem o większości, a raczej mniejszość idzie w medycynę i po sporym odsiewie garstka zarabia kokosy, bo są zdolni i mają dużą wiedzę. Większość, czyli pozostali średnio zarabiają koło 3000zł - główni mechanicy, budowlańcy (nie robole), kucharze - czyli głównie ludzie po zawodówce. Ludzie po technikach, to elektronicy, informatycy, też budowlańcy i oni bez studiów też spokojnie z doświadczeniem zarabiają 3000zł. Kierowcy zawodowi, taksówkarze, etc., pensja koło 3000zł z paroletnim doświadczeniem. Ludzie po szkołach artystycznych zarabiają koło 2500zł już w pierwszej pracy, bez studiów - wszystko zależy co się umie. Poniżej 2000zł zarabiają w mcdonaldzie, sprzątacze, stażyści czy studenci na umowie o dzieło. Zarabiają też pomocnicy kucharza, mechanika, etc., czyli wszyscy, którzy pracują w celu zdobycia doświadczenia, ale jeśli brak im ambicji, wiedzy lub zapału do życia, to do końca swoich dni pracują jako "podaj, przynieś, pozamiataj". Jeśli chodzi o okolicę, w której się urodziłem, to większość nie ma żadnej szkoły i każdy ma dom, pola rolne, własne małe firmy albo pracują dużo lat w jednym zakładzie i zarabiają dużo z powodu doświadczenia. Większość ma dzieci, samochód czy dwa i z taką pensją jeszcze sobie odkładają i kupują bzdety jak baseny czy trampoliny w promocji z lidla ^^
Nie doczekasz się. Będą strajkować i inne takie, ale zawsze znajdzie się ktoś na ich miejsce. Tym się akurat nie martwię. Jeśli by się tak zdarzyło, to w jakimś luxmedzie czy innym medicover podniesionoby im płace, bo inaczej by im się to nie opłacała, prosta logika.Oh, Kaczor. Poczekam az pielegniarki wyemigruja co do jednej, tam gdzie oplaca sie pracowac, a nie kombinowac jak przeżyć. I mam nadzieje, ze wtedy trafisz do szpitala - co bedzie tym bardziej interesujace, ze lekarze po studiach tez wyjezdzaja - ok 90% ludzi kończących studia deklaruje chec wyjazdu z kraju
No wiadomo, ja tam cenie ludzi, którzy sprzątają. Po prostu nie potrafią, boją się czy brakuje im ambicji na coś innego. Ludzie i głupi i mądrzy są potrzebni. I uzdolnieni i mniej uzdolnieni. Kwestia taka, że pracę robola może wykonać każdy, więc jest bezwartościowa, a pracę, która wymaga wielu lat nauki (własnej) i doświadczenia wykonać może mniej osób stąd wyższe zarobki. Płaci się za wykonaną pracę, a nie intencje.I wiesz - ktos musi sprzatac, ktos musi kopac rowy - ktos musi wykonywac prace, ktora Ty przeznaczasz dla tych bez szkol i ambicji. Praca nie hanbi, hanbi stosunek do pracy.
I jeszcze jedno: zdajesz sobie sprawe, ilr kosztuje wyksztalcenie jednego fachowca? Ktoremu beztrosko proponujesz przekwalifikowanie sie - i za czyje pieniadze?
Muszę uogólniać, bo kiepsko rozmawia się o jednostkach. Większość młodych nie ma żadnych zainteresowań, ale znam wielu, którzy mają i zainteresowania i wielkie ambicje. Ci ostatni nie mają problemu z pracą tutaj mimo młodego wieku i nie zastanawiają się, by wyjeżdżać, bo wiedzą jak zarobić w Polsce.mordotymoja pisze:Oczywiście.Uogólniasz .
Nie uważam, że trzeba je kopać po dupie. Raczej wypowiedziałem się na temat średniej płacy i zawodach, które do niej się kwalifikują. Jedynym wymogiem, by zostać pielęgniarką, do licencjat na studiach medycznych, dowolnych, a to żaden wynik. Jednak im więcej kursów zrobi się później, głównie za własną mamonę, tym więcej można zarobić. Pielęgniarka zaraz po studiach kwalifikuje się na to samo stanowisko co pomocnik jakiekolwiek innego zawodu - na podaj, przynieś, pozamiataj i najważniejsze - patrz i ucz się. Co ktoś zrobi z tym jego sprawa. Jeśli ktoś wygrzeje sobie krzesełko na tak niskim stanowisku, to musi być gotowy na przypływ wielu nowych, młodszych i tańszych w utrzymaniu pracowników. Może i doktorzy coś tam zarabiają kosztem pielęgniarek, nie wiem, więc się nie wypowiem, ale poniekąd tak działa kapitalizm. Tak czy inaczej według mnie to naturalny proces, że jeśli pracowników na miejsca już tych starych jest coraz więcej, to płace się zmniejszają lub starsi pracownicy są zwalniani, bo młodzi już mają doświadczenie. Do tego dochodzi fakt, że im więcej osób potrafi wykonać dany zawód tym mniej jest on wartościowy, bo łatwiej znaleźć nowego pracownika. Dlatego eksperci i ludzie na wysokich stanowiskach zarabiają dużo - bo mało osób potrafi ich zastąpić. Pielęgniarką może zostać każdy, kto został wysłany przez rodziców lub z własnej woli ukończył studia medyczne, a lekarzami zostają ci najzdolniejsi.mordotymoja pisze:Zostanę przy pielęgniarkach...uważasz że nadal należy je kopać w dupy ?Że nie powinny walczyć o swoje ,bo jak się zdecydowały,kiedyś zostać pielęgniarkami to wiedziały co je czeka ?Część prawdy jest taka że chciwe doktory wyrwały co się wyrwać dało,dla sisters nie zostało.Ale to tylko część tej "prawdy". Może ciut przyciąć doktorom?Nie doktory się nie podzielą ... Jak doktorom nie będzie pasowało na państwowym niech idą na swoje ....
Zwyczajnie nie zgadzam się z tym, bo najwięksi ludzie, którzy osiągnęli sukces byli dobrzy w bardzo wielu rzeczach, np. Tesla, który podobnie jak da Vinci wybrał sobie też jakiś zawód, który robił przez całe życie (da vinci akurat trzy, ale powiązane, więc powiedzmy, że został artystą-rzemieślnikiem). Ludzie, którzy skończyli na bruku lub popadali w depresje, to w większości ci, którzy parając się jednym zawodem tracili pracę. Podobnie w ich przypadku jest, gdy odchodzą na emeryturę lub już osiągną cel, jedyny w życiu - po prostu ogarnia ich smutek.Kaczor, mistrzem mozna byc w jakiejs dziedzinie, ale to wymaga talentu i lat praktyki. To co Ty proponujesz, jest produkowaniem armii dyletantow, znajacych sie po trochu na wszystkim, i niczym.
Jesli chodzi o dawne czasy, nie wiem ile masz lat, ale ongis czeladnik dlugie lata praktykowal swoj fach, zanim byl godny miana mistrza - i wowczas dopiero byl kims, co skutkowalo odpowiednim wynagrodzeniem. Takze dawnymi czasy szkolnictwo bylo ukierunkowane na zapotrzebowanie spoleczne, co zapobiegalo bezrobociu wsrod osob ktore konczyly szkole.
Proponuję im doszkalanie się, a nie przekwalifikowanie.W kwestii pielegniarek - jesli nie wiesz, o czym mowisz - nie mow, albo sprawdź, bo wychodza bzdety: dowiedz sie, ilu pielegniarek juz obecnie brakuje w Polsce, zamiast tym ktore jeszcze sa, proponowac przekwalifikowanie sie.
Moja ciotka jest przedszkolanką i zarabia 2500zł za robienie rzeczy, które zazwyczaj robią kobiety bez szkoły i zdolności - po prostu zatrudniane po znajomości w przedszkolach. Robią to też siostry zakonne, za pół darmo. Mimo to zarabia całkiem niezły hajs, bo szkoła jest dosyć spora i ma też lekcje zastępcze i inne okienka i nawet wykonując tak popularny zawód zbliża się do średniej. Moja matka zanim założyła restauracje pracowała w swoim własnym bufecie (przy firmie) i nie tyle wychodziła bardzo na plus (wtedy, jakieś 15 lat temu trochę ponad średnią), co nawet musiała zatrudnić pracownika do robienia jej dań, które ludziom smakowały i nie dawała rady robić tego wszystkiego sama. Zrobiła dobry ruch, bo gość ogarniał tak zajebistą jajecznicę, że momentalnie stała się hitem w firmie i zarobki skoczyły na tyle w górę, że spokojnie mogła myśleć o zakładaniu poważnej firmy. Motorniczy tramwaju zarabia jakieś 3100zł według informacji w necie. Doświadczony motorniczy pociągu nieco mniej, ale jest to zawód wymagający mniejszych umiejętności i jest mniej odpowiedzialny niż jazda po zatłoczonych ulicach i wynosi to 2700zł. Robole przy wagonach, to typowa klasa robotnicza zarabiająca tyle ile zarabia każdy inny robol. Przypominam, że pkp przechodzi rewolucje teraz i trzeba przygotować się na zmiany także w zatrudnieniach bardziej kwalifikowanych i więcej zarabiających pracowników.Sprawdz ile rzeczywiscie zarabia ekspedientka, kolejarz, przedszkolanka. I jak sie to ma do sredniej placy.
Zamiast wynosic na piedestal kase, od niej uzalezniajac wartosc pracy, sprobuj zrozumiec ze zamoznosc kazdego kraju zalezy od klasy sredniej, jesli wiec ona jest ponizej sredniej krajowej, to coz to za srednia? I czyja.
Swiéta racja !!!k4cz0r200 pisze:Nie odbiegają. Studia nic nie dają, kompletnie nic jeśli sam człowiek się nie uczy i nie myśli. Do niedawna moim pomocnikiem był magister informatyk, który zarabiał psie pieniądze i nic nie potrafił, a ja zarabiałem trzykrotność jego pensji tylko po technikum. W pracy najważniejsze jest to, co się umie, a ta pielęgniarka jeśli zostaje pielęgniarką na całe życie, to ma tyle samo w sobie ambicji co pomocnik mechanika, kucharza czy informatyka jeśli nie zmieni zawodu, nie będzie brnęła dalej. Dostaje pensje adekwatnie za to co robi, a nie za to, że chodziła na studia przez 7 lat za publiczne pieniądze. Jeśli zaś ktoś stwierdza, że chce być całe życie pielęgniarką, to musi się liczyć z małą kasą, bo nikt nikogo nie okłamuje ile się na tym stanowisku zarabia.
Co do wyjeżdżania:
Ludzie młodzi nic nie potrafią i za nic sami się nie chwytają i liczą, że wszystko zrobi się samo. Nawet są prowadzone akcje, które popychają młodych do działania, bo poza piciem na studiach i chodzeniem na imprezy nie mają niczego, co potrafią lub lubią. Oczywiście uogólniam. No i właśnie dlatego się wyjeżdża, bo trzeba pomyśleć, popracować i to o czym mówię wyjaśnia cytat:
"Kto się pierdołą urodził temu nawet najlepszy kraj nie pomoże"
Wszystko ładnie się klaruje jak spojrzysz na to co robią ci młodzi zdolni za granicą. Zarabianie tutaj na zmywaku czy zarabianie w anglii na zmywaku, to taki sam standard życia z tą różnicą, że wracając do polski masz chwilowy przypływ gotówki z powodu różnicy w wartości pieniądza. Ta sama bajka jest pośród starszych, którzy wyjeżdżają robić na budowie albo malować angielskie toalety. Tu czy tam i tak są biedni.
Wróć do „Polska polityka, polscy politycy”