8
autor: Lidka
Fiodor, nie przejmuj się, bardzo dobrze zrobiłeś, że pokazałeś synkowi, że może się bronić. Dalej możesz go uczyć, że nieładnie jest się bić, ale, ucząc go obrony, uczysz jednocześnie szacunku do samego siebie. Nie chodzi tu o bicie się jako takie, ale o fakt, że umiejąc się obronić, Twój synek nie postawi się w roli ofiary. Wiedząc, że może się obronić, z gruntu będzie czuł się pewniej wśród rówieśników i wcale nie musi chcieć "rwać się" do bitki. Jeśli czuje się kochany (a w to nie wątpię;)), naprawdę nie będzie usiłował zaskarbić sobie "poważania" rówieśników "siłą". Zauważ, te dzieci, które zazwyczaj sprawiają najwięcej problemów, to są te, którym poświęca się mało uwagi i daje mało miłości. Ich naturalną potrzebą jest poczuć się akceptowanym, kochanym , zauważonym. I małe dzieci (instynktownie) potrafią zdobywać sobie to zainteresowanie "popisami" wśród rówieśników, biciem ich itp.
Czyli od samego początku "zdrowe zasady" wspierane dobrym tłumaczeniem, dobrymi przykładami. Nie atak, a obrona, o ile zaistnieje taka konieczność.
Te zasady w dziecku zostaną na stałe. Póki malutkie, ono będzie odtwórcze, zawsze będzie "bo taka powiedział". Ale przyjdzie moment, kiedy dziecko zacznie być twórcze i postanowi sprawdzić zasady. Bywa, że nawet "przeciwstawi się", ale to tylko do sprawdzenia ich wartości. Oj, z czasem trzeba będzie dziecku poświęcić jeszcze więcej uwagi. Dać mu odczuć, że jest kochane i najważniejsze. Kochać je, interesować się nim, dać mu oparcie w każdej sytuacji - to podstawa.
Ale, uwaga, NIE NARZUCAĆ! Od najmłodszych lat dać dziecku dużą wolność. Oczywiście jak jest malutkie, to może raczej "wrażenie wolności". Czyli tak z nim rozmawiać, żeby miało wybór, żeby samo decydowało (o drobnych sprawach: co chce na siebie założyć, jakimi zabawkami się bawić, co zjeść, o ile jest wybór 2 rzeczy, bo jak nie ma to trudno). I uczyć dziecko odpowiedzialności za swoje decyzje!
Chyba największym błędem rodziców jest wyręczanie dziecka we wszystkim (bo szybciej, bo dziecko niedokładne, bo malutkie, bo niezaradne, zapominalskie itd, zawsze znajdzie się wytłumaczenie). A to dziecku nie pomaga, wręcz przeciwnie, rozleniwia je, zwalnia z odpowiedzialności, po co ono ma się fatygować, jak i tak mama, tata zrobią to za nie?
Stąd też mały krok do wychowania "nakazowego", bo pewnego dnia rodzice stracą cierpliwość i stwierdzą, że dość tego, synek jest na tyle duży, że może się o siebie zatroszczyć. A dla synka takie podejście będzie jak kara, przecież wcześniej rodzice uczyli je czegoś innego! Niepotrzebna rewolucja, to ma być wpajane od początku i na takich samych zasadach, tych nie powinno się zmieniać.
Czyli kochać, ale jednocześnie wpajać "zdrowe" zasady i być konsekwentnym, dawać dziecku swobodę decyzji i akceptować te decyzje, a także uczyć odpowiedzialności. Tak myślę...
Oj, znów się rozgadałam... (ale to taki ciekawy temat!:radosc:)
Ostatnio zmieniony 21 mar 2010, 13:39 przez
Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!
Lidka